Nowosądeckie "witacze" pójdą do wymiany. - I bardzo dobrze - mówi ich projektantka
Takie „witacze” stoją między innymi przy trasach wyjazdowych z miasta na granicy gmin. Na przykład przy ulicy Tarnowskiej, przy wjeździe do miasta od strony Krakowa, od strony Limanowej oraz Gorlic. To nie są tabliczki z nazwą miasta, ale inne betonowe konstrukcje.
- Myślę, że te witacze powinny zmienić swój wygląd, bo już raczej straszą – mówi prezydent Ludomir Handzel. – Swoim wyglądem przypominają wczesne lata 80. XX wieku. Nowy Sącz powinien mieć ładne „witacze” może w kilku językach.
Ten pomysł zostanie poparty wcześniej wykonanym projektem. Kiedy ten projekt można będzie zobaczyć?
Czytaj także: Nowa, tajemnicza choroba „pocovidowa” atakuje dzieci. Objawy są dynamiczne
Może już w przyszłym roku. Prezydent przyznaje, że na modernizację witaczy zostaną z pewnością wygospodarowane jakieś środki w przyszłorocznym budżecie. - Może nowe witacze będą jeszcze podświetlone? Zobaczymy - kwituje gospodarz miasta.
- I bardzo dobrze, że chcą je wymienić - mówi znana poetka, pisarka i plastyczka Barbara Paluch, na wieść, że stare witacze w końcu znikną z granic Nowego Sącz. - Te, żelbetowe, wykonane jeszcze w ZNTK były może i dobre w latach siedemdziesiątych, ale obecnie są już nowe, tak wspaniałe technologie, że pozwalają tworzyć prawdziwe cuda.
Barbara Paluch projektowała pierwotną wersję nowosądeckich witaczy, które później jeszcze kilkakrotnie zmieniały kolory i emblematy. - Na pewno na nowych konstrukcjach powinien pozostać jednak herb Nowego Sącza - zastrzega artystka. Ale na pytanie, czy ponownie wzięłaby udział w projektowaniu witaczy, tylko się uśmiecha.
- Już od lat tym się nie zajmuję, zresztą teraz całkowicie pochłania mnie praca nad moją nową książką, w której opisuję także czasy powstawania tych skrzydlatych słupów.
Owa 500-stronicowa książka Barbary Paluch, powinna ukazać się już w maju tego roku pod tytułem "Helka z ziemi niczyjej". Jest opowieścią o miejscach, ludziach i zdarzeniach jakie najmocniej utkwiły w pamięci autorki z czasów PRL, a tytułowa Helena to matka Barbary Paluch, która swą największą, przez całe życie skrywaną tajemnicę, zdradziła swej córce dopiero na łożu śmierci.
Czekamy na wasze komentarze. Co myślicie o takim pomyśle?
[email protected], fot. IM.