Dobra książka. Sądeczanin poleca. Richard A. Antonius "Omnium" (6)
(…) Kiedy wyszedł na ulicę, zaspy tonęły w wieczornym mroku, tu i ówdzie oświetlone przez prychające śniegiem latarnie. Parę metrów dalej stał samochód Pobieda i jakiś człowiek z głową pod podniesioną maską grzebał przy pracującym silniku.
Adam ruszył w kierunku przystanku. Niósł siatkę, a w niej zawiniętego w papier karpia. Pod drugą pachą trzymał nuty. W Krainie Melodii tom 2. Kiedy zrównał się z samochodem, mężczyzna zatrzasnął maskę i dał jakiś znak. Z auta wydostał się człowiek w kaszkiecie. Rzucił pośpiesznie w śnieg resztkę papierosa i odezwał się do chłopca:
– Zaczekaj… Adam jesteś, prawda?
– Tak, proszę pana.
Mężczyzna zaczął grzebać w kieszeni kurtki. W jego palcach pojawiła się kartka. Przysunął ją do twarzy i przeczytał:
– Od towarzysza Zenona. Prosi syna, żeby pojechał zaraz do dentysty. Dom Kombatanta. O godzinie szóstej ma zarezerwowany czas.
Adam zauważył jakąś sylwetkę na siedzeniu kierowcy. Wydała mu się znajoma.
– Przysłano nas z Rady Narodowej.
Mężczyzna zdobył się na uśmiech, otworzył tylne drzwi i zaprosił do środka.
– Wsiadamy, wsiadamy, bo zmarzniemy – zachęcił jego towarzysz, który znalazł się tuż za plecami Adama. Chłopiec poczuł ciężki tytoniowy oddech. – Daj no tę książkę.
– To nuty, proszę pana.
– Ach, tak? No tak! Przecież nuty, Jasne.
Kiedy tylko wsadził głowę do samochodu, mężczyzna stojący za nim wepchnął go głębiej. (….)
Chłopcu zrobiło się nagle gorąco. Zapadł się w oparcie, wsłuchany w narastającą agresję męskich głosów. W oczach zakręciły mu się łzy. Nie miał pojęcia, dokąd wiozą go trzej nieznani mężczyźni. Nie, na pewno nie przysłał ich tata!
– Mamo! – ni to krzyknął, ni jęknął.
– Cicho, gnoju! – Szczęknął cuchnący tytoniem. Wycierał twarz wierzchem dłoni i wąchał rękę.
– Ja chcę do domu! Proszę mnie wypuścić!
– Ty! – Buchnął w twarz chłopca nieznośny oddech. Wpiły się w niego nieruchome oczy. Zobaczył dłoń z grubymi palcami, które szukały dobrego uchwytu na jego szaliku.
Zamilkł, zacisnął oczy. Dłoń poprzez włóczkę uciskała mu nos.
– żebyś mi nie pisnął, bo pogadamy inaczej…
Adam buczał dalej spod szalika, aż wreszcie chlusnął łzami. Przypomniał sobie straszne opowieści o porwaniu szesnastoletniego syna Piaseckiego. Mama opowiadała, że w Warszawie chodzą już plotki, że został zamordowany. Ojciec przy kolacji opowiadał, że wcale nie, bo syna porwała matka i wywiozła potajemnie do Ameryki. Ciepły strumyk poleciał mu w dół nogawki, aż po wywinięte na buty grube skarpety.
– Powiem tacie! On… zna pułkownika!
– Zamknij się, chodoku!
Chłopiec zauważył, że kierowca posłużył się swojskim słowem.
– Czy panowie zabieracie mnie do Ameryki?
Zarechotali. Kierowca aż plasnął dłonią w kierownicę.
– Ha, ha! Może!
– A morze jest szerokie! – dołączył ten z prawej.
– I głębokie jak Wisła pod mostem! – skończył kierowca i raptem zmienił ton. – Kurdebalans! Co jest?! – Równocześnie pochylił się, by lepiej widzieć.
Cytowane fragmenty pochodzą z książki: Richard A. Antonius "Omnium", wydawnictwo Muza, 2017
Wybór fragmentów MB. Osoby zainteresowane współpracą w zakresie doboru tytułów do prezentacji zapraszamy do kontaktu; [email protected]