Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 20 maja. Imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny
20/04/2023 - 19:50

Helena Barbacka i niezwykłe miejsce - willa Marya we wspomnieniach Magdaleny Ponurkiewicz

Willa Marya przy ul. Jagiellońskiej, zaprojektowana przez Jana Perosia należy do najpiękniejszych willi w Nowym Sączu. To jedno z miejsc, związanych ze znaną i szanowaną rodziną Barbackich. W willi tej mieszkał i pracował Bolesław Barbacki, wybitny artysta, malarz, pedagog, społecznik. Ale nie tylko on.

Willa przy ul. Jagiellońskiej otoczona parkiem

W parku wokół domu rosły jabłonie. Helena z Magdą zbierały jabłka na placki, pieczone z upodobaniem przez obie starsze panie, Babcie Janię, matkę Heleny i jej siostrę, starowinkę o skośnych oczach, którą Magda nazywała Babcią Kot. Po szare czy złote renety wystarczyło sięgnąć z tarasu, więc szarlotka była tu zawsze. Na wąskich tarasowatych uskokach schodzących ostro w kierunku Wólek ku torom kolejowym, rosły śliwy. Węgierki, renklody, a nade wszystko żółte mirabelki o słodko kwaśnym smaku i pięknym zapachu, o których dziś świat zapomniał.

Kiedyś tu właśnie przydarzyła się Helenie przygoda z maleńkim, złotym breloczkiem, umocowanym na skórce zegarka.

Helena w trakcie ogrodowych prac, tu na tarasach zgubiła małpkę i mimo wielogodzinnych poszukiwań, nie udało się jej odnaleźć. Po roku czy dwóch, znajomy właściciel konia i pługu wydłubał błyszczącą w skibie ziemi, cenną dla Heleny pamiątkę.

Tu, w miejsce, gdzie zaczynały się tarasy, kilka razy dziennie przychodził ze swą lunetą wuj Heleny - astronom. Magda ciekawska niesłychanie wierciła mu dziurę w brzuchu, zainteresowana wszystkim, co dotyczyło jego osoby. Był dziwakiem i podobno odludkiem, ale traktował małą Magdę przyjaźnie i z pewnym pobłażaniem. Pozwalał dziecku oglądać przez lunetę tarczę zachodzącego słońca, ale i okolice.

Na co dzień jedynym mężczyzną mieszkającym tu wśród kobiet był właśnie on. Od czasu do czasu pojawiał się jednak mąż Heleny, Adam, żołnierz podziemia od 1941 roku, który w pewnym okresie pracował na rzecz przerzutów kurierskich na Węgry, lecz ostatecznie zagrożony wpadką znalazł się w lesie, w oddziale Juliana Zubka - Tatara. Tam także w 1944 roku z tych samych co Adam powodów, zjawiła się Helena.

Po wojnie Adam studiował na Politechnice Krakowskiej. Obaj bracia Heleny także. To na żonie Adama spoczywał cały ciężar utrzymania domu i rodziny.

Skutek nakazu pracy, który dotknął i młodego inżyniera budownictwa wodnego, zaowocował kilkuletnią rozłąką z rodziną. Adam budował bowiem przez lata zaporę w Goczałkowicach. Mężczyzna bardzo przystojny i sympatyczny, musiał pogodzić się z faktem, że dom jego żony nieustannie wypełniali liczni goście, bo Helenie ciążyła samotność, a tę pustkę zapełniali przyjaciele i znajomi. Magda niejeden raz myślała o partyzanckim ślubie tych dwojga w kościółku św. Rocha. Ekscytowała ją tajemnica, która zapewne musiała być zachowywana ze względów bezpieczeństwa, ale także pseudonimy narzeczonych. „Gencjana” i „Żar!”

Najpiękniejszy leśny kwiat, czyli dziewczyna wielkiej urody o błękitnych podłużnych oczach, żywiołowa i pełna pasji i chłopak zapewne pełen żaru, pasujący do niej nie tylko urodą. Magda przeżywała fragmentaryczne jedynie wspomnienia Heleny o partyzantce, o pobycie w oddziale „Tatara” na tzw. melinie. Dorośli niechętnie dzielili się z dziećmi historią i wspomnieniami przeszłości, by dzieci nie wysypały tzw. trefnych informacji. Tak było w kontaktach Heleny z Magdą. Czasem coś bąknęła, przyparta do muru, a Magda, dziecko z wybujałą wyobraźnią, rozpamiętywała strzępy opowieści. Któregoś dnia Helenie wyrwało się kilka zdań o Hamannie, który pełnił w okupowanym Nowym Sączu funkcję szefa policji.

Sadysta i morderca był postrachem mieszkańców. Ponieważ z jego rozkazu zginął Bolesław Barbacki i kilku przyjaciół Heleny i wielu znajomych, jej stosunek do potwora był szczególny. Powiedziała kiedyś Magdzie, że widziała pewnej okupacyjnej nocy rybie oczy Hamanna o białych rzęsach, za oknem salonu i stanęła jak słup soli, bo przerażenie odebrało jej na moment możliwość wykonania jakiegokolwiek ruchu. Nie mniej wstrząśnięta była Magda. W nocy przyśnił się jej Hamann i zerwawszy się z łóżka przyzywała swą rodzicielkę głośnym krzykiem.

No cóż. Helena miała zacięcie dramatyczne. Co do tego nie było wątpliwości.

Najciemniej pod latarnią

Wróćmy teraz do willi. W czasie okupacji mieściła się tu tajna biblioteka „Towarzystwa Gimnastycznego Sokół”, pokoje od frontu zajmowali niemieccy wojskowi, od strony ogrodu do domu przychodzili w nocy partyzanci. Trzeba było nie byle jakiej odwagi i pewnej fanfaronady, by w tej sytuacji hołdować maksymie, że: „najciemniej jest pod latarnią”. Jak widać powodów do obaw przed inwigilacją niemiecką było wiele i Helena zdawała sobie z tego sprawę.

Dalszą część artykułu czytaj na następnej stronie - TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu