Nie mają konkurencji, ale jeszcze nie wygrali. Decyzja może należeć do radnych

Paweł Fyda ma sobą dopiero pierwszą kadencję. W zeszłych wyborach wygrał z walczącym o reelekcję Piotrem Piechnikiem dopiero w drugiej turze. Jan Golba rządzi w Muszynie od 2009 roku i w poprzednich wyborach też nie miał konkurencji – wygrał je zdobywając 3737 głosów, na „tak” zagłosowało 100 procent głosów, które głosowały w wyborach na burmistrza. Stanisław Kiełbasa ma za sobą podobne doświadczenie – w 2014 roku kandydował sam a zdobył 2396.

Czy ich zwycięstwo jest już przesądzone? Otóż nie. By mogli spać spokojnie musi zagłosować na nich ponad 50 procent osób biorących udział w wyborach, które na karcie do głosowania będą musiały wybrać jedną z dwóch opcji: „tak” lub „nie”.

Zobacz też: Wybory samorządowe 2018: prawie 100 komitetów już zarejestrowanych

Jeśli kandydatowi nie uda się zdobyć niezbędnego progu poparcia, to o wyborze wójta, prezydenta lub burmistrza zadecyduje Rada Gminy lub Rada Miasta. Przy czym w tym wypadku można zgłosić kolejnego kandydata.

Jak informuje Maria Zięba, dyrektor sądeckiej Delegatury Państwowej Komisji Wyborczej w Nowym Sączu – choć przepisy w tej materii mogą ulec zmianie – wybór wójta, burmistrza lub prezydenta odbywa się w podobnych przypadkach podczas pierwszego posiedzenia nowej rady zwołanego przez komisarza wyborczego.

Przepisy te, to kolejny powód, dla którego kandydaci na szefów samorządów muszą mieć w poparcie radnych i wspierać kandydatów na radnych wystawionych w wyborach ze swoich list.

ES [email protected] Fot.: archiwum sadeczanin.info