Wjechała samochodem wprost pod pociąg. Policja ujawnia nowe fakty [ZDJĘCIA]
Autem kierowała 33-letnia mieszkanka Gorlic. Razem z nią jechały dzieci w wieku siedmiu lat i jednego roku. Ich samochód został zmiażdżony przez pociąg. To cud, że nikt nie zginął w tym wypadku. Cała trójka była zakleszczona. Strażacy musieli rozcinać pojazd, aby ich wyciągnąć. Karetki pogotowia ratunkowego przewiozły poszkodowaną kobietę i jej dzieci do szpitali w Gorlicach i Nowym Sączu.
Zobacz też Samochód wjechał wprost pod pociąg. W środku była kobieta z dziećmi [ZDJĘCIA]
Jak poinformował naszą redakcję asp. szt. Grzegorz Szczepanek z gorlickiej policji, kobieta po konsultacji lekarskiej i przeprowadzonych badaniach jeszcze tego samego dnia opuściła lecznicę. W dalszym ciągu w szpitalu przebywają dzieci, które wymagały hospitalizacji, ale ich życiu nic nie zagraża.
Pociągiem, który uderzył w samochód, jechało siedem osób. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym wypadku. Przewoźnik zorganizował dla pasażerów transport zastępczy i wszyscy z opóźnieniem dotarli do miejsc docelowych.
Zarówno kobieta kierująca autem, jak i maszynista, byli trzeźwi. W miejscu, w którym doszło do wypadku przez wiele godzin pracowali gorliccy policjanci. Zostały także przeprowadzone oględziny z udziałem przedstawiciela kolei państwowych. ([email protected] Fot. OSP Biecz)