Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 21 maja. Imieniny: Jana, Moniki, Wiktora
02/08/2018 - 14:15

Nowy Sącz: „masakrują” drzewa przy Barbackiego. Kogo chce chronić szkoła?

- Nie doświetlenie ściany jest tu potrzebne, tylko oświecenie kierownictwa szkoły – grzmi pani Ewa Moroz, która była świadkiem jak pracownicy spółdzielni Beskid na życzenie dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 2 wycięli zasadzony przez nią osobiście klon. O co chodzi? Dyrektor „dwójki” ręczy, że przede wszystkim o bezpieczeństwo.

Dwa dotychczas wycięte były uschnięte i nadawały się tylko do usunięcia – nie było szans na ich podratowanie tak, by nie zagrażały bezpieczeństwo samych uczniów, ale również mieszkańców korzystających z chodnika, nad którym rosły ich konary. Oba miały w obwodzie mniej niż 50 centymetrów, więc nie było konieczności uzyskania zgody na ich wycinkę nikogo poza władzami spółdzielni Beskid, gospodarza terenu, na którym rosły.

- Bezpieczeństwo uczniów jest dla mnie priorytetem. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało gdyby konar spadł na dziecko. Wszyscy by pytali, kto do tego dopuścił, kto jest winny i dlaczego nikt wcześniej nie zajął się zagrożeniem. Dlatego jestem wdzięczna panu prezesowi Spółdzielni, że nam tak szybko pomógł – podkreśla z mocą.

Zobacz też: Nowy Sącz, remont ul. Długosza: miał być horror a jest diablo ciasno [WIDEO]

Konary kolejnych drzew, które zostały przycięte nie tylko zasłaniały szkolny mur, ale sprawiały, że ten był wiecznie zawilgocony. Dodatkowo liście z mocno wybujałych już gałęzi zapychały cały czas rynny, deszczówka się przelewała i też niszczyła ściany. Na liście narzekali również sąsiedzi szkoły – bo konary były tak długie, że wkraczały na ich posesje. Dodatkowo część z nich uniemożliwiała swobodne przejście chodnikiem biegnącym tuż przy szkole. – Rosły tak nisko, że trzeba było się tu schylać, żeby pod nimi przejść – obrazuje Oleniacz według której na wycince i przycince zyskali wszyscy wokół.

- To jedyne okno, o którym wspomina pani Moroz, to od świetlicy, w której dzieci spędzają nawet po pięć godzin –ripostuje dyrektor kąśliwe uwagi Czytelniczki o doświetlaniu budynku szkoły. Przekonuje też, że wszystkie prace zostały przeprowadzone zgodnie z zasadami i tak, by przycięte drzewa na tym nie ucierpiały.

Czy panie Ewie Moroz wystarczą te wyjaśnienia? Bo jesteśmy przekonani, że wśród naszych Czytelników, w tym mieszkańców osiedla Wólki, jak zawsze gdy w grę wchodzi wycinka drzew zdania będą mocno podzielone. Zwłaszcza w tak pełnym smogu mieście, jakim jest Nowy Sącz

Ewa Stachura Fot.: Ewa Moroz







Dziękujemy za przesłanie błędu