Rozmowa dnia: rynek bez samochodów? Z kafejkami i ruchomymi schodami
Starówki należące tylko do mieszkańców, a nie do aut przejeżdżających przez ścisłe centrum miasta zaczynają, i bardzo dobrze, być już standardem. Niestety, Nowy Sącz ciągle do tych miejsc nie należy. A szkoda.
Pomysł wyprowadzenia ruchu samochodów poza ścisłe centrum miasta mimochodem poddał do rozważenia podczas ostatniej sesji radny Leszek Zegzda, przewodniczący klubu Koalicja Obywatelska na kanwie dyskusji o planowanym remoncie płyty sądeckiego rynku i nawierzchni ulic wokół niego. Pomysł został "rzucony". Na razie wśród radnych nie wywołał zbytniego entuzjazmu, ale może warto się nad nim pochylić.
O tym, jakie są plusy i minusy takiego rozwiązania, czy ten pomysł jest realny i czy ewentualnie uda się go wdrożyć w życie w liczącym ponad osiemdziesiąt tysięcy Nowym Sączu rozmawiamy z radnym Leszkiem Zegzdą.
Może tak na początek zapytam, czy podoba się Panu sądecki rynek?
- Bardzo. Jest piękny. To jeden z najładniejszych rynków w Polsce. Nie wiem, czy to jest prawda, czy nie, ale mamy ponoć drugi co do wielkości rynek w kraju. Patrząc na nasz rynek można się tylko zachwycać. Piękny ratusz - secesyjny i kamieniczki. Nasz rynek bez wątpienia jest naszą perełką, którą należałoby chronić, a nie puszczać przez ścisłe centrum miasta ruch samochodowy.
Ścisłe centrum miasta zwłaszcza z parkingiem na płycie rynku znajdującym się kilka metrów od zabytkowego ratusza, który również się sypie...
- To prawda. Jest to coś nie do pomyślenia. Ten parking powinien być jak najszybciej przeniesiony w inne miejsce.
Czy wyobraża sobie pan, aby ścisłe centrum miasta stało się cichą enklawą bez przejeżdżających samochodów?
- Oczywiście. wbrew pozorom nie wymaga to aż tak wielkich nakładów. Trochę trzeba zmienić organizację ruchu, trzeba jeszcze pomyśleć o zbudowaniu kilku parkingów.
Cała rozmowa w materiale filmowym.
[email protected], fot. IM. Film: Krzysztof Stachura.