Szwecja na czas koronawirusa nie zamyka ludzi w domach. I tak w nich siedzą
Lola Akinmade Åkerström, badaczka szwedzkiej kultury i autorka książek (m.in. „Lagom: The Swedish Secret of Living Well”) pytana o dystans społeczny, odpowiada, że Szwedzi mają go w swojej codziennej praktyce od zarania dziejów. To naturalne dla Szwedów, by dawać sobie nawzajem dużo wolnej przestrzeni. Mówią o tym też twarde dane: gęstość zaludnienia wynosi 25 mieszkańców na kilometr kwadratowy, podczas gdy we Włoszech na kilometr kwadratowy przypada 205, a w Hiszpanii 94 mieszkańców.
Praca on-line dla Szwedów, także nie jest nową praktyką. Naród nordycki ma jedną z najbardziej zaawansowanych gospodarek cyfrowych w UE i silne rozwiniętą gałąź innowacji. Jak podaje Szwedzka Fundacja Internetowa, ponad dwie trzecie Szwedów jeszcze przed pandemią praktykowało pracę wyłącznie zdalną, a około jedna trzecia stosuje ten model codziennie lub co tydzień.
Z tym stoickim spokojem nie zgadzają się naukowcy i lekarze. Profesor Olsen wzywa szwedzkie władze do podążania drogą innych krajów Europy i zamknięcia wszystkiego, co można tak szybko, jak to jest możliwe. Olsen nie zgadza się z przewidywaniami Szwedzkiego Urzędu Zdrowia Publicznego, który twierdzi że populacja szybko zbuduje odporność na wirusa.
Panikę daje się odczuć też w środowisku lekarskim. W ubiegłym tygodniu 2000 lekarzy podpisało petycję - w tym przewodniczący Fundacji Nobla, prof. Carl-Henrik Heldin – skierowaną do rządu, dotyczącą wprowadzenia bardziej rygorystycznych środków ograniczających rozprzestrzenianie wirusa. Zdaniem profesor Cecilii Söderberg-Nauclér, ekspertki ds. immunologii w Instytucie Karolinska, w Szwecji wciąż nie przeprowadza się wystarczająco dużo testów i nie śledzi się wędrówki koronawirusa.
Kalina Gierblińska (źródło: medexpress.pl)