Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 18 maja. Imieniny: Alicji, Edwina, Eryka
26/09/2023 - 11:30

Tragiczna śmierć młodej kobiety, miała zaledwie 24 lata. Wciąż więcej pytań niż odpowiedzi

Urszula Olszowska miała zaledwie 24 lata. Była stażystką jednej z krakowskich gazet. Kobieta zginęła w 2010 roku w dziwnych i tajemniczych okolicznościach podczas wyprawy w góry. Jej ciało zostało znalezione po dwóch miesiącach. Co tak naprawdę się stało? Czy to był nieszczęśliwy wypadek, czy może ktoś ją zamordował? Niestety, mimo upływu lat, wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Już 4 października o godz. 22 na Crime+Investigation Polsat poznamy nowe fakty. Tej sprawie będzie poświęcony kolejny odcinek "Wakacyjnych zbrodni".


24-letnia Ula była na stażu w krakowskiej gazecie. Interesowała się fotografią, bardzo lubiła górskie wędrówki. 28 lipca 2010 roku spakowała się w swój górski plecak, pożegnała się z tatą i wyszła z domu. Powiedziała mu, że idzie spotkać się ze znajomymi z Krakowa. W tamtym momencie tata nie zadawał sobie pytania - po co w takim razie górski plecak?

- Po co na Rynek Główny w Krakowe na spotkanie ze znajomym, może w restauracji, górski plecak? - pyta retorycznie Bartosz Dybała, dziennikarz "Gazety Krakowskiej".

Już niedługo ta zagadka miała się wyjaśnić. Ula nie wróciła na noc do domu, nie odbierała telefonów od rodziców. Nie było z nią żadnego kontaktu. Zaniepokojeni rodzice zawiadomili policję. W czasie pierwszych dni poszukiwań okazało się, że Ula 28 lipca wsiadła do autobusu i wyruszyła w drogę w góry, do Poronina. Nikt nie wiedział, jaki był cel wyprawy.


- O tym ojciec na pewno nie wiedział. Sądzę, że sam był zdziwiony, że córka wsiadła do autobusu i pojechała w kierunku gór - mówi Dariusz Nowak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie w latach 1996-2013.

Tata za wszelką cenę próbował dowiedzieć się, co się stało, ale policja nie dostarczała mu żadnych informacji. Dlatego sam rozpoczął poszukiwania swojej córki. Rozwieszał plakaty z jej wizerunkiem, pojechał do Poronina i rozmawiał z jego mieszkańcami. Po Uli nie było śladu. Po czasie okazało się, że widziała ją pewna hafciarka pracująca w Poroninie. Wyznała, że Ula odwiedziła jej sklep. Chwilę rozmawiały o hafcie, aż w pewnej chwili Ula w pośpiechu opuściła sklep. Właścicielkę bardzo to zdziwiło. 


Do września po Uli nie było śladu. Tata zmartwiony brakiem postępów w śledztwie postanowił pójść do schronisk i jeszcze raz zapytać o córkę. Okazało się, że w jednym z nich miesiąc temu grupa studentów zostawiła plecak. Plecak sami znaleźli w okolicy Siklawy i nie wiedząc co z nim zrobić zostawili go w schronisku. Tata od razu rozpoznał plecak córki. Zawiadomił policję. Kilka dni później w rzece znaleziono rozkładającej się ciało. Było to ciało Uli. Upływ czasu bardzo utrudnił rozwiązanie sprawy i znalezienie odpowiedzi na pytanie - co tak naprawdę stało się z Ulą? Dlaczego wyjechała z Krakowa nie mówiąc o tym nikomu? Czy podróżowała sama, czy ktoś jej towarzyszył? Jak doszło do jej śmierci? 

Już 4 października o godz. 22 na Crime+Investigation Polsat poznamy nowe fakty. Tej sprawie będzie poświęcony kolejny odcinek "Wakacyjnych zbrodni". (Fot. Ilustracyjne z programu "Wakacyjne zbrodnie")







Dziękujemy za przesłanie błędu