Występy, laury, zespołowe małżeństwa i ich dzieci. Zespół Regionalny „Śwarni“ to fenomen Podhala
- Chyba czymś z naszej działalności, z wyjazdów. Dawniej nie było - tam, gdzie występowaliśmy - takiego zaplecza, jak jest dzisiaj. Teraz, gdy wyjeżdżamy musi być komfortowy autokar, dobre noclegi, zapewnione posiłki.
Dawniej było zupełnie inaczej. Pamiętam, że jak wyjeżdżało się na występy w latach 80 – tych na śniadanie w Szczyrku był salceson, na obiad w Żywcu – bigos i na kolację w Wiśle – salceson. I ten scenariusz powtarzał się niejednokrotnie. Pamiętam też przebieralnie – pod przysłowiową chmurką. Kiedyś na występy pojechali z nami Holendzy. Przed występem zapytali się nas, gdzie garderoba? Byli wielce zdziwieni, kiedy usłyszeli, że zapraszamy do przebierali koło potoka. I było tak: panowie na prawo, panie na lewo, a potem fruu na scenę. Spało się w szkołąch, w salach gimnastycznych. Jedna łazienka, a ludzi ze czterdzieści.
Zespół Regionalny „Śwarni“ może pochwalić się przepięknymi strojami…
Strój to nasz rozpoznawalny znak. Bardzo dbamy o niego. Portki, serdoki z wełny, jeśli nawet coś zabrudziłoby się czyścimy chemicznie. Z tym już dziś nie ma problemu. Dawniej brało się w rękę szotkę, wodę i się czyściło. Tylko potem często było tak, że po zamoczeniu w wodzie okazało się, że portki sa do połowy czerwone, bo puścił barwnik, którym farbowana była wełna
Dziękuję za rozmowę.
([email protected], fot. arch. prywatne Marcina Kudasika), (c) Materiał chroniony prawem autorskim.