Dają podwyżki w Biedronce. Ile sypnęli kasy kasjerkom?
- W wybranych lokalizacjach kwoty te są wyższe, przykładowo dla warszawskiego sprzedawcy-kasjera osiągają wartość nawet 3550 zł brutto po trzech latach pracy - informuje biuro prasowe.
Każdy sprzedawca-kasjer może otrzymać dodatkowo do 500 zł brutto uznaniowej premii kwartalnej w zależności od wyników. Wyższe pensje dostaną sprzedawcy-kasjerzy, zastępcy kierowników sklepów, kierownicy sklepów, magazynierzy, magazynierzy kompletacji oraz inspektorzy w centrach dystrybucyjnych.
Co na to pracownicy? - Jak dostanę tę podwyżkę do ręki, to wtedy będę się dopiero cieszyć. Wiadomo, każdy grosz się liczy - ucina rozmowę jedna z kasjerek sądeckiej Biedronki.
Czy decyzja o podwyżkach w Biedronce to wygrana batalia związkowców?
- Na razie nie chcemy tego komentować, bo jak dotąd nie otrzymaliśmy jeszcze zasad systemu premiowania - mówi w rozmowie z Sądeczaninem szef sekcja handlu Związku Zawodowego Solidarność Piotr Adamczak. - Kiedy poznamy szczegóły, przedstawimy swoje stanowisko. Chodzi i to, żeby ten system był bardziej uczciwy. Musimy wszystko dostać czarno na białym. Czekamy aż otrzymamy oficjalną informację, bo jak na razie, to o podwyżkach najpierw zostały poinformowane media.
Przeczytaj też Idą podwyżki w Nowym Sączu? Dyskonty ścigają się na pensje
Jak mówi związkowiec to informacja, która „poszła do publiki”
- Firmie zależy na przyciągnięciu pracowników, bo są brakuje im ludzi do pracy - dodaje Adamczak.
Czy tak jest rzeczywiście? W rozesłanym do prasy komunikacie sieć chwali się wzrostem zatrudnienia. W 2017 roku przybyło polskim Biedronkom blisko 5 tys. osób. Ale rozesłana do mediów informacja, zapewne z nadzieją, że ukaże się w całości, zawiera też długa listę dodatkowych świadczeń, z których mogą korzystać ci, których zatrudnienia sieć. Czy to próba wabienie nowych pracowników?
[email protected] fot.Jm