Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
04/05/2017 - 20:05

Zaginiony Kamil Pierzchała. Co budzi wątpliwości poszukiwaczy?

Dzisiejsze (z 4 maja) poszukiwania zaginionego Kamila Pierzchały w okolicy jego domu skończyły się fiaskiem. Psy poszukiwawcze JJ i Figo, albo jak chce policyjna nomenklatura: psy wyszkolone do wyszukiwania zwłok, nie znalazły ciała chłopaka. Paweł Futiakiewcz, właściciel pierwszego z nich zapewnia jednak: Za tydzień tu wrócimy…

O tym, jak JJ i Fido trafiły nad Dunajec, niedaleko domu zaginionego Kamila Pierzchły pisaliśmy w publikacji Zaginionego Kamila Pierzchały szukają przewodnicy z psami. Trop wskazała jasnowidzka Maja Danilewicz

Co przyniósł czwartek?

- Moja praca zaczyna się tam, gdzie sprawa jest przesądzona. Gdzie po prostu już szukamy zwłok. Nawet na certyfikatach naszych psów jest wypisane: pies wyszkolony do szukania zwłok ludzkich - mówi bez owijania w bawełnę Paweł Futiakiewicz, którego pytaliśmy o efekt dzisiejszych poszukiwań.

Zobacz też: - Oddałabym życie za to, żebyś wrócił – mama zaginionego Kamila Pierzchały szuka go na własną rękę

- Teren w okolicy domu Kamila jest dokładnie przeszukany. Na dziewięćdziesiąt procent tam go nie ma, no chyba, że jego ciało zostało zakopane, zasypane wapnem – twierdzi. Zastrzega jednak, że się nie poddaje, ale: - Musimy zaczekać z tydzień. Dunajec musi opaść. Woda jest za wysoka by bezpiecznie wpuścić tam psy, a jeszcze jej stan ma się podnieść. Będziemy szukać dalej, choćby po to, by rodzina mogła godnie pochować chłopaka.

Futiakiewicz niczego nie przesądzając nie wyklucza, że odpowiedź, co się stało i gdzie jest Kamil da sam Dunajec, że ciało Kamila wypłynie na rzece albo już nawet na zaporze Rożnowskiej.

Zobacz też: Kamil Pierzchała wciąż zaginiony. Rodzina oferuje nagrodę za informacje

Pytamy Futiakiewicza, który działa w znanej organizacji "Poszukujemy", jak zapatruje się na okoliczności zaginięcia Kamila. Jak to się stało, że przy takiej a nie innej pogodzie, bez żadnego uzasadnienia wyszedł z auta i ruszył sam w las?

- Teraz są takie środki odurzające, takie dopalacze, że chłopak, jak mówimy w naszym środowisku: mógł pójść polować na jednorożca. Podobna sprawa była w Sanoku, gdzie przy temperaturze 4,5 stopnia chłopak rozebrał się do naga i wskoczył do wody... Podejrzane już jest samo to, że Kamil zostawił telefon w aucie, że nie zabrał dokumentów. Poza tym mnie zastanawia też wyjątkowo spójna wersja wydarzeń przedstawiona przez jego kolegów.

Zobacz też: Czy Kamil się odnajdzie? Rozmawiamy z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim

- Teraz trzeba czekać na efekty pracy operacyjnej policji, bo tak choć prasie a nawet rodzinie nie mówi pewnych rzeczy, bo i nie może, to na pewno działa – zaznacza nasz rozmówca.

Przy okazji rozmawiamy o systemie ratowniczym w Polsce. Według Futiakiewicza fakt, że psy tropiące, te które wyszkolone są do szukania żywych używane są dopiero po kilku dniach mija się zupełnie z celem.







Dziękujemy za przesłanie błędu