„Wskoczyłabym w ogień z jeszcze większą siłą!” Poruszające wyznanie Justyny Kowalczyk po śmierci męża
Byłam szczęściarą
Wielkim miłosnym wyznaniem i opowieścią o wspólnym małżeńskim życiu była mowa pogrzebowa Justyny Kowalczyk. W dramatycznych okolicznościach, powiedziała, że przez cztery lata towarzyszyła człowiekowi wyjątkowemu. - Byłam szczęściarą, dlatego że mogłam towarzyszyć Kacprowi w jego życiu i podróżach - napisała Kowalczyk na Facebooku.
Jakie było to wspólne życie? Słynna biegaczka wspominała czas narodzin synka, kiedy ze względy na antycovidowe obostrzenia Tekieli nie mógł wejść do szpitala.
- Przyjeżdżał każdego kolejnego dnia, stał pod balkonem i z czwartego piętra rozmawiałam z nim przez telefon. Bardzo mu uwierało to, że nie mógł mnie przytulić, podziękować. Bardzo. Kacper, jak Kacper, wysłał mi po kilku dniach sms, że dziś się do mnie będzie wspinał. Budynek otynkowany , czwarte piętro. Trochę średnio. Na szczęście w ciągu pół godziny otrzymalam również wiadomość, że możemy wyjść że szpitala. Ostatnią Jego karkołomną wspinaczką, była Direttissima na Mięguszu. Przebiegł ją wręcz. Nie myślcie, że to był szczyt jego możliwości - wysłał w tym czasie do mnie z 10 smsów – czytamy na ganpage,u sportsmenki.
Czytaj też Data ślubu była już ustalona, szyły się weselne stroje i wtedy jej o tym powiedział
Zmienił się po urodzeniu syna
W poruszających wspomnieniach słynna narciarka zdradziła że mąż zmienił się po urodzeniu syna. - Wolał ze mną biegać częściej. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki. Cieszyło mnie to w duchu, choć teraz myślę, że może lepiej by było, gdyby pozostał przy tych karkołomnych wyczynach, bo wtedy czekał zawsze na warunki idealne.
Kowalczyk przyznała, że od tematu śmierci nie uciekali. - To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój kochany mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da zrekompensuję stratę – wspomina.
czytaj też Zdążyła jeszcze wezwać pomoc. Nagle połączenie się urwało. Ten dramat rozegrał się w Nowym Sączu
Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko
- Na pewno go nie zawiodę. Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chłopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja. . Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty – napisała Justyna Kowalczyk w mowie pogrzebowej, której zakończenie jest niezwykle poruszające.
Gdybym kilka lat temu wiedziała, że ta historia będzie miała taki przebieg, wskoczyłabym w ogień z jeszcze większą siłą!!! Dla spotkania z takimi ludźmi, jak Kacper warto żyć. To że byłam całym Jego światem przez cztery lata, że dałam mu szczęście, jest dla mnie ogromnym zaszczytem. ([email protected]) fot. instagram