Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 21 maja. Imieniny: Jana, Moniki, Wiktora
12/08/2014 - 07:00

Nowy Sącz szacuje straty po ulewach. Kolejne nawałnice i kolejne zniszczenia

Na ponad 300 tysięcy złotych oszacowano wstępnie straty, jakie w ubiegłym tygodniu wyrządziły w Nowym Sączu ulewne deszcze. Prezydent miasta Ryszard Nowak zwróci się do Rady Miasta o przesunięcie środków finansowych na natychmiastową odbudowę zniszczonych elementów infrastruktury, w tym także drogowej.
Ulewy, które przeszły nad miastem w ostatnią środę i czwartek (6 i 7 sierpnia) wyrządziły największe zniszczenia w dzielnicy Mała Poręba, a także częściowo w dzielnicy Zawada, Chruślice, jak również w rejonie ul. Nawojowskiej, gdzie potok Łącznik spowodował spustoszenia.

- Woda dała się we znaki przede wszystkim terenom o większych spadkach – mówi Grzegorz Mirek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu. – Nie oszczędziła dróg żwirowych, mostków i ich przyczółków, które zostały podmyte, a także przepustów, które popękały. Żywioł niszczył pobocza dróg, obrywał skarpy. Wyginał barierki ochronne.

Nowy Sącz, po przejściu tych nawałnic, niestety nie ustrzegł się strat. Nie są one wprawdzie tak duże jak w innych podsądeckich gminach, czy innych regionach Małopolski, ale naprawa tego, co zniszczyła woda, m.in. w infrastrukturze komunalnej i drogowej pochłonie też sporo pieniędzy.

- Straty, jakie wyrządziła w mieście nawałnica 6 i 7 sierpnia oszacowaliśmy na ponad 300 tysięcy złotych – precyzował wczoraj na konferencji prasowej dyrektor Mirek. – Są to na razie bardzo wstępne szacunki. Można zadać sobie pytanie, dlaczego są one takie duże. Otóż bardzo często trzeba wymienić cały element zniszczonej infrastruktury. Przykładowo jeśli został uszkodzony przepust, a mam tu na myśli na przykład pęknięty fragment przyczółka, czy pękniętą rurę w przepuście, to wówczas musimy niestety rozebrać cały przepust i wybudować nowy.

Ta sama zasada obowiązuje w przypadku uszkodzonych, wymytych przez wodę nawierzchni asfaltowych, czy dróg żwirowych.

Po przejściu w ubiegłym tygodniu, dzień po dniu nawałnic trzeba było zamknąć część ulic, które stały się nieprzejezdne. Policjanci, wspólnie ze strażakami i pracownikami Miejskiego Zarządu Dróg kierowali ruch pojazdów na inne trasy objazdowe. Do usuwania skutków nawałnic, w miejscach, gdzie pojawiły się utrudnienia skierowano ciężki sprzęt.

- Błyskawicznie oznakowaliśmy i zabezpieczyliśmy miejsca, gdzie pojawiły się uszkodzenia i zniszczenia
– dodaje dyrektor Mirek. – Warto tutaj wspomnieć o dwóch mostkach na potoku Łącznik, o okolicy ul. Zyndrama, ul. Wita Stwosza, Majdan, Ruchu Ludowego i Chruślickiej.

Po dwóch dniach względnej stabilizacji pogodowej, gdy ulewy dały odpocząć sądeczanom, w niedzielę (10 sierpnia) i wczoraj miała niestety miejsce deszczowa „powtórka z rozrywki”. Specyfiką tych nawałnic są krótkotrwałe, bardzo gwałtowne opady-oberwania chmury. Zniszczenia, jakie te „zlewy” powodują, są trudne do przewidzenia.

W niedzielę, po przejściu deszczowej nawałnicy nad miastem część ulic stała się nieprzejezdna. Błyskawicznie zamieniły się one w pokaźne rozlewiska. Taka sytuacja miała miejsce m.in. na skrzyżowaniu ul. Nawojowskiej i Kolejowej oraz Węgierskiej. Wystarczyło kilkanaście minut ulewnego deszczu, by te miejsca w mieście na pewien czas zostały wyłączone z ruchu. Potężne rozlewisko powstało pod mostem kolejowym na skrzyżowaniu ul. Kolejowej i Nawojowskiej. Studzienki kanalizacyjne i burzowe nie były w stanie pomieścić tak dużej ilości wody. Nie nadążały jej odprowadzać. Pod mostem kolejowym w rozlewisku utknął samochód Alfa Romeo, w którym jechały dwie osoby. Kierowca próbował przez nie przejechać. Niestety się nie udało. Z pomocą pospieszyli strażacy.

Siła wody wybijała pokrywy studzienek kanalizacyjnych oraz burzowych. Tak było na przykład na ul. Królowej Jadwigi oraz na zalanej ul. Węgierskiej.

- Na powstanie takich rozlewisk narażone są miejsca, gdzie mamy najniższe punkty w drogach, jak chociażby skrzyżowanie ul. 29 Listopada z ul. Nawojowską, przejazdy pod wiaduktami – stwierdza dyrektor Mirek. – Należą też do nich miejsca, gdzie kanalizacja nie jest w stanie przyjąć, w przypadku tak intensywnych opadów, nadmiaru wody. Trzeba pamiętać, że niesie ona ze sobą żwir, niesiony z bocznych dróg, prywatnych posesji. Cały ten „bagaż” zamula urządzenia odwadniające.

Dyrektor MZD w Nowym Sączu przyznał, że powtarzające się nawałnice nie sprzyjają robotom drogowym, które prowadzone są w mieście.

- Za każdy razem po przejściu takiej nawałnicy roboty ziemne, prace przy wykopach, czy kładzeniu podbudowy dróg jesteśmy zmuszeni przerywać. Potem musimy czekać, aż ziemia wyschnie.

Dyrektor Mirek przypomina również, że obowiązek czyszczenia przepustów, znajdujących się pod zjazdami wybudowanymi przez prywatne osoby, spoczywa właśnie na ich barkach. Trzeba dbać o ich drożność. Warto także zadbać o odpowiednią ilość worków. Lepiej być z dużym wyprzedzeniem przygotowanym na ewentualne pojawienie się takich sytuacji, jakie mamy obecnie.

Po ubiegłotygodniowych nawałnicach prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak podjął decyzję, że na najbliższej, wrześniowej sesji zwróci się do Rady Miasta z prośbą o dokonanie zmian budżetowych i zabezpieczenie niezbędnych środków finansowych na natychmiastową odbudowę zniszczonych elementów infrastruktury, w tym także drogowej.

(MIGA)
Fot. MIGA, arch. MZD w Nowym Sączu.







Dziękujemy za przesłanie błędu