Takie dziwne sądeckie stowarzyszenie. Dają ludziom pożyczki za darmo. Zadziwili tym wicemarszałka Sejmu [ZDJĘCIA]
- Pomysł powołania Kas Wzajemnej Pomocy jest znakomity i co ważne sprawdza się od ponad dwudziestu lat – mówił w Wysowej wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. - Po pierwsze, to jest bezpieczne, bo członkowie sami sobie to organizują i pilnują, żeby pożyczki oddawać w terminie. Po drugie, to jest gratka. Pożyczki są nieoprocentowane, no składki są niewysokie, bo to 10 złotych w skali miesiąca. Najważniejsza korzyść, zawsze można liczyć na to, że w nagłej sytuacji pieniądze można pożyczyć.
- Jest też inny, ważny aspekt – dodaje Ryszard Terlecki. - To budowanie wspólnoty i poczucia lokalnej wspólnoty. Sądeckie przedsięwzięcie warto propagować. Warto, żeby ten pomysł poszedł w Polskę – przekonuje wicemarszałek.
Owo poczucie więzi było widoczne podczas spotkania członków Kasy z Wysowej i Uścia Gorlickiego, którzy spotkali się z Ryszardem Terleckim na wspólnym grillowaniu w urokliwym ośrodku „Domki nad Ripką”. Była to okazja nie tylko do wspólnego biesiadowania, ale także do podsumowania działalności oddziału Stowarzyszenia.
- Koło w Wysowej należy do tych, które działa wyjątkowo prężnie. Kieruje nim Piotr Okarma. - Nasza Kasa liczy w tej chwili ponad pięćdziesięciu członków. Udzielamy, trzy cztery pożyczki miesięcznie. Sumy zależą od wkładu. To od trzech do sześciu tysięcy złotych. Potrzeby są różne: zakup opału, lekarstwa, wczasy, drobne remonty… wszystko zależy od przekroju wiekowego – dodaje Okarma.
Jak zasobna jest Kasa z Wysowej? – W tej chwili mamy 70 tysięcy złotych– mówi skarbnik koła Kazimierz Krok. - Nie ma u nas żadnych zaległości w płaceniu pożyczek. To, że działamy prężnie, to zasługa członków naszego koła.
Pomysłodawcą i założycielem Stowarzyszenia Kasa Wzajemnej Pomocy jest Zygmunt Berdychowski. Sama idea opiera się na doświadczeniach zaczerpniętych z tradycji polskiego ruchu spółdzielczości finansowej, który rozwinął się u schyłku dziewiętnastego wieku. To była wzajemna pomoc oparta na solidaryzmie społecznym.
Berdychowski, który stanął na czele Stowarzyszenia, od razu przyjął, że nikt nie będzie płacił odsetek. Dlaczego? Wyjaśnienie takiej decyzji jest genialne w swojej prostocie.
- Wiedziałem, że nie możemy oczekiwać od ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z działalnością parabankową, naliczania odsetek. To było po prostu nie do przebrnięcia. Wymyśliliśmy, że pieczę nad pieniędzmi będzie sprawował skarbnik każdej z kas - tłumaczy Berdychowski.- Jednak do regulaminu wprowadziliśmy zapis, że pieniądze nie mogą leżeć u niego w domu. Były tylko w określonym, wyznaczonym dniu. Do południa pojawiali się ci, którzy oddawali raty, po południu przychodzili ci, którzy brali pożyczki. Dług należało zwrócić w ciągu roku.Te żelazne reguły obowiązują do dziś - podkreśla Zygmunt Berdychowski.
Czytaj też Wielkie pieniądze i wielkie emocje. Ostatnia prosta kampanii wyborczej w Nowym Sączu
To swoiste perpetuum mobile. Im więcej uzbiera się pieniędzy, tym więcej ludzie mogą sobie wzajemnie pożyczać. Wszystko opiera się na prostej świadomości. Jeżeli spłacam w terminie swoją ratę, mój sąsiad dostanie pożyczkę. Na tym polega istota wzajemnej pomocy stowarzyszenia.
W tym roku kapitał Kasy Wzajemnej Pomocy, która liczy dwadzieścia siedem kół, przekroczył 2,8 mln złotych. W roku 2022 stowarzyszenie udzieliło 1067 pożyczek o łącznej wartości 3,5 mln złotych. W całym okresie działalności czyli od roku 1997, udzielono 55899 pożyczek na łączną sumę ponad 91 mln złotych. ([email protected]) fot.j,