Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
22/09/2019 - 08:35

Tajemnice sądeckiej spowiedzi. Ludzie jak dzikie zwierzęta, ksiądz jak terapeuta

- Przypomina mi się taka historia sprzed wielu lat, kiedy byłem jeszcze wikariuszem. W środku nocy usłyszałem pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłem, zobaczyłem mężczyznę w sile wieku, który poprosił o spowiedź. Widziałem, że dla niego to rozgrzeszenie było jak uwolnienie z więzienia. Kiedy wychodził powiedział do mnie :”Gdyby nie spowiedź, gdyby nie to, że wy księża możecie nas rozgrzeszyć, bylibyśmy jak te dzikie zwierzęta w lesie.

Z księdzem Józefem Babiczem z Parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Marcinkowicach rozmawia Jagienka Michalik

Gonimy dziś strasznie w naszym życiu… za pieniędzmi, za szczęściem, za karierą, co często powoduje, że pogrążamy się w życiowym chaosie, który potem próbujemy porządkować. Dopadają nas lęki, niepokoje i zapominamy o tym, że może warto, raz na jakiś czas, zrobić porządek w swojej duszy. Nasuwa mi się skojarzenie z przygotowywaniem do Wielkanocy, najważniejszego dla chrześcijan święta. Przy gorączkowej krzątaninie, bo wszystko musi być „na błysk”,  gubimy ich duchowy wymiar. A przecież Jezus umarł na krzyżu po to, żebyśmy mogli za każdym razem podnosić się z grzechu.
-
Mam we wspomnieniach taki obrazek, który jest bardzo wymowny. Kiedyś przed Świętami Wielkanocnymi jechałem taksówką. Nie miałem na sobie sutanny. Kierowca nie wiedział, że jestem księdzem. Wywiązała się między nami rozmowa na temat świąt. Nagle powiedział do mnie: „proszę pana, święta zaczynają się wtedy, kiedy się człowiek wyspowiada”. W tym stwierdzeniu zamyka się prosta prawda. Nie sposób znaleźć szczęścia w konsumpcji czy  w rozrywkach. Szczęście można znaleźć w sobie. A jego fundamentem jest pokój sumienia. Czystego sumienia wypełnionego łaską.

Mówi ksiądz o czystym sumieniu. To poczucie możemy zyskać dzięki spowiedzi.  Ale to takie trudne. Trzeba się przyznać do swoich grzechów i wyznać je. Towarzyszy temu wstyd i zażenowanie. Grzechy – w świetle wiary - wyznajemy przed Bogiem, ale przecież w konfesjonale widzimy drugiego człowieka, takiego jak my.
-
Spowiedź wymaga minimum pokory, a współczesny człowiek jest w sobie zadufany. Zawładnęła nami wyrafinowana, wyhodowana pycha. Grzech pokazuje nam, że nie jesteśmy wcale tacy wielcy, tacy wspaniali. Święty Augustyn mówił, że grzech niekiedy może być felix culpa czyli szczęśliwą winą. Wtedy można zobaczyć, że jest się istotą bezradną  wobec  słabości na płaszczyźnie moralności. Tutaj nie ma wielkich. Kiedyś w jednej z powieści przeczytałem takie zdanie: „Mrówka bluźni Bogu ze szczytu trawy”.

To, o czym ksiądz mówi, wymaga pogłębionej refleksji, na którą mało kto może sobie dziś pozwolić.
-
To prawda. W naszej współczesności wszyscy daliśmy sobie ukraść czas. Żyjemy w jakimś strasznym kołowrocie, w ciągłej gonitwie myśli pędzimy po sukces, po pieniądze, w szalonym wyścigu szczurów.

 I bluźnimy Bogu ze szczytu naszej trawy. Ale Bóg jest gotów nam wszystko wybaczyć. Za każdym razem, kiedy tylko do niego przyjdziemy i o to poprosimy. Czy spowiedź, nie tylko w sensie duchowym, ale także psychicznym, ma wartość oczyszczającą? To dotykanie Bożego miłosierdzia? Poczucie, że wszystko zostało nam wybaczone,  że możemy zaczynać od nowa?
-
Jezus cierpiał za nasze grzechy na krzyżu, żeby nas zbawić. Te grzechy, które zostały nam odpuszczone w konfesjonale, Bóg całkowicie usuwa z pamięci. Nawet na sądzie ostatecznym nie będą nam wypominane.

To taki Boży reset naszych grzechów?
-
Tak. I dzięki temu zyskujemy poczucie wyzwolenia. Bóg od nowa daje nam szansę. Zawsze fascynowała mnie ta przypowieść o synu marnotrawnym czyli o ojcu miłosiernym. To pokazuje, jak Pan Bóg walczy o człowieka. Ojciec oszalał z radości, kiedy zobaczył powracającego syna. Miłość do dziecka odebrała mu realne myślenie o poczuciu sprawiedliwości wobec niego.

Boskie Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość.
-
Nieraz myślę, że gdyby Pan Bóg zostawił nam tylko tę przypowieść o synu marnotrawnym i miłosiernym ojcu, wystarczyłaby za całą Ewangelię. Tak pięknie pokazany jest tam Bóg i człowiek potrzebujący Bożej łaski. To jest właśnie cud możliwości rozpoczęcia wszystkiego od nowa.

Mówi ksiądz o cudzie pojednania się z Bogiem, ale bywa też, że grzesznik, który klęka przy zakratowanym okienku konfesjonału trafia na niedoskonałe narzędzie w rękach Boga. Każdy  kapłan może udzielić sakramentu pokuty, ale nie każdy jest dobrym spowiednikiem. Czasem można odnieść wrażenie, że to taka taśmowa robota. Człowiek wylicza grzechy, czasem chciałby z księdzem porozmawiać, ale ksiądz wypowiada kilka krótkich zdawkowych  zdań, potem pukanie w konfesjonał i jest już po wszystkim.
-Czasem jest tak, że ludzie, szczególnie przed świętami,  odkładają spowiedź na ostatnią chwilę. Potem przy konfesjonałach tworzy się długa kolejka. Czasem, księża są po prostu zmęczeni. To tak po ludzku, straszna orka, kiedy przez dwie godziny trzeba uważnie każdego słuchać i jeszcze teoretycznie stawiać jakieś diagnozy. Rzeczywiście, ksiądz jest tylko narzędziem.  Chrystus daje mu łaskę i moc sakramentu.

A sakrament działa w pewnym sensie automatycznie, niezależnie  od tego, kto go udziela.
-
Tak. Teologia moralna mówi o spowiedniku, że sakramenty działają niezależnie od szafarza. Bo to jest relacja między Bogiem, a tym którzy przyszedł po rozgrzeszenie.

Wydaje się, że ludzie, którzy przychodzą do spowiedzi nie tylko oczekują relacji z Bogiem. Także relacji z drugim człowiekiem, któremu się można zwierzyć ze swoich kłopotów,  z poczuciem pewności, że zachowa je w tajemnicy, że nas nie zdradzi. Bywa ksiądz traktowany jak psychoterapeuta? Ktoś, kto ma pomóc w rozwiązaniu życiowych problemów?
-
Bywają takie sytuacje, kiedy ludzie mają nie tylko chorą duszę, ale także psychikę. Nieraz to zahacza o nerwicę. I tu już nie wystarczy jedno dobre słowo. Trudno takiemu człowiekowi powiedzieć : „uśmiechnij się do świata”, bo to nic nie da. W konfesjonale można dostrzec powszechne dziś zjawisko depresji. A to wymaga specjalistycznej pomocy. W takich przypadkach my księża powinniśmy odsyłać ludzi do psychologów czy psychiatrów. Taką fachową pomoc można uzyskać w specjalistycznej poradni Arka działającej przy parafii świętej Małgorzaty.

Do bazyliki świętej Małgorzaty ludzie szczególnie chętnie przychodzą do spowiedzi odkąd pojawił się tam zamknięty konfesjonał. To daje poczucie komfortu i  intymności. Nie muszą szeptać w obawie, że ktoś usłyszy wyznawane przez nich winy. Ksiądz i grzesznik słyszą tylko swoje głosy. W takim konfesjonale spowiedź jest inna?
-Rzeczywiście ten konfesjonał, w którym ludzie mogą się spowiadać przez kilka godzin w ciągu dnia, przyciąga codziennie mnóstwo wiernych. Ja też w nim pełnię dyżury. I  zawsze jest pełno ludzi, szczególnie młodych i tych w sile wieku. Jestem tym zawsze bardzo zbudowany.

Mówimy tu cały czas o dylematach tych, którzy przychodzą do spowiedzi. Ale przecież po drugiej stronie też siedzi tylko człowiek. Spowiedź musi być dla każdego księdza psychicznym obciążeniem. Trzeba się zanurzyć w zło. Ma się wgląd w najczarniejsze zakamarki ludzkiej duszy, czasem po prostu w ludzkie bagno.
-Pan Jezus nie każe nam się dziwić złu. Jakże znamienny jest okrzyk rozpaczy świętego Pawła, który mówił, że opowiadać się za dobrem jest rzeczą słuszną, a mimo to ulegam złu. W naszej duszy toczy się nieustanna walka dobra ze złem, które bywa, że bierze w nas górę.

Ale mamy broń przeciwko złu. Spowiedź 
-
Przypomina mi się taka historia sprzed wielu lat, kiedy byłem jeszcze wikariuszem. W środku nocy usłyszałem pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłem, zobaczyłem mężczyznę w sile wieku, który poprosił o spowiedź. Widziałem, że dla niego to rozgrzeszenie było jak uwolnienie z więzienia. Kiedy wychodził, powiedział do mnie :”Gdyby nie spowiedź, gdyby nie to, że wy księża możecie nas rozgrzeszyć, bylibyśmy jak te dzikie zwierzęta w lesie.

Grzech jest straszną niewolą?
-
Tak, straszną, bo sami się zniewalamy. Ile razy słyszałem od ludzi uzależnionych od alkoholu: „Niech mi ksiądz pomoże. Chciałbym nie pić, ale nie mogę sobie z tym poradzić”.  Tak jest z każdym grzechem. I niezwykła jest ta świadomość, że dzięki Chrystusowi w sakramencie pokuty mogę człowieka z grzechu uwolnić. Chrystus chce, żebyśmy jako spowiednicy nadużywali Bożego miłosierdzia.

Nikt się nie lubi spowiadać. Czy księdzu także towarzyszy to samo uczucie?
-
Nie, nie lubię i czasem miewam koszmarne sny dotyczące moich byłych spowiedzi. My księża mamy nawet większy obowiązek. Bo powinniśmy klękać przy konfesjonale co dwa tygodnie. To bywa dla nas trudne, jak dla każdego człowieka, a właściwie jeszcze gorsze, bo my często spowiadamy się przed znajomym księdzem, niekiedy kolegą. To takie straszne harakiri, ale jednocześnie Boża łaska. A w związku z moimi spowiedziami lubię wiersz Leopolda Staffa „Radość” zaczynający się od słów „Jak Ci dziękować, żeś mi dał tak wiele” . I dziękuje Panu Bogu za dar spowiedzi i za to, że mogę otrzymać rozgrzeszenie.

Jak więc zabrać się za sprzątanie naszej duszy? Ludzie często mają dylemat, z czego się spowiadać? Jak grzechy wyznawać? Jak je nazywać?
-Niekoniecznie potrzebna jest do tego książeczka do nabożeństwa. Przede wszystkim trzeba pytać własne sumienia. Jeżeli popełniliśmy grzech, sumienie nam tego nie daruje. I na pewno nie powinniśmy przygotowywać się do spowiedzi w ostatniej chwili. Nie można iść z marszu do konfesjonału. Trzeba razem z Bogiem pochylić się nad rachunkiem sumienia.

Nasze sumienie dowodzi, że wszyscy, nawet ci, którzy w Boga nie wierzą, są na Boga zaprogramowani?
-Nie ma człowieka bez moralności. Ona kreuje naszą ludzką godność. Ale też nie ma moralności bez Boga. Za moralnymi normami musi stać Boży autorytet, który jest fundamentem. Bez niego moralność staje czymś względnym, co w sposób dowolny można zmieniać. Dlatego wszelkie zło rodzi się z niewiary. Ale miłosierny Bóg zawsze daje nam szansę nawrócenia. I w każdej szczerej spowiedzi jesteśmy jak marnotrawny syn witany z radością przez swojego ojca, który mu wszystko wybacza. 

[email protected] fot. Jm   







Dziękujemy za przesłanie błędu