Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
29/08/2017 - 16:15

Tragedia na stacji paliw, nie żyje młody mężczyzna!

W piątkowy wieczór na stacji paliw przy ulicy Zielonej w Nowym Sączu, miały miejsce sceny niemal jak z filmu akcji. Dwóch mężczyzn walczyło o życie, jednego dzięki bohaterskiej postawie świadków udało się odratować, dla drugiego niestety pomoc przybyła za późno.

- Z ustaleń policjantów będących na miejscu zdarzenia wynika, że dwóch mężczyzn spotkało się w ogródku piwnym. Po jakimś czasie skorzystali z toalety na pobliskiej stacji paliw. Gdy jeden z nich wyszedł, po chwili pracownicy stacji usłyszeli głośny huk. Gdy weszli do środka na podłodze leżał mężczyzna nie dający oznak życia. Szybko przystąpili do udzielenia pierwszej pomocy i powiadomili służby ratunkowe, jednak mimo reanimacji prowadzonej przez ratowników medycznych, 35-latek zmarł, a lekarz stwierdził jego zgon - wyjaśniła Iwona Grzebyk-Dulak, Oficer Prasowy Komendy Miejskiej Policji. 

Więcej szczęścia miał natomiast drugi uczestnik tego zdarzenia, którego dzięki reakcji świadków udało się odratować.

- Drugi z mężczyzn, wracając z toalety do baru, po złożeniu zamówienia nagle upadł na podłogę, najprawdopodobniej tracąc przytomność. Pracownicy lokalu natychmiast przystąpili do udzielenia mu pierwszej pomocy, a przybyła na miejsce załoga karetki pogotowia przewiozła 38-latka do sądeckiego szpitala - dodała przedstawicielka policji.

Sporo światła na sprawę rzuca relacja Zbigniewa Górczyka, właściciela baru będącego miejscem tej sytuacji.

- Razem z kolegą go reanimowaliśmy, trzecia osoba nam pomagała. Po prostu wszedł do baru, przewrócił się i w momencie zrobił się siny. Rzuciliśmy się, aby mu pomagać, bo nie dawał znaków życia. Po kilku minutach udało się go przywrócić do oddychania, może 6 minut to trwało. Później przyjechało pogotowie, zabrali go do szpitala. Szczęśliwie się złożyło, że stracił przytomność na naszych oczach, gdyby nie to zapewne chłopak by już nie żył - mówił w emocjach uczestnik wydarzeń.

Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, od jednego ze świadków, przyczyną tej tragedii najprawdopodobniej było zażycie przez tych mężczyzn dopalaczy lub innych substancji chemicznych. Obaj nie byli w tym miejscu pierwszy raz, można ich było uznać za stałych klientów, dobrze znanych w tym miejscu. 

- To normalne chłopaki, ciężko pracujący ludzie, nie jakaś patologia. Każdy czasami sobie wyskoczy z kolegami na piwko. Szkoda tego Bartka, który zmarł. Zostawił żonę, dwie małe córeczki. Starsza w tym roku idzie do pierwszej klasy, a młodsza jest w wieku przedszkolnym. Straszna tragedia się stała. Niedaleko tutaj wynajmowali mieszkanie, a ogólnie to pochodził z ulicy Broniewskiego, do dzisiaj tam jego rodzice mieszkają - wyjaśnił nam rozmówca, chcący zachować anonimowość.

Wyjaśnienie przyczyn tragedii trwa, policja prowadzi śledztwo w oczekiwaniu na sekcję zwłok.

- Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza wraz z technikiem kryminalistyki z sądeckiej Policji. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca ujawnienia zwłok oraz ogródka piwnego w którym spotkali się obaj mężczyźni, zabezpieczyli też znalezione przy nich rzeczy oraz ciało 35-latka. Trwa przesłuchanie świadków, a decyzją prokuratora ciało zabezpieczono do badań sekcyjnych. Wszystkie wykonane czynności pozwolą ustalić okoliczności zdarzenia i przyczyny śmierci 35-letniego sądeczanina - zakończyła asp. dr Iwona Grzebyk-Dulak.

Michał Śmierciak ([email protected]). Fot. MŚ.







Dziękujemy za przesłanie błędu