Wataha zdziczałych psów sterroryzowała Głębokie
W Głębokim, gm. Piwniczna, od tygodnia grasuje wataha zdziczałych psów, składająca się z trzech osobników. Stadu przewodzi skundlony wilczur monstrualnych rozmiarów, który bez wahania atakuje ludzi. - To prawdziwa bestia, potwór z wielkimi kłami! - opisuje Rafał Izworski.
W minioną środę wataha zagryzła w nocy siedem królików u Izworskich, a u sąsiadów 40. To starsze małżeństwo, dla których utrata tylu królików to prawdziwa klęska. Psy rozszarpały klatki na strzępy, a potem wzięły na kieł króliki. W całej wsi szczekały udomowione czworonogi.
Wczoraj pan Rafał przeżył istny horror. Wataha powtórnie dobierała się do jego królików, ale już nie w nocy, lecz o siódmej rano. Gospodarz wybiegł bronić inwentarza i wtedy stanął oko z oko z "Bestią".
- Nie jestem ułomkiem - mówi. - Mam 180 centymetrów wzrostu, 110 kilogramów żywej wagi i proszę sobie wyobrazić, że ten wilczur dostawił się do mnie. Ja w krzyk, wybiegł sąsiad, zaczął ciskać kamieniami. Odgonił watahę, ale przy okazji naruszył elewację u szwagra.
Izworski wychował się na wsi, mówi, że nigdy nie bał się psów, do niedzielnego poranka.
Blady strach padł na osiedle. W pobliżu jest ośrodek wypoczynkowy "Słoneczny Stok" i słynne źródełko św. Kingi z wodą mineralną. Po wodę przyjeżdżają ludzie nawet z dalekich stron. Przez Głebokie prowadzą także szlaki turystyczne. Z góry, z Kokuszki, przez las i łaki, gdzie swoje siedliska ma wataha, schodzą dzieci do szkoły w Głębokim. Rodzice boją się o swoje pociechy. - Muszę odporwadzać syna do szkoły - mówi jedna z mam.
Dziś rano Izworski z sąsiadami zaalarmowali policję, burmistrza Janeczka i Nadleśnictwo Piwniczna.
- Te psy trzeba natychmiast odstrzelić, bo dojdzie do tragedii, pal licho króliki, ale tu są małe dzieci - mówi pan Rafał, ojciec dwóch córek w wieku szkolnym.
(s)
fot. piwniczna.pl
Na zdjęciu: źrodełko św. Kingi w Głębokim
Wczoraj pan Rafał przeżył istny horror. Wataha powtórnie dobierała się do jego królików, ale już nie w nocy, lecz o siódmej rano. Gospodarz wybiegł bronić inwentarza i wtedy stanął oko z oko z "Bestią".
- Nie jestem ułomkiem - mówi. - Mam 180 centymetrów wzrostu, 110 kilogramów żywej wagi i proszę sobie wyobrazić, że ten wilczur dostawił się do mnie. Ja w krzyk, wybiegł sąsiad, zaczął ciskać kamieniami. Odgonił watahę, ale przy okazji naruszył elewację u szwagra.
Izworski wychował się na wsi, mówi, że nigdy nie bał się psów, do niedzielnego poranka.
Blady strach padł na osiedle. W pobliżu jest ośrodek wypoczynkowy "Słoneczny Stok" i słynne źródełko św. Kingi z wodą mineralną. Po wodę przyjeżdżają ludzie nawet z dalekich stron. Przez Głebokie prowadzą także szlaki turystyczne. Z góry, z Kokuszki, przez las i łaki, gdzie swoje siedliska ma wataha, schodzą dzieci do szkoły w Głębokim. Rodzice boją się o swoje pociechy. - Muszę odporwadzać syna do szkoły - mówi jedna z mam.
Dziś rano Izworski z sąsiadami zaalarmowali policję, burmistrza Janeczka i Nadleśnictwo Piwniczna.
- Te psy trzeba natychmiast odstrzelić, bo dojdzie do tragedii, pal licho króliki, ale tu są małe dzieci - mówi pan Rafał, ojciec dwóch córek w wieku szkolnym.
(s)
fot. piwniczna.pl
Na zdjęciu: źrodełko św. Kingi w Głębokim