Milion Polaków w Anglii. Dlaczego Sądeczanie tam ciągną?
Gdy doliczyć Polaków z brytyjskim paszportem, to na wyspach żyje grubo ponad milion naszych rodaków. W tej liczbie, wedle spokojnych szacunków jest parę tysięcy Sądeczan.
Polscy obywatele stanowią największą społeczność obcokrajowców w niemal wszystkich regionach Wielkiej Brytanii, poza Irlandią Północną. W samym Londynie jest ich ponad 185 tys.
W 1951 roku na wyspach brytyjskich mieszkało 152 tys. Polaków, którzy wyjechali w trakcie lub po zakończeniu drugiej wojny światowej. W 2001 roku było ich tylko 58 tys.
**
Chyba nie ma sądeckiej rodziny, żeby kogoś nie mieli po drugiej stronie Kanału La Manche?
- Najpierw ja pojechałem do roboty do Londynu, potem ściągnąłem jednego syna, następnie drugiego. Chłopaki się tu ożenili z Polkami, a na końcu dołączyła do nas mama i jesteśmy już w komplecie - opowiada pan Marian. Przez 10 lat żył w rozkroku. Teraz zastanawia się nad sprzedażą domu przy ulicy Lwowskiej w Nowym Sączu. - Tu już jest nasze życie - mówi.
Po Brexicie nikt nie myśli wracać do kraju.
- Było małe zamieszanie, ale się uspokoiło, gdy się okazała, że osobom, które przed referendum przyjechały do Wielkiej Brytanii nic nie grozi. Ci nowi muszą się liczyć z niższym socjałem - mówi inny Sądeczanin z Anglii.
Asia z Krynicy, studentka, za kilka dni leci do swojego chłopaka w Southampton, skąd w swój dziewiczy rejs wypłynął Titanic i gdzie wytwarzano słynne samoloty myśliwskie Spitfire.
- Mariusz jest tam od roku, pracuje w magazynie, ale załatwił już sobie nową pracę w swojej specjalności, jako informatyk. Więcej zarobi - opowiada dziewczyna. Jej przyszły teść siedzie na wyspach od 10 lat, ma warsztat samochodowy.
- Jak skończę studia, to się pobierzemy, zostało mi dwa lata - dodała kryniczanka. Obie jej siostry już tam są.
Co takiego jest w Wielkiej Brytanii, że tak sądeczanie tam ciągną?
- To proste: jest robota i są zarobki. Choć jestem fizyczny, budowlaniec to stać mnie na wynajem mieszkania, utrzymanie niepracującej żony z małym dzieckiem i jeszcze co miesiąc coś odkładamy - wyjaśnia Kazimierz, rodem ze Starego Sącza, od siedmiu lat mieszka w małym miasteczku pod Birmingham.
(HSZ), źródło: rp.pl, fot. youtube.com