Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 29 kwietnia. Imieniny: Hugona, Piotra, Roberty
04/04/2024 - 11:15

Wielki skandal w Biedronkach! Za robienie ludzi w konia zapłacą 60 milionów

Marchewki, sprzedawane jako polskie, naprawdę były sprowadzone z Belgii i Holandii, a „nasze” ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie. Z kolei kapusta reklamowana jako włoska, okazała się… francuska. Tak należące do Portugalczyków Biedronki robiły biznes na konsumenckim patriotyzmie. To będzie kosztować spółkę Jeronimo Martins, właściciela sieci, 60 milionów złotych. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów właśnie poinformował o wygranej w sądzie apelacyjnym.

Przypomnijmy, że sprawa wyszła na jaw trzy lata temu. To wtedy okazało się,  że w niektórych sklepach sieci marchewki sprzedawane jako polskie,  były sprowadzone z Belgii i Holandii, a „nasze” ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie. Z kolei kapusta reklamowana jako włoska, tak naprawdę okazała się… francuska.

Po tym, jak na  niewłaściwe oznakowanie poskarżyli się klienci, Biedronki trafiły pod lupę Inspekcji Handlowej, a sprawą zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Co wykazały kontrole

Przeprowadzona kontrola wykazała nieprawidłowości dotyczące wprowadzania w błąd co do kraju pochodzenia warzyw i owoców w blisko pięćdziesięciu  sklepach sieci. Kontrolerzy zakwestionowali 132 partie owoców i warzyw spośród 644 skontrolowanych. Wynikało z tego, że błędnie została oznakowana  co piąta partia produktów. W przypadku tych deklarowanych na wywieszkach jako polskie, wprowadzenie w błąd dotyczyło co dziesiątego przypadku. Jak wynika z raportu kontrolerów, nieprawidłowości miały występować aż w 28 proc. sklepów sieci Biedronka.

Czytaj też Nie żyje znany lokalny biznesmen. Niedaleko Nowego Sącza zbudował gigantyczny sukces firmy znanej w kraju i zagranicą 

Urząd nakłada drakońską karę na Biedronkę

W kwietniu 2021 roku Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, nałożył na spółkę  drakońską karę. - Rzetelna informacja o oferowanych produktach to podstawowy obowiązek przedsiębiorcy i niezbywalne prawo konsumenta. Tymczasem w sklepach Biedronka konsumenci chcący kupić polskie ziemniaki, pomidory czy jabłka byli często wprowadzani w błąd – mówił w wówczas  Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. Nasze postępowanie wykazało, że w wielu przypadkach informacje na wywieszkach różniły się od tych na opakowaniach zbiorczych czy w dokumentach dostawy. Naruszenia te miały charakter systemowy i długotrwały. Dlatego nałożyłem na Jeronimo Martins Polska ponad 60 mln zł kary – poinformował Chróstny.

To były tylko „sporadyczne i przejściowe błędy”?

Jak do tych oskarżeń odniosła się spółka? - Co do zasady poważnie podchodzimy do oficjalnych komunikatów instytucji publicznych, takich jak UOKIK. Jesteśmy przekonani, że w naszych sklepach działają odpowiednie procedury, dzięki którym prezentujemy właściwe kraje pochodzenia produktów, szczególnie ważne dla klientów w przypadku owoców i warzyw – czytamy  w mailu przesłanym wówczas do redakcji „Sądeczanina” przez biuro prasowe Jeronimo Martins Polska.

- Nie zgadzamy się z tym, że Biedronka nie informuje klientów o kraju pochodzenia produktów – napisano w wyjaśnieniach przesłanym do redakcji „Sądeczanina” przez biuro prasowe Jeronimo Martins Polska. - Sprzedaż polskich produktów zawsze i wszędzie, gdy jest to możliwe oraz właściwe informowanie naszych klientów to dwa główne filary naszej strategii. Zdajemy sobie sprawę, że pewne sporadyczne i przejściowe błędy mogą się zdarzać, i to w obie strony - wskazując polski produkt jako zagraniczny i odwrotnie – ze względu na dużą rotację owoców i warzyw w naszych sklepach, wielokrotne dostawy w ciągu jednego dnia oraz skalę naszej działalności.  - Błędy nie były intencjonalne. Orzeczenie sądu jest nieprawomocne – wyjaśniało biuro prasowe.

Czytaj też Koniec zerowego VAT na żywność. Tak wygląda cenowy szok dla domowych budżetów  

Klienci wygrali z Biedronką

Rok temu sprawa doczekała się finału. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów gigantyczną karę finansową podtrzymał. Od nieprawomocnego wyroku Spółka  Jeronimo Martins Polska odwołała się do Sądu Apelacyjnego, który teraz apelację oddalił, o czym UOKiK poinformował w mediach społecznościowych.

W wyroku SA podkreślił, że pełna i rzetelna informacja o oferowanych produktach to obowiązek przedsiębiorcy. Wprowadzanie w błąd może dotyczyć cech produktu, w tym jego pochodzenia – czytamy na platformie X.

Czytaj też Co się stało! Cały powiat bez całodobowych dyżurów aptek

Moda na konsumencki patriotyzm

Tego, że przywiązujemy coraz większą wagę  do gospodarczego patriotyzmu dowodzą badania przeprowadzone na zlecenie sądeckiej firmy Koral, która postanowiła sprawdzić, jak zmieniły się zwyczaje zakupowe konsumentów po wybuchu epidemii.

Wynika z nich, że ponad połowa Polaków zaczęła częściej niż dotychczas kupować rodzime produkty. Co ciekawe, w tej grupie najwięcej, bo ponad 60 proc. jest osób po 45 roku życia. 50 proc. konsumentów obecnie w większym stopniu zwraca uwagę czy produkt jest pochodzenia polskiego. Okazuje się, że  takie zachowanie częściej deklarują kobiety – 57 proc. niż mężczyźni – 45 proc.

- Powrót do zakupu polskich produktów obserwujemy już od dłuższego czasu – mówiła w rozmowie z „Sądeczaninem” o wynikach  sondażu Olga Walentynowicz PR menadżer firmy Koral. - Zachwyt Zachodem, tym co zagraniczne, powoli mija. Dotyczy to i branży odzieżowej i spożywczej. Zaczynamy doceniać polskie produkty za ich jakość, także w kontekście ekologii, bo nie przemierzają milionów kilometrów, żeby do nas dotrzeć. Są bardziej świeże i smaczniejsze.

Jak wskazywała  Walentynowicz, tę zmianę konsumenckich preferencji dało się zauważyć  już od jakiegoś czasu. Zlecone przez sądecką firmę badania miały przynieść odpowiedź czy były to tylko deklaracje słowne, czy też przełożyły się na działanie.

Zadaliśmy konkretne pytania: czy  chciałbyś wspierać polskie firmy, czy częściej kupujesz polskie produkty. Okazuje się, że Polacy rzeczywiście to robią – mówiła  Olga Walentynowicz. ([email protected]) © Materiał chroniony prawem autorskim 







Dziękujemy za przesłanie błędu