Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 15 maja. Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
10/02/2012 - 07:06

Leśne zwierzęta złapane we wnyki giną w strasznych męczarniach

Pracownicy Nadleśnictwa Gorlice znaleźli w lesie szczątki sarny, która padła ofiarą kłusownika. Leśne zwierzęta, które wpadną w zastawione wnyki umierają wiele godzin w męczarniach.

Nadleśnictwo w Gorlicach powiadomiło w poniedziałek (6 lutego) policjantów o sarnie, która zginęła we wnykach. Funkcjonariusze pojechali na miejsce, a stamtąd dotarli do kolejnego, w którym inna sarna złapała się w pułapkę zastawioną przez kłusownika.

- Potem funkcjonariusze dotarli do pobliskich zabudowań, w których odnaleźli szczątki zwierząt – powiedział naszemu portalowi asp. sztab. Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach. – 35-letni mężczyzna, który tam mieszkał został zatrzymany. Szczątki zabezpieczył lekarz weterynarii. Sumę strat oszacowano wstępnie na 4 tys. zł. Za tego typu czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

W rejonie Gorlic jest to pierwszy w tym roku taki przypadek. Jak nam powiedział Stanisław Horowicz, komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Gorlice, sarna uwięziona we wnykiach udusiła się. W innym miejscu znaleziono szczątki kolejnej sarny. Dawniej Nadleśnictwo Gorlice odnotowywało rocznie po kilka przypadków kłusownictwa w lasach.

- Zatrzymany 35-latek został przesłuchany – dodaje asp. rzecznik gorlickiej policji. – Został mu przedstawiony zarzut kłusownictwa zwierzyny. Mężczyzna przyznał się do tego czynu. Sprawa znajdzie finał w sądzie.

Leśnicy niezbyt często trafiają na ślady kłusownictwa. Na terenie nadleśnictwa Piwniczna-Zdrój w tym i ubiegłym roku nie odnotowano takich przypadków. W poprzednich latach do takich zdarzeń dochodziło na tym terenie sporadycznie.

- Były to dwa, trzy przypadki rocznie – mówi Stanisław Michalik, nadleśniczy Nadleśnictwa Piwniczna-Zdrój. – W zastawione wnyki łapały się najczęściej sarny i jelenie.

Pracownicy służby leśnej przynajmniej raz w miesiącu patrolują lasy szukając śladów kłusownictwa. Z ich doświadczenia wynika, że kłusownicy raczej nie uaktywniają się zimą.

- To dlatego, że o tej porze roku łatwo jest zostawić po sobie ślady na śniegu – dodaje nadleśniczy z Piwnicznej-Zdroju. – Kłusownicy bardziej aktywni są od września do listopada. Bardzo trudno jest złapać kłusownika na tzw. „gorącym uczynku”.

W naszym regionie kłusownicy zakładają wnyki najczęściej na sarny i jelenie na leśnych przesmykach (ścieżkach, którymi porusza się zwierzyna do miejsca żerowania i legowisk).

- „Oka”, zrobione z mocnych linek m.in. hamulcowych mocowane są na drzewach – twierdzi nadleśniczy z Piwnicznej-Zdroju. - Sarna, czy jeleń, który wpadnie w pułapkę dusi się powoli. Zwierzęta giną w okropnych męczarniach. Czasami kłusownik założy wnyki i tym, co się w nie złapie w ogóle się nie interesuje. Pamiętam jeszcze przypadek kłusownictwa sprzed lat na granicy Myślca i Żeleźnikowej Wielkiej. Kłusownik zamocował w okręgu pięć wnyków, a w jego środku wyłożył dla zwierząt buraki, marchew i siano dla zwabienia zwierzyny.

Nadleśniczy z Piwnicznej-Zdroju zwraca uwagę również na osoby, które chodzą po lasach i zbierają poroże jeleni karpackich, które te zwierzęta zrzucają. Takich osób jest wbrew pozorom sporo. Jelenie są prze nich płoszone i niejednokrotnie zdarza się, że w zimie padają z wyczerpania podczas ucieczki. Postrachem zwierzyny są też zdziczałe psy żyjące w lasach.

(MIGA)

Fot. Arch. Nadleśnictwo Piwniczna- Zdrój.

Na zdjęciu podleśniczy z Piwnicznej znalazł łanię z wnykiem na szyi.







Dziękujemy za przesłanie błędu