W Łącku też chcieli powrotu podhalańczyków
To połączenie sił okazało się niezwykle skuteczne. Wojsko Polskie wraca do Nowego Sącza. Ma w tym swój udział także gmina Łącko. Tam też było pospolite ruszenie w sprawie zbierania podpisów.
- Wierzyłem, że to się uda, ale sądziłem, że to nastąpi później niż wcześniej. Deklaracje tak znaczących osób w państwie trzeba traktować jako rzecz, która już przesądziła o powrocie jednostki na Sądecczyznę – mówi wójt Łącka Jan Dziedzina. - Tempo jest imponujące. Do tego dochodzi fenomen zjednoczenia się wszystkich lokalnych samorządów, które jednomyślnie podejmowały uchwały w sprawie poparcia tej idei.
Jak dodaje Dziedzina, to pokazuje, że to była dla wszystkich sprawa zasadnicza i bezdyskusyjna. Dlatego samorządowcy stanęli jednym murem, ale jak podkreśla wójt, ogromną role odegrała Fundacja Sądecka. - Kiedy są idee, musi też być motor napędowy.
Dziedzina podkreśla, że niezwykle ważne są przyczyny natury ekonomicznej, bo na stacjonowaniu jednostki skorzysta region. Wiąże się to między innymi z tworzeniem nowych miejsc pracy, nie wspominając o kwestiach związanych z bezpieczeństwem. Do tego – mówi wójt - dochodzi prestiż i nobilitacja, nie tylko dla Nowego Sącza, ale w ogóle dla całej Sądecczyzny, do której należy gmina Łącko.
- Z jednostką czujemy się związani, bo przecież ludzie stąd służyli w szeregach podhalańczyków – mówił Dziedzina. Kiedy tylko ruszyła akcja zbierania podpisów pod apelem poparcia dla inicjatywy powrotu 1 pułku strzelców podhalańskich, mieszkańcy gminy chętnie ją poparli. Podpisy były zbierane w parafiach i nie tylko, bo informacja rozeszła się też pocztą pantoflową. (am) fot. archiwum. (ami) fot. archiwum
.