Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 30 kwietnia. Imieniny: Balladyny, Lilli, Mariana
20/05/2016 - 13:00

Meldunkowy chaos w Muszynie. Ludzie żyją po 140 lat

Burmistrz Muszyny zabrał się za wielkie porządkowanie spraw meldunkowych i prześwietlenie tak zwanych martwych dusz. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w miasteczku mieszka 5 tys. osób. Według samorządu znacznie mniej, bo niektórzy z uzdrowiska dawno wyjechali i od wielu lat żyją za granicą. Ale w rejestrach figurują nadal. Te rozbieżności mają swoje wymierne, negatywne, finansowe konsekwencje. W skali roku samorząd nie tylko traci 1, 5 mln subwencji oświatowej. To także brak możliwości ubiegania się o unijne fundusze dla małych miejscowości.

Z powodu meldunkowego chaosu w rejestrach muszyńskiego magistratu dzieją się prawdziwe cuda. Bywa, że mieszkańcy żyją po 140 lat. Dzieje się tak, od kiedy wymogi meldunkowe nie są już tak restrykcyjne jak za czasów PRL. Ponadprzeciętna długowieczność niektórych mieszkańców uzdrowiska wynika ze zwykłego niedopełnienia obowiązku skreślenia z ewidencji tych, którzy dawno z Muszyny wyjechali, za granicą zmarli, ale w ewidencji miasteczka figurują nadal. Ale martwe dusze to dla samorządu prawdziwy kłopot. Rozbieżności między danymi GUS, szacowanymi na podstawie meldunków liczbę mieszkańców, a stanem rzeczywistym powodują finansowe straty dla miasta.

- W sytuacji, gdy liczba mieszkańców gminy o jednego mieszkańca przekroczy liczbę 5 tys., subwencja zmniejsza się o 15 proc. Tymczasem gmina, która ma 4999 mieszkańców otrzymuje subwencję wyższą o ponad 1,3 mln zł od gminy mającej 5001 mieszkańców - mówi Golab, który w tej sprawie interweniował w resorcie edukacji.- Przez okres trzech lat straciliśmy 4, 5 mln złotych. Dla takiego małego miasteczka jak nasze to są zawrotne pieniądze. To 10 proc. naszego budżetu

Ale to niejedyne straty finansowe jakie z tego powodu ponosi Muszyna. To - jak dodaje Golba - także brak możliwości ubiegania się o unijne fundusze dla małych miejscowości i przedsiębiorców, którzy prowadzą biznes w małym miasteczku.

Weryfikacja danych meldunkowych w muszyńskim magistracie wykazała, że liczba osób, które stale przebywają poza Muszyną i nie planują do miasta wrócić jest bardzo duża, ale większość nie zamierza swojego statusu uregulować. Dlatego samorząd martwe dusze namierzył i żąda dopełnienia formalności. Burmistrz przyznaje, że niektórzy na ten swoisty monit reagują oburzeniem

- Bywa, że się wręcz obrażają. Mówią na przykład, że mieszkają 25 lat w USA, ale wrócą do Muszyny i ciągle są obywatelami miasta. Ale ja uważam, że tę swoją obywatelskość niektórzy pojmują w bardzo dziwny sposób. To są tylko oczekiwania, bez obowiązków. Taka postawa komplikuje chociażby kwestie gospodarki śmieciowej, która wprowadziła konieczność składania deklaracji. Jeśli ktoś jest zameldowany, powinien płacić za wywóz odpadów. Im więcej jest osób, tym opłata jest niższa. Jeśli opłaty nie wpływają, to mamy śmieciowa dziurę budżetową.  

Pomysł przymusowego pozbawiania mieszkańców Muszyny obywatelstwa rzeczywiście nie wszystkim się podoba.

- Moja córka pod koniec lat 80tych wyjechała ze swoim mężem do Niemiec. I ciągłe mówią, że wrócą, choć ten termin cały czas odsuwają - mówi pani Anna. - Najpierw dzieci musiały skończyć szkołę teraz studia, ale oni chcą zpowrotem zamieszkać w Muszynie. Dla nich to ciągle jest wyjazd „na chwilę”. Jaka usłyszeli, że muszą się wymeldować to powiedzieli, że to tak, jakby ich ktoś próbował stad wygnać i zatrząsnąć za nimi drzwi.

Burmistrz Golba rozumie, że u części osób to może być bariera natury psychologicznej, ale jak mówi w większości przypadków, to wynik zwykłego zaniedbania lub brak świadomości jakie konsekwencje finansowe wynikają z tego dla gminy i jej mieszkańców.

- Aktualnie te dane weryfikujemy i dajemy możliwość uregulowania meldunkowych formalności tym mieszkańcom, którzy z różnych powodów tego obowiązku nie dopełnili lub go zaniedbali. To wymaga niewielkiego wysiłku, a może przynieść wszystkim korzyści.

Jak podkreśla burmistrz zameldowanie służy wyłączne celom ewidencyjnym i potwierdza fakt pobytu osoby w miejscu, w którym jest zameldowana.

- W nowych dowodach osobistych nie ma już danych o zameldowaniu a wszelkie czynności administracyjne czy to w urzędach czy bankach czy innych placówkach odnoszą się do miejsca zamieszkania a nie zameldowania.

Agnieszka Michalik

fot: sxc.hu, archiwum







Dziękujemy za przesłanie błędu