Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
04/07/2017 - 05:05

Wielka klapa nowego sądeckiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego? Grozili nam policją!

Kłębiący się tłum ludzi czekających kilka godzin na pomoc, czterech lekarzy i dwadzieścia jeden plastikowych krzesełek. Tak wyglądają dwie poczekalnie otwartego z wielką pompą i zadęciem nowo otwartego SOR-u sądeckiego szpitala. Jak jest? Tak samo, a właściwie jeszcze gorzej - mówią pacjenci. Co z tego, że budynek jest nowy. Kolejka została taka sama - dodają z goryczą.

Wnętrze nowego budynku Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który zaczął działać w nocy z niedzieli na poniedziałek lśni świeżością i czystością, ale przestronna poczekalnia wypełniona tłumem ludzi przypomina starą rzeczywistość.

Przeczytaj też Wielkie otwarcie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Nowym Sączu. Czy wreszcie skończą się kolejki? [ZDJĘCIA, VIDEO]

- I co z tego, że budynek nowy, kiedy kolejka „stara”. - mówi z goryczą kobieta, którą ze spuchnięta siniejącą, nogą, czeka już blisko trzy godziny. Miało być lepiej, a jest jeszcze gorzej niż było. Bo teraz człowiek czeka w jednej kolejce do recepcji, potem w drugiej, do ratownika medycznego. To teraz takie „usprawnienie”. Ratownik wstępnie kwalifikuje do lekarza. A potem to już trzeba odstać w trzeciej kolejce, do specjalisty. A tych specjalistów, tyle, co kot napłakał. Tak, jak przedtem. Raptem czterech. Internista, chirurg ogólny, urazowy i podobno jest jeszcze pediatra.

Siedzący obok mężczyzna zauważa, że nowością są zainstalowane w poczekalni trzy telewizory. Rzeczywiście, telewizor, którego nikt spośród apatycznych, chorych i zmęczonych oczekiwaniem w kolejce ludzi  nie ogląda.

- Zamiast telewizorów kupiliby lepiej jakiś megafon. Przynajmniej słychać by było, kogo wyczytują po nazwisku - dodaje mężczyzna.

- Albo lepiej zatrudniliby jeszcze jednego lekarza. W miejsce tych urzędasów z NFZ - włącza się do rozmowy, młoda kobieta, która mówi, że ma podejrzenie zapalenia wyrostka robaczkowego i czeka już cztery godziny ze skierowaniem od lekarza w przychodni.

Ile jeszcze tego czekania? Nikt nie wie, ale każdy ma jak najgorsze przeczucia.

Przeczytaj też Pacjent SOR-u w Nowym Sączu wykrwawiał się, zamiast chirurga wezwali policję [UWAGA, DRASTYCZNE ZDJECIA]

- Kiedy rok temu byłam w ciąży, dostałam kolki nerkowej? Czekałam sześć godzin - utyskuje kobieta. - Dziś dobijam do trzech. To skandal, co się tu dzieje. Kiedyś byłam na SOR z moją chorą mamą, która ma 84 lata. Miała straszne bóle kręgosłupa. Czekałam z nią pięć godzin. Wreszcie wyszedł sanitariusz, wyczytał trzy nazwiska, w tym nazwisko mojej mamy i powiedział, że przewidywany czas oczekiwania to jeszcze… sześć godzin. I to ma być oddział ratunkowy! To raczej kpina! Moja znajoma czekała tu kilka godzin z wymiotującym dzieckiem ze wstrząsem mózgu. Nie dziwię się, że mówią na sądecki SOR „umieralnia”.

Pacjenci w dużej poczekalni mają szczęście. Wszyscy siedzą. Przynajmniej na razie. Spośród dwudziestu jeden plastikowych krzesełek, kilka jest jeszcze wolnych, ale SOR szybko się zapełnia nowymi ludźmi.

Ci, którzy czekają w mniejszej poczekalni, a właściwie korytarzu, na przyjęcie do chirurga, mają do dyspozycji … sześć krzesełek. Większość ludzi z urazami kończyn stoi. Niektórym puszczają nerwy.

- To, co się tu dzieje, to granda. Taka pompa, tyle szumu, że zbudowali nowy SOR i co? I nic. Tu jest kompletny bałagan. Siedzimy, a raczej stoimy tu wszyscy z urazami nóg i rąk. I co? Wreszcie zobaczymy oblicze chirurga, który każe zrobić prześwietlenie. Więc znowu będzie kolejka do rentgena, a potem znowu z powrotem kolejka do chirurga, a potem może jeszcze i do gipsowania - denerwuje się kobieta, która blisko trzy godziny czeka z córką, której coraz bardziej puchnie stopa. Czy ten ratownik nie może nas od razu wysłać na prześwietlenie? Byłoby szybciej.

Tłum gęstnieje. Co chwilę przychodzą nowi ludzie i z minuty na minutę robi się coraz bardziej duszno, bo w nowym budynku nie ma klimatyzacji.  

Przeczytaj też: „Umieralnia”? Pielęgniarka SOR: Jak pan złoży skargę, to ja koleżance nie podłączę kroplówki...

 Z pacjentami sądeckiego SOR spędzam ponad dwie godziny. Udaję, że też czekam na pomoc. Rozmawiam z ludźmi, ale moje liczne pytania, kto przyszedł, z jaką dolegliwością i jak długo czeka, wzbudzają czujność jednego z mężczyzn.

- A co pani tak nas wypytuje i kręci się po tej poczekalni - pyta. Muszę się wiec ujawnić, tym bardziej, że chcę jeszcze zrobić zdjęcia.

- Tak naprawdę, to dzięki Bogu nie potrzebuję pomocy. Jestem dziennikarzem portalu Sądeczanin. Przyszłam sprawdzić, jak funkcjonuje nowy SOR.

- To bardzo dobrze, że pani przyszła - mówią ludzie. - Trzeba z tym zrobić porządek. Bo nie może tak dalej być.

Mój „coming out” wywołuje wyraźne poruszenie, zwłaszcza, gdy zaczynam robić zdjęcia. Kiedy zauważa to recepcjonistka, która dowiaduje się, że jestem dziennikarzem, grozi mi wezwaniem ochroniarzy i… policji.

- Niech się pani nie boi i robi swoje, kibicują mi pacjenci. Należy pogonić to całe zarządzające tym wszystkim towarzystwo. Może jak zrobicie w mediach „zadymę, wreszcie coś się zmieni tu na lepsze.

***

Za komentarz do tego, co dzieje w sądeckim SOR niech posłużą wypowiedzi notabli i kadry kierowniczej  leczniczy podczas hucznego otwarcia ratowniczego oddziału

-W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pracuje ponad pięćdziesiąt osób – około czterdzieści pielęgniarek, czterech lekarzy i ośmiu ratowników. Na dzień dzisiejszy nie przewidujemy zatrudniać większej ilości personelu, bo ta liczba jest wystarczająca – tłumaczył Artur Puszko, dyrektor sądeckiego szpitala. 

- Była to bardzo ważna inwestycja dla Nowego Sącza. W tym miejscu kumulują się największę ludzkie problemy i tragedie – mówił Leszek Zegzda, członek zarządu województwa małopolskiego.  

- Szpitalny Oddział Ratunkowy nie może być poczekalnią. Pacjenci muszą być zdiagnozowani, szybko też trzeba podejmować decyzję, czy pacjent wraca do domu czy zostaje w szpitalu – dodał Zegzda.

- Mamy więcej nowego sprzętu specjalistycznego, więcej łóżek, możemy przyjmować cięższe przypadki pacjentów i przede wszystkim można to robić  dużo sprawniej – mówił Andrzej Biorówka, kierownik sądeckiego SOR.

Agnieszka Michalik, fot.A.M [email protected]

Co się dzieje w oddziale SOR sądeckiego szpitala? Byliśmy tam nocą




Wszystko tu pachnie nowością... Poza jednym. Starymi zwyczajami...






Dziękujemy za przesłanie błędu