Ekolodzy z Krynicy i studenci sądeckiej Akademii Nauk Stosowanych chcą połączyć siły. Mają fantastyczne pomysły
„Nasza planeta - nasze życie - dodajmy im smaku”, ten temat naukowego konwersatorium w Akademii Nauk Stosowanych, którego współorganizatorem było krynickie koło Polskiego Klubu Ekologicznego, tylko pozornie wydaje się odległe od naszych spraw polskich i tych lokalnych.
- Niektórzy tak uważają, ale tak naprawdę ten problem dotyka nas wszystkich, zarówno w wymiarze ogólnoświatowym, jak i tym bardzo bliskim, czyli w wymiarze lokalnym. Chodzi bowiem o odpowiedzialną konsumpcję. Ma to spowodować zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych i utratę różnorodności biologicznej na świecie. Inicjatywa ma ograniczyć do minimum konsumpcję produktów z łańcuchów dostaw, z którymi wiążą się wylesianie lub degradacja lasów oraz zwiększenie popytu w UE na legalne i „niepowodujące wylesiania” towary i produkty oraz rozwój handlu tymi produktami i towarami.
Wymyślił pan, żeby w to przedsięwzięcie, w wymiarze lokalnym zaangażować Koło Naukowe Dietetyków, działające w strukturach Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu.
- Rzeczywiście, to bardzo ważne, żeby tym tematem zainteresować środowisko kształtujące postawy żywieniowe ludności oraz konsumentów. Podczas konwersatorium zostały przedstawione możliwości zastąpienia produktów spożywczych pochodzących z łańcuchów dostaw, produktami rodzimymi. Chodzi też o propagowanie zrównoważonej konsumpcji. Według Polskiej Zielonej Sieci to takie podejmowanie decyzji zakupowych, które uwzględniają konsekwencje, jakie niesie ze sobą produkcja, użytkowanie i utylizacja danego towaru. To także świadomy bojkot wybranych produktów i firm, które łamią standardy etyczne, środowiskowe lub społeczne bądź stosują greenwashing.
Liczy pan na długofalową współpracę ze studenckim kołem?
- Nie tylko na współpracę. Mam nadzieję, na poszerzenie członkowskich kręgów naszego stowarzyszenia. Podczas konwersatorium przedstawiłem pomysły, które studentów i uczelnię mogłyby zainteresować. Przed tymi młodymi ludźmi jest kariera zawodowa. Stoją przed wyborem konkretnego działania.
Te pomysły zabrzmiały naprawdę obiecująco. Młodych ludzi może porwać na przykład ekomuzeum?
-Mam taką nadzieję, tym bardziej, że realizacja tego przedsięwzięcia jest możliwa tutaj, na miejscu, u nas w regionie. Warto to wykorzystać. Ekomuzeum to sieć rozproszonych w terenie obiektów, tworzących żywą i działającą kolekcję, gdzie elementy przyrodnicze, kulturowe i historyczne prezentowane są w miejscu swego występowania i zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. To może być znakomity produkt turystyczny. To wszystko można połączyć ze społeczną przedsiębiorczością.
Mówi pan o połączeniu ekologii i biznesu?
- Chcielibyśmy zainteresować młodych ludzi myślących o rozpoczęciu działalności gospodarczej ideą przedsiębiorczości społecznej. Istnieje wsparcie finansowe państwa na rozpoczęcie takiej działalności. Sama idea polega na tym, że przedsiębiorstwo czy spółdzielnia swoje zyski inwestują w lokalny rozwój. Przykładem takiego przedsięwzięcia jest Spółdzielnia Socjalna "Smaki Gościńca w Zakrzowie koło Lanckorony, prowadząca inkubator kuchenny.
Na czym to polega?
-Wyposażenie inkubatora pozwala na oferowanie szerokich usług z zakresu cateringu, produkcję produktów według własnych unikalnych receptur, a także umożliwia również rolnikom przetwarzanie swoich plonów w certyfikowane produkty. Zaproponowaliśmy uczelni, żeby studenci z koła naukowego mogli to zobaczyć podczas organizowanych przez nas wyjazdów studyjnych.
Krynickie koło Polskiego Klubu Ekologicznego organizowało też warsztaty pod nazwą „dzika kuchnia” .
-To były niezwykle interesujące zajęcia z udziałem profesora Łukasza Łuczaja, etnobotanika i wykładowcy Uniwersytetu Rzeszowskiego, który przedstawił nam propozycje wykorzystania ziół z naszego terenu. Można przygotować liczne potrawy ad hoc, wystarczy tylko wyjść w plener.
To niejedyne zagadnienia, jakimi klub chce zainteresować sądecką uczelnię.
- Rzeczywiście, liczymy na kontynuację projektu, który już realizowaliśmy. Chodzi o przedsięwzięcie pod nazwą „Monitoring społeczny, zachowanie zrównoważonego rozwoju Gospodarczego w obszarach wrażliwych przyrodniczo”. Projekt dotyczył rozwiązywania problemów związanych z rozwojem gospodarczym regionu i ochrony przyrody, co ma znaczenie dla naszego regionu. Dotyczy to między innymi inicjatywy budowy nowych wyciągów i tras narciarskich łączących stacje Wierchomla, Jaworzyna, Słotwiny i Henryk Ski z Doliną Roztoki, który ze względu na duży opór przyrodników nie może się doczekać realizacji. A przecież można znaleźć takie rozwiązanie, żeby ta inwestycja nie stanowiła zagrożenia dla środowiska.
Dowodzą tego ośrodki narciarskie w Austrii, Szwajcarii czy Francji.
- W ramach projektu zorganizowaliśmy wyjazd studyjny w Wogezy. We Francji programem Natura zajmują się parki krajobrazowe, które mają inną konstrukcję niż te w Polsce. To jest stowarzyszenie gmin i instytutów przyrodniczych, które wspólnie zarządzają tym obszarem. Tworzą plan i na danym obszarze realizują wszystkie działania.
Czy w naszym regionie możliwe byłoby opracowanie procedur, które ułatwiłyby tego rodzaju proces inwestycyjny?
-I to jest z kolei zagadnienie, jak myślę, dla wydziału zarządzania Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu. Chodzi nie tylko o duże inwestycje, ale także te małe, realizowane przez drobnych inwestorów związane na przykład z budownictwem mieszkaniowym. Bo te problemy ciągną się całymi latami.
-Czy pana udział w seminarium i spotkanie ze studentami zaowocował konkretnymi ustaleniami jeśli chodzi o współpracę z uczelnią?
-Polski Klub Ekologiczny z zainteresowaniem przyjął propozycję udziału w konwersatorium na temat marnowania żywności, które w grudniu zostanie zorganizowane przez Wydział Lekarski i Nauk o Zdrowiu. ([email protected]) fot.jm
Artykuł sponsorowany