Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 21 maja. Imieniny: Jana, Moniki, Wiktora
20/03/2014 - 07:59

Śmierdząca sprawa kanalizacji: wykonawcy, inspektor i geodeci na ławie oskarżonych

W Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu ruszył proces karny związany z wadliwie wykonaną w latach 2002-2006 kanalizacją, na której gmina Chełmiec straciła ok. 23 mln zł. Byłemu, głównemu wykonawcyinwestycji za najpoważniejsze zarzuty grozi nawet do 10 lat więzienia.
Inwestycja była wykonywana na terenie gminy, m.in. w Świniarsku i Biczycach Dolnych i okazało się jedną wielką fuszerką. Od tego czasu przy intensywnych opadach śmierdzące ścieki niczym gejzery zalewają domy i pola mieszkańców. Jest nawet obawa, że nieczystości mogą zatruć ujęcia wody.  Według biegłego, który wydał opinię na zlecenie prokuratury, wykonana przez oskarżonego kanalizacja w niemal 80 procentach jest do niczego i nadaje się do wymiany. Kanalizacja jest nieszczelna i niesprawna, bo projekt zakładał odpowiedni typ rur ale zainstalowano inne, gorsze.

Na ławie oskarżonych zasiadło pięć osób. Stanisław K., właściciel, jak się teraz okazało bankrutującej firmy budowlanej ze Szczawnika, inspektor nadzoru i zajmujący się tą inwestycją geodeci.
Na początku rozprawy sąd pytał oskarżonych o ich sytuację majątkową. Można było odnieść wrażenie, że nie są zbyt zamożni.
Oskarżeni tłumaczyli, że ich firmy przynoszą od lat straty, sami zaś znajdują się na utrzymaniu żon, samochody, którymi jeżdżą należą do firmy lub wspólników, a  jak już wcześniej wspomnieliśmy, w jednym przypadku oskarżony oświadczył nawet, że jego firma jest w upadłości.
Okazało się też, że podczas wcześniejszych zeznań w prokuraturze jeden z oskarżonych, jak sam to ujął „jakoś tak”  podał stan swojego majątku niezgodnie ze stanem faktycznym.

Najpoważniejsze zarzuty postawiono Stanisławowi K. Chodzi o dwa zarzuty: oszustwa na szkodę gminy Chełmiec, które miało polegać na zawyżaniu wartości wykonywanych robót niezgodnych z projektem i zaowocowały nienależnie pobranym wynagrodzeniem w wysokości 14 mln zł. Drugi zarzut dotyczy przedkładania nierzetelnej dokumentacji Inspektorowi Nadzoru Budowlanego. - Kanalizacja została wykonana prawidłowo i nie poświadczałem nieprawdy w dokumentach. Złożę wyjaśnienia po tym, jak zrobią to wszyscy świadkowie, którzy będą zeznawać w tej sprawie . W toku śledztwa cały czas korzystałem z prawa do odmowy wyjaśnień – oświadczył główny wykonawca kanalizacji.

Pozostali oskarżeni podtrzymali w sądzie swoje stanowisko z przesłuchań w prokuraturze i nie przyznali się do winy. Jeden z nich, inspektor nadzoru, wypowiedział pełnomocnictwo adwokatowi i postanowił przed sądem bronić się sam. 
Sąd stara się  teraz ustalić, czy i w jakim stopniu nie działał prawidłowo nadzór nad inwestycją. Jak zeznał jeden z geodetów miały miejsce takie przypadki, że zaktualizowano mapę z planami kanalizacji zanim sprawdzono operat.
- Była taka sytuacja, że operat nie był złożony, ale była potrzeba szybkiego zaktualizowania mapy – opowiadał jeden z oskarżonych.
Oskarżony inspektor nadzoru  zaprzeczył, by do takiej sytuacji doszło i tłumaczył, że choć jego podpis widnieje na części dokumentów to osobiście nie musiał oglądać stanu prac, bo pracował jedynie na dostarczonych mu dokumentach. – Na części dokumentów podpisywałem się niejako „in blanco” – tłumaczył.

To była pierwsza z rozpraw, ale nie ostatnia: proces może potrwać bardzo długo. Sąd będzie musiał bowiem przesłuchać ponad 40 świadków. Już samo postępowanie w prokuraturze, które ostatecznie doprowadziło do rozprawy trwało kilka lat. I zapewne trwałoby nadal, gdyby nie upór mieszkańców i władz gminy: pikietowano nowosądecki sąd, wymachiwano transparentami. O sprawie pisały ogólnopolskie media. Śledztwo w prokuraturze udało się zakończyć aktem oskarżenia, ale gmina nadal nie odzyskała swoich, czyli podatników, pieniędzy.
.
Bogumił Storch
Fot: autora
 






Dziękujemy za przesłanie błędu