Światła na I Brygady służą bezpieczeństwu, ale nie wszyscy są z nich zadowoleni
- Pisaliśmy petycję o zainstalowanie świateł zaraz przy skrzyżowaniu I Brygady i Freislera. Tam, gdzie doszło do wypadku, a nie 70 metrów dalej. I co? Zlikwidowali stare przejście, a ludzie i tak wolą iść „na dziko”, niż nadkładać drogi. Teraz to jeszcze nic, ale gdy zacznie się szkoła i wszystkie dzieci zaczną tamtędy przechodzić, dopiero zrobi się niebezpiecznie – mówi Krystyna Witkowska, przewodnicząca osiedla Gorzków.
Wprawdzie to dobrze, że światła działają, bo spowolni to ruch samochodów, często przekraczających dozwoloną prędkość na tak szerokiej drodze, ale dlaczego zlikwidowano istniejące przejście?
W odpowiedzi na pytania mieszkańców, MSD twierdzi, że tamto przejście było niebezpieczne i za długie, bo przecinało sześć pasów ruchu, a nowopowstałe przecina tylko cztery. A jednak piesi wolą przechodzić w niedozwolonym, zagrodzonym barierkami miejscu zlikwidowanych pasów, niż iść do świateł. Czy to bezpieczne?
- Jedynym słusznym rozwiązaniem dla tego miejsca jest albo sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu I Brygady i Freislera, albo rondo. To najlepsze rozwiązanie, a w dodatku nie tak trudne do zrealizowania, bo przecież jest tam dużo miejsca – proponuje Józef Gryźlak, mieszkaniec osiedla Wojska Polskiego.
- Często widzimy, jak rozpędzone samochody nie wyhamowują i przejeżdżają na czerwonym świetle, bo jaki kierowca spodziewałby się świateł daleko za, a nie na skrzyżowaniu? Nie raz też widać, jak ktoś przebiega w miejscu dawnych pasów i auto ledwo zdąży wyhamować – dodaje przewodnicząca.
Zdania na temat bezpieczeństwa i efektywności rozwiązania są podzielone. "Rodzice dzieci uczęszczających do szkoły, mieszkańcy osiedla Gorzków, sąsiedzi z którymi rozmawiałem i pytałem o zdanie w tej kwestii, wyrażają pozytywną opinię i fakt powstania świateł koło hotelu "Ibis". My jako inicjatorzy tej akcji jesteśmy zadowoleni z tej sygnalizacji. Świadczy o tym duża ilość osób korzystających z tych świateł i chwalących to rozwiązanie. (...) Przypadki przechodzenia w niedozwolonym miejscu mają sporadyczny charakter i tak naprawdę z takim zjawiskiem mamy wszędzie do czynienia." - informuje czytelnik Miłosz Drożdż, mieszkający w okolicy skrzyżowania.
Mieszkańcy zaalarmowali zarząd dróg o zagrożeniu, spotkali się jednak ze stanowczą odmową jakichkolwiek działań ze strony zarządu, który twierdzi, że bieżące rozwiązanie jest bezpieczne.
Napisaliśmy do Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu. W odpowiedzi, dyrektor MZD - Grzegorz Mirek podtrzymuje swoje stanowisko w tej sprawie. Twierdzi, że rozwiązanie jest bezpieczne i gwarantuje płynny ruch, a ewentualna przebudowa skrzyżowania na rondo jest droga i wymaga rozważenia.
Marcin Ruchała