Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
28/09/2022 - 09:15

Ta siostra zakonna boi się tylko Boga. Jej każdy kolejny dzień może być ostatnim

Siostra Renata Jurczak usłyszała głos powołującego ją Jezusa w szpitalu, gdy odwiedzała swojego schorowanego tatę. To był w jej życiu przełomowy moment. Od 1994 roku posługuje na Ukrainie, gdzie opiekuje się matkami samotnie wychowującymi dzieci. Jest oddana Bogu i ludziom.

Nawet teraz, gdy na Ukrainie jest wojna, siostra Renata Jurczak pozostała tam narażając swoje zdrowie, a nawet życie. Podczas krótkiej wizyty w swojej rodzinnej parafii w Zabełczu, udało nam się z nią spotkać i porozmawiać o jej powołaniu i pracy misyjnej w dotkniętym wojną kraju.

Jak siostra wspomina początki powołania zakonnego? Kiedy po raz pierwszy usłyszała siostra głos powołującego Jezusa?

– Kluczowym momentem w moim życiu była choroba mojego taty. Pamiętam, jak odwiedzałam go w szpitalu w Zakopanem. Spotkałam tam siostry zakonne, które opiekowały się chorymi i to był taki przełomowy moment. Właśnie wtedy pojawiła się taka refleksja, że i ja chciałabym zostać siostrą zakonną i opiekować się chorymi w szpitalach.

Pan Bóg na mojej drodze postawił nieżyjącą już orionistkę siostrę Mansuetę, która pochodziła z mojej rodzinnej parafii. Dowiedziałam się, że ona też opiekuje się chorymi, co również wpłynęło na moją decyzję. W  międzyczasie uczęszczałam do szkoły w  Białym Klasztorze, którą prowadziły siostry niepokalanki. Ucząc się w tej szkole chciałam zobaczyć i poczuć to życie zakonne z bliska. Po ukończeniu szkoły średniej napisałam podanie do sióstr orionistek i wstąpiłam do zakonu. Tak to się zaczęło.

Jak dalej potoczyło się siostry życie? Czy udało się spełnić marzenie związane z opieką na osobami chorymi?

– Pracowałam w różnych domach na terenie całej Polski. Moja posługa polegała właśnie na opiece nad osobami chorymi. Opiekowałam się również starszymi ludźmi, którzy przebywali w  domach starców. Zajmowałam się również dziećmi z  różnymi chorobami i  niepełnosprawnościami, a więc jak widać, moja praca jest bardzo różnorodna.

Od wielu lat pracuje siostra na Ukrainie. Jak do tego doszło, że wyjechała siostra do tego kraju na misje?

– Zawsze chciałam jechać na misje, a że znałam dobrze język rosyjski, siostra przełożona uznała, że Ukraina będzie odpowiednim miejscem. Od razu zgodziłam się. Na misje wyjechałam w 1994 roku i  pełnię tę posługę nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Na początku pracowałam na terenie zachodniej Ukrainy, potem na Wołyniu, a w kolejnych latach aż do dnia dzisiejszego w  Charkowie. Wspólnie z  innymi siostrami opiekuję się bezdomnymi dziećmi i matkami samotnie wychowującymi dzieci.

Od wielu miesięcy na Ukrainie toczy się wojna. Charków, w którym siostra posługuje, znajduje się na terenach wschodniej Ukrainy. Jak teraz wygląda sytuacja w tym mieście?

– Tego nie da się opowiedzieć. Żadne słowa nie opiszą tego, co tam się dzieje. Ludzie żyją w  ciągłym strachu. Wciąż słychać wybuchy i  krzyki. Każdy ma świadomość tego, że każdy kolejny dzień może być ostatnim. Starsi ludzie nie chcą wyjeżdżać, młodzi mężczyźni nie mogą, jedynie kobiety z dziećmi opuściły kraj.

Czy nie boi się siostra wracać na Ukrainę?

– Każdego dnia jest strach przed tym co będzie, jednak każdy dzień szczególnie w  Charkowie jest bardzo podobny do siebie. Słychać ciągłe wybuchy, armaty, krzyki osób. To naprawdę jest trudne. Ta świadomość, że nie wiadomo, który rejon zaatakują, w  który dom uderzą. Ludzie zostają w swoich posiadłościach. Niektórzy już pogodzili się z tym, co się dzieje i  nie porzucają swojej Ojczyzny. W momencie bombardowań chowają się w schronach, a po ustąpieniu wychodzą i  nadal pracują, zajmują się tym, czym zajmowali się dotychczas.

Dalszą część wywiadu Rafała Gajewskiego z siostrą Renatą Jurczak można przeczytać we wrześniowym numerze miesięcznika „Sądeczanin”. W czasopiśmie znajdziecie dodatek o parafii Zabełcze w Nowym Sączu.

Czytaj również: Zgrany duet księży, którzy potrafią przyciągnąć do Boga w nowosądeckiej parafii

Miesięcznik „Sądeczanin” dostępny jest w kolorowym e-wydaniu. Instrukcję zamówienia wydania online znajdziecie tutaj: To jeszcze łatwiejsze. Teraz jeszcze szybciej kupisz „Sądeczanina” w e-wydaniu. Wystarczy kilka kliknięć

„Sądeczanina” w papierowej wersji możecie kupić w poniższych punktach sprzedaży bądź w siedzibie wydawcy – w Fundacji Sądeckiej przy ulicy Barbackiego 57 w Nowym Sączu.

Nowy Sącz:

  • Księgarnia „Alfabet”, ul. Jagiellońska 5
  • Księgarnia Antykwariat „Bestselller”, ul. Sobieskiego 1
  • Firma Handlowa „Danek”, Barbackiego 45
  • „Musicban”, ul. Barbackiego 15
  • Miasteczko Galicyjskie, ulica Lwowska
  • Kiosk wielobranżowy, ul. Jagiellońska 23
  • Spółdzielnia Ogrodnicza Ziemi Sądeckiej, ul. Chopina 10
  • Sklep Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej, ul. Sobieskiego 22
  • „ADeeM” Dariusz Migacz, punkt sprzedaży: ul. Lwowska 66A

Stary Sącz:

  • Kiosk Trafika, Rynek 12

Chełmiec i okolice:

  • Chełmiec: Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”, ulica Marcinkowicka 11
  • Niskowa: Sklep Spożywczo Przemysłowy „Od A do Z”, Niskowa 180.
  • Biczyce Dolne: Sklep spożywczo-przemysłowy Jan, Romualda Brzezińscy

Kamianna:

  • Barć Kamianna, Kamianna 17

Brzezna:

  • Sklep Spożywczo Przemysłowy „Beatricze”

Łącko:

  • Firma „Pasoń”, Łącko 214

Grybów:

  • SHP Składnica Grybów, ul. Rynek 1

(oprac. [email protected], tekst i foto: RG)







Dziękujemy za przesłanie błędu