Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 21 maja. Imieniny: Jana, Moniki, Wiktora
10/02/2014 - 08:09

Mama i córka polecają lektury: Zosia z ulicy Kociej

Z Zosią moja córka zetknęła się zupełnie przypadkiem podczas swoich urodzin. Dostała w prezencie książkę opisującą przygody kilkuletniej dziewczynki i okazało się, że jest to druga część serii, składającej się z kilku tytułów. Szybko więc należało dokupić brakujące pozycje i zaznajomić się z główną bohaterką książek Agnieszki Tyszki.
Zosia ma prawie 9 lat, trzyletnią siostrę Manię, tatę - psychologa oraz mamę, która ilustruje książki dla dzieci. Pewnego dnia mama podejmuje desperacką decyzję o porzuceniu przez rodzinę miejskiego życia i przeprowadzce do podwarszawskich Łomianek. Od tego momentu zaczynają się mnożyć zabawne sytuacje i dziwne przypadki. Niemałą rolę w całym galimatiasie odgrywa reszta rodziny w postaci dwóch babć oraz szalonej i ekscentrycznej ciotki Maliny, która ma dwóch synów: Krzysia i Misia.
Początkowo Zosia nie jest do końca przekonana do nowego miejsca zamieszkania i nie czuje się tu zbyt swobodnie. Sytuację pogarsza fakt, że tuż za płotem mieszkają trzy dziewczynki, które absolutnie nie nadają się na potencjalne przyjaciółki. Na szczęście zarówno Zosia jak i jej siostra nie potrafią się zbyt długo nudzić i wciąż wymyślają nowe atrakcje. Z punktu widzenia osoby postronnej te atrakcje mogą wydawać się cokolwiek dziwne, ale dziewczynkom to nie przeszkadza. Z zapałem organizują casting na najprzystojniejszego pająka, nie przejmując się drwinami nowych sąsiadek.
Najlepszym odbiorcą dziecięcych pomysłów jest zwariowana ciotka Malina, która przez dwa tygodnie ma opiekować się dziećmi i całym domem. Malina opiekę nad dziećmi pojmuje jednak trochę inaczej niż standardowi rodzice, dlatego okres z nią spędzony przypomina wakacje. Dzieciaki nie chodzą do szkoły i do przedszkola, za to codziennie odwiedzają cukiernię i jedzą lody. W dodatku ciotka entuzjastycznie reaguje na wszelkie dziecięce pomysły i bez mrugnięcia okiem urządza pogrzeb myszki oraz wspina się na dach, żeby nakarmić kota. Dodatkowy zamęt wprowadza jej dziwny pies, który jest tak zarośnięty, że nie wiadomo gdzie ma początek, a gdzie koniec. Rufus (zwany przez Manię Rosołem) w końcu wpada w ręce babci i po niezbędnych zabiegach pielęgnacyjnych zaczyna wreszcie przypominać prawdziwego psa. Największą zasługą ciotki Maliny jest jej pomoc przy „oswajaniu” nowego miejsca zamieszkania. Odbywa się to przy pomocy zorganizowanego przez nią „Święta ulicy Kociej”, podczas którego mieszkańcy mają się zapoznać i dobrze bawić.
Narratorem książki jest tytułowa Zosia, która opisuje rodzinne perypetie siedząc na ulubionej jabłoni. Akcja toczy się wartko, a wątki są śmieszne i zrozumiałe nawet dla młodszych czytelników. Całość doskonale uzupełniają trafne i humorystyczne ilustracje autorstwa Agaty Raczyńskiej, które dość przewrotnie wkomponowano w tekst.
„Zosia z ulicy Kociej” to lektura łatwa i zabawna. Można ją czytać zarówno maluchom jak i starszym dzieciom. Doskonale sprawdzi się jako „rozweselacz” i wywoła uśmiech na twarzach nawet największych smutasów.

Miłej lektury życzą Joanna Grabowska - Syska z córką






Dziękujemy za przesłanie błędu