Nowy Sącz: „masakrują” drzewa przy Barbackiego. Kogo chce chronić szkoła?
Pani Ewa Moroz mieszka na Wólkach przy ul. Barbackiego od wielu lat. Ponad 20 lat temu w ramach akcji zazieleniania osiedla sadziła tu z mieszkańcami drzewa i to nie byle jakie, bo klony i graby.
- I nagle widzę wczoraj (1 sierpnia - dop. red.) jak panowie, którzy na żadnych dendrologów mi nie wyglądali, masakrują te drzewa. Jedno wycięli zupełnie, kolejne okoronowali tak, że zostało kilka listków. Teraz, w środku lata, kiedy są bardzo nikłe szanse, że drzewo coś takiego przeżyje i to na osiedlu, na którym jest zazwyczaj największy smog – nie kryje oburzenia Czytelniczka.
Zobacz też: Sandecja Nowy Sącz: No i gdzie te karnety za symboliczną złotówkę?
Jednak jeszcze większe oburzenie wywołał u niej powód, dla którego tak „zmasakrowano” owe drzewa. Obok nich jest przedszkole i oddział Szkoły Podstawowej nr 2.
- Dowiedziałam się od jednego z panów, że spółdzielnia Beskid pozwoliła ściąć te drzewa, bo inaczej trzeba będzie doświetlić ścianę i jedno okno. Tu nie doświetlenie jest potrzebne, tylko oświecenie. Dzieci coraz częściej cierpią na chorobę smogową a my te drzewa sadziliśmy wtedy, jak przez Wólki może przejeżdżało jedno auto na godzinę a domów było kilka razy mniej. A teraz, przy takim ruchu, takim smogu, ktoś takie drzewa wycina, bo zasłaniają ścianę i jedno małe okno? – denerwuje się pani Ewa.
Kobietę najbardziej martwi, że choć chwilowo udało jej się zablokować wycinkę, to pracownicy spółdzielni już zapowiedzieli, że pod topór i tak pójdą kolejne drzewa.
Dyrektor „Dwójki” Monika Oleniacz stara się zrozumieć obawy wyrażone przez panią Moroz, ale uważa, że ta w pierwszej kolejności powinna skontaktować się bezpośrednio z władzami szkoły. Tu usłyszałaby, że przycinka a nawet wycięcie drzew było w pełni uzasadnione. Dlaczego?