Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 9 maja. Imieniny: Grzegorza, Karoliny, Karola
20/04/2023 - 19:50

Helena Barbacka i niezwykłe miejsce - willa Marya we wspomnieniach Magdaleny Ponurkiewicz

Willa Marya przy ul. Jagiellońskiej, zaprojektowana przez Jana Perosia należy do najpiękniejszych willi w Nowym Sączu. To jedno z miejsc, związanych ze znaną i szanowaną rodziną Barbackich. W willi tej mieszkał i pracował Bolesław Barbacki, wybitny artysta, malarz, pedagog, społecznik. Ale nie tylko on.

Niedawno ukazał się album „Bolesław Barbacki”, autorstwa znanego sądeckiego artysty fotografika Piotra Droździka, laureata Nagrody im. ks. prof. Bolesława Kumora (za 2022 rok) w kategorii „Sądecki Autor”. To wyjątkowy album, który jest efektem wielkiej fascynacji Piotra Droździka twórczością artysty Bolesława Barbackiego.

Sądecki fotografik, podczas rozmowy z „Sądeczaninem”, napomknął, że myśli już o wydaniu kolejnego albumu poświęconego Bolesławowi Barbackiemu. Przyklasnęła temu Magdalena Ponurkiewicz, pisarka już kilkakrotnie nominowana do Nagrody ks. prof. Bolesława Kumora. Autorka takich poczytnych książek, jak: „Okruchy Pamięci”, „Tajemnica węgierskiego manuskryptu”, „Okruchy życia” czy „Bój o Polskę. Listy do przyjaciela”.

- Nie ukrywam, że byłam pod ogromnym wrażeniem tego, co znalazło się w albumie wydanym w 2021 roku, poświęconym Bolesławowi Barbackiemu autorstwa Piotra Droździka – mówi Magdalena Ponurkiewicz. - Część z zamieszczonych tam obrazów oglądałam w dzieciństwie w willi "Marya". Jeszcze w latach pięćdziesiątych. Portrety jej właścicielki zainspirowały mnie, by napisać parę słów o Helenie Barbackiej, bratanicy genialnego sądeckiego malarza, Bolesława Barbackiego, łączniczce AK, sanitariuszce oddziału „Tatara”. Moje wspomnienia o niej, należą się tej fascynującej kobiecie, z którą kontakt w okresie dzieciństwa nie pozostał bez wpływu na moje późniejsze życie...

Magdalena Ponurkiewicz już na wstępie zaznaczyła, że zadaniem prawdziwie karkołomnym jest pisanie wspomnień o człowieku z pominięciem, choćby w zarysie, jego koneksji rodzinnych, oraz miejsc, które kochał szczególnie. Tak też jest i w tym przypadku Heleny Barbackiej.

Helena Barbacka – artystyczna dusza

- Helena była niebywale związana ze swym domem – wspomina Magdalena Ponurkiewicz. - Kochała ogród - park, wszystkie zwierzęta małe i duże. Była artystyczną duszą, aktorką, lubiła aplauz. Musiała wzbudzać zainteresowanie i zachwyt otaczających ją przyjaciół i znajomych, w większości mężczyzn. Któraż kobieta tego nie lubi? Było to jej potrzebne jak powietrze.

Dlatego moim obowiązkiem jest napisanie o tym wszystkim po trosze, na tyle, na ile dziecko mogło być świadome i poinformowane o szczegółach życia dorosłej kobiety.

Jeden z fragmentów mojej pierwszej i ulubionej książki „Okruchy pamięci” poświęciłam opisowi miejsca, w którym spędzałam wiele szczęśliwych chwil - willi Marya, tonącej w zacienionym ogrodzie pełnym kwiatów i kwitnących krzewów i drzew. To mieszkańcy willi decydowali o tym jak ogród, dom, a szczególnie jego wnętrze, miały wyglądać i czemu służyły.

Wydawać by się mogło, że tu wszystko kojarzyło się niemal wyłącznie z osobą Bolesława, zamordowanego wraz z 40 innymi osobami z rozkazu kata Nowego Sącza, Hamanna, szefa komisariatu policji, w sierpniu 1941 roku.

Jego obrazy zapełniające ściany pokojów (w wilii Marya – przyp. red.) przyciągały wzrok i budziły żal, że mógł tak wiele jeszcze zrobić dla Sądecczyzny jako malarz, społecznik i nauczyciel młodzieży. Ale czas mijał i miejsce nieżyjącego Bolesława wypełniała coraz mocniej inna artystyczna dusza, osoba o wielkiej charyzmie, żywiołowa kobieta, aktorka, żona, matka - Helena Barbacka, po mężu Ślepiakowa. To jej przepiękne portrety dominowały wśród pozostałych obrazów, bo też była ulubioną modelką stryja.

Do wilii Marya trafia dziewięcioletnia dziewczynka - Magda

Do willi Maryi trafiła pewnego dnia dziewięcioletnia dziewczynka wygnana przez okrutny los z raju, jakim była dla niej modrzewiowa, barcicka leśniczówka nad Popradem. To była Magda. Pozbawiona w ciągu jednego dnia kontaktu z obszernym dziewięciopokojowym domem, niegdyś dworkiem Stadnickich, olbrzymim ogrodem i widokiem Popradu, lasów i pól wokół, została wciśnięta w dwupokojowe mieszkanie na drugim piętrze, gdzie z okien pokojów widać było jedynie kamienicę vis a vis i głęboką czeluść, jaką była ulica Jagiellońska, a od strony kuchennego ganku obskurne podwórze z restauracyjnym śmietnikiem, otoczone murem. Przyprowadzona do ślicznego zakątka przez swych rodziców zaprzyjaźnionych z Heleną, przy okazji jakiejś kolejnej rozgrywki brydżowej, przylgnęła do tego miejsca i osoby właścicielki secesyjnego cudownego domu, z rozpaczliwą determinacją.

Jej mama, Dziutka, przyjęła z ulgą ten obrót spraw. Żal jej ściskał serce, gdy musiała patrzeć na swe dziecko pogrążające się w depresji, zamknięte nagle w czterech ścianach i nie mogące zrozumieć, dlaczego tak się stało. A przecież ciężka choroba dziewczynki, skutkiem czego była głuchota trwająca kilka lat, już były wystarczającym powodem obniżonego nastroju. Jak Dziutka miała jej wytłumaczyć przyczynę tego stanu rzeczy?

Usunięcie całej rodziny Magdy z barcickiej leśniczówki i gospodarstwa pełnego zwierząt, za sprzeciw wobec nowych komunistycznych porządków w Polsce? Czy mogła opowiadać córce o aresztowaniu jej ojca i miesiącach spędzonych po kolana w wodzie w sądeckim więzieniu i o tym co tam przeszedł ledwie uszedłszy z życiem z powodu szczęśliwego zbiegu okoliczności? Co mogła zrobić? Wyprowadzała córkę na spacery do Parku Strzeleckiego i nad Dunajec. Na tym kończyły się przyrodnicze atrakcje.

Sympatia Heleny do jej dziecka i fascynacja jej osobą ze strony Magdy, to był dar Niebios! Skończyły się kłopotliwe pytania zadawane matce, a nastrój córki znacznie się poprawił. Częste wizyty w domu Heleny, były fantastyczną odskocznią od tęsknoty za Barcicami.

Dalszą część artykułu czytaj na następnej stronie - TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu