Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
27/02/2013 - 17:00

W procesie o zabójstwo taksówkarza zeznawali świadkowie

W Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu odbyła się dzisiaj (27 lutego) kolejna rozprawa w procesie 17-letniego Aleksandra P. oskarżonego o zabójstwo w grudniu 2011 roku sądeckiego taksówkarza. Kilku świadków składało w tej sprawie zeznania.
Proces ruszył w ubiegłym miesiącu. Siedemnastoletniemu Aleksandrowi P. prokuratura postawiła zarzut zabójstwa sądeckiego taksówkarza. Chłopak nie przyznaje się do zamiaru zabójstwa, a jedynie do rozboju. Z aktu oskarżenia wynika jednak, że napadniętemu taksówkarzowi miał zadać około 20 ciosów nożem, a następnie przywłaszczyć sobie 240 złotych. 65-latek zmarł 5 grudnia 2011 r. w swojej taksówce.
- Przyznaję się do rozboju. Nie przyznaje się natomiast do pozbawienia życia taksówkarza – mówił w styczniu na pierwszej rozprawie Aleksander P.
Dzisiaj sąd przesłuchał kilku świadków m.in. mężczyznę, który owego grudniowego poranka znalazł taksówkarza niedającego oznak życia. Przed oblicze Temidy zostali wezwani też funkcjonariusze z policyjnego patrolu, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia zaraz po otrzymaniu zgłoszenia, a także koledzy Aleksandra P. z gimnazjum i szkoły średniej do, których oskarżony uczęszczał. W gronie świadków był także syn zabitego taksówkarza, będący w procesie oskarżycielem posiłkowym.
- Tego człowieka znalazłem w samochodzie – mówił pierwszy ze świadków. – Auto stało na środku ulicy Ruczaj w Nowym Sączu. Jest to miejsce na obrzeżach miasta. Zatrzymałem się przy tym pojeździe tylko dlatego, że blokował mi przejazd. W samochodzie z przodu na miejscu pasażera znajdował się człowiek. Osoba ta nie dawała żadnych oznak życia. Nie widziałem na ciele tego człowieka urazów, ale widziałem krew, bodajże na swetrze. Nie otwierałem drzwi samochodu. Zadzwoniłem na policję.
Zeznania w sądzie składało także dwóch funkcjonariuszy policji, którzy zostali 6 grudnia rano skierowani na ul. Ruczaj przez dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu.
- Zostaliśmy skierowani przez dyżurnego KMP w Nowym Sączu na ul. Ruczaj, gdzie jakiś pojazd miał tamować ruch na drodze – mówił jeden z policjantów. - Pojechaliśmy tam z kolegą. Znajdował się tam samochód częściowo przysypany śniegiem, co wskazywało, że stoi w tym miejscu od dłuższego czasu. Przez szybę od strony kierowcy zobaczyłem ciało mężczyzny. Jego poza wskazywała na to, że nie żyje. Nie otwierałem tego pojazdu. Powiadomiliśmy dyżurnego. Potem już dalsze czynności wykonywali funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego. Wewnątrz samochodu był bałagan. Widziałem poodrywane elementy, zakrwawioną poduszkę z tyłu. To wszystko wskazywało na to, że w pojeździe doszło do jakiejś awantury.
Kolejnymi świadkami byli m.in. koledzy, którzy znali Aleksandra P. z widzenia i tacy, którzy byli jego dobrymi znajomymi. W tym gronie był chłopak, od którego oskarżony feralnego dnia pożyczył telefon i dzwonił po taksówkę.
- Tego dnia mój kolega Aleksander poprosił mnie o pożyczenie telefonu. Było to około godz. 16-17 na podwórku mojego domu. Mówił, że chce zadzwonić po taksówkę. Nie mówił, gdzie chce jechać. Pożyczyłem oskarżonemu swój telefon i on z niego skorzystał. Nie słyszałem jego rozmowy telefonicznej, ale potem sprawdziłem pod jaki numer telefonował. Nic więcej nie wiadomo mi w tej sprawie - zeznawał.
(MACH)
Fot. (JEC)







Dziękujemy za przesłanie błędu