Polki i Ukrainki z sądeckich agencji towarzyskich brały od 150 do 200 zł
"Zlikwidowana kilka dni temu sieć agencji towarzyskich to już kolejna taka siatka w Małopolsce, która przestała istnieć dzięki akcji policji. W poprzednich latach mundurowi "rozpracowali" operacyjnie kilka takich przynoszących zyski "biznesów".
Między innymi w 2012 roku funkcjonariusze sądeckiego oddziału Centralnego Biura Śledczego i Karpackiego Oddziału Straży Granicznej rozbili gang prowadzący trzy nielegalne agencje towarzyskie w Nowym Sączu. W agencji pracowało 17 kobiet: 11 Ukrainek, dwie Białorusinki i cztery Polki. CBŚ zatrzymało czterech sutenerów.
Ten dochodowy „biznes” nie znosi jednak próżni. Lukę, po likwidacji jednej „sieci” wypełniają kolejne uruchamiane domy publiczne.
W 2013 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, przy współpracy Karpackiego Oddziału Straży Granicznej zlikwidowali dwie „domowe” agencje towarzyskie w Nowym Sączu.
Oczywiście nie obeszło się wtedy bez zatrzymań osób, podejrzanych o prowadzenie tych agencji i czerpania korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez zatrudnione w nich kobiety.
W ubiegłym tygodniu przestała istnieć kolejna sieć „domówek”. O sprawie pisaliśmy obszernie.
Policja zatrzymała cztery osoby podejrzane o werbowanie kobiet i czerpanie korzyści z nierządu. Wśród nich, jak informują śledczy, jest 27-letni, mieszkaniec Krynicy-Zdroju, który usłyszał już między innymi zarzut kierowania grupą. Wszyscy podejrzani, decyzją sądu zostali aresztowani tymczasowo na trzy miesiące. Żadna z nich nie przyznała się do zarzucanego im czynu
„Domówki” działały w wynajmowanych mieszkaniach
- Podejrzani wynajmowali co najmniej osiem lokali, w których prowadzone były agencje towarzyskie – powiedział portalowi Sądeczanin.info prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. - Wynajmowane mieszkania znajdowały się w blokach. Tylko w Rzeszowie działały dwie agencje. W pozostałych miastach były to pojedyncze lokale.
Jak ustalili śledczy, funkcjonowały one w Nowym Sączu, Krynicy-Zdroju, Limanowej, Gorlicach, Wadowicach, a także na Podkarpaciu - w Krośnie.
Ile, kobiet zatrudnionych było w agencjach? Jeszcze do końca nie wiadomo. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie ma charakter rozwojowy.
- Kobiety pracujące w poszczególnych lokalach często się zmieniały - mówi prokurator Hnatko. - Są to osoby w wieku od 25 do 45 lat. Większość z nich to Polki, ale pracowały też dwie obywatelki Ukrainy.
Dawali lokal i mydło
Dziewczyny chętne do pracy w agencjach towarzyskich „werbowano” w oparciu o ogłoszenia, które były zamieszczane na portalu internetowym z anonsami erotycznymi. W zakładce „praca” można było znaleźć ich informację o dobrze płatnym zatrudnieniu. Pracodawca zapewniał paniom lokal i środki czystości.
Lokale, do których weszli policjanci zostały przeszukane. Jak już pisaliśmy zabezpieczone zostały telefony komórkowe oraz dokumenty dotyczące wynajmu poszczególnych mieszkań.
Czy prostytutki nagrywały swoich klientów? – zadaliśmy takie pytanie rzecznikowi Prokuratury Okręgowej w Krakowie
- Brak jest tego rodzaju ustaleń - stwierdził prokurator Hnatko.
Zapytaliśmy też rzecznika, czy kobiety pracujące w agencjach były zmuszane do prostytucji? - Z dotychczasowych ustaleń wynika, że nie - powiedział nasz rozmówca. - Kobiety za swoje usługi pobierały od 150 do 200 złotych.
(MACH), Fot. www.malopolska.policja.gov.pl