Dobra książka: Karin Ackermann-Stoletzky, Introwertycy w gwarnym świecie (4)
„W Ameryce dokonało się przejście od tego, co wpływowy historyk kultury, Warren Susmann, nazywa »kulturą charakteru«, do »kultury osobowości«, któremu towarzyszyło otwarcie puszki Pandory osobistych lęków i niepokojów, których nigdy nie udało nam się całkowicie wyzbyć. (…) Dominacja »kultury osobowości« sprawiła, że Amerykanie zaczęli zwracać coraz większą uwagę na to, w jaki sposób są oni postrzegani przez innych” – wyjaśnia Susan Cain, autorka książki Ciszej proszę… „Stany Zjednoczone szybko przekształciły się ze społeczeństwa rolniczego, w którym dominowały wielkie domy na prerii, w silne społeczeństwo przemysłowe o wysokim stopniu zurbanizowania, w którym »główny interes Amerykanów polega na robieniu interesów«. (…)
Jednak wraz z nadejściem XX wieku postępujące w niezwykle szybkim tempie uprzemysłowienie, urbanizacja oraz masowa imigracja sprawiły, że liczba mieszkańców dużych miast zaczęła gwałtownie rosnąć. (…)
Amerykanie nagle zauważyli, że nie współpracują już ze swoimi sąsiadami, lecz z całkiem obcymi sobie osobami. »Obywatele« przekształcili się w »pracowników«, stojących w obliczu problemu, w jaki sposób zrobić dobre wrażenie na kimś, z kim nie łączą ich żadne obywatelskie ani rodzinne więzi”.
Ludzie, którzy są głośni, wciąż rozgadani i którzy świetnie odnajdują się w gwarnych wielkich grupach, szybko doprowadzają introwertyków do nadmiernego obciążenia bodźcami zewnętrznymi i pozbawiają ich energii, również tej fizycznej.
Karin Ackermann-Stoletzky, Introwertyzm. Cicha moc
Przełożyła Barbara Grunwald-Hajdasz, Wydawnictwo W drodze, 2019
Dziękujemy Wydawnictwu W drodze za udostępnienie cytowanych fragmentów