Po ataku Rosji na fabrykę Fakro na Ukrainie, na jaw wychodzą nowe, zaskakujące fakty [WIDEO]
Czytaj też Dlaczego? Galeria Sandecja przy ulicy Węgierskiej w Nowym Sączu poszła pod młotek
Nie wszystkie firmy, które osiągnęły sukces na rynku globalnym identyfikują się z lokalną społecznością, w przeciwieństwie do firmy Fakro, która wspiera liczne lokalne przedsięwzięcia, między innymi takie jak organizowany przez Fundację Sądecka Plebiscyt na Sądeczanina Roku. Dlaczego warto wspierać takie inicjatywy?
- Ten plebiscyt pokazuje, jak wiele zdolnych, zaangażowanych ludzi pochodzi z naszego regionu, bądź żyje w naszym regionie. Ci, którzy tutaj mieszkają, robią tutaj dobrą robotę. Ci, którzy stąd wyjechali, Sądecczyznę rozsławiają, albo w inny sposób przyczyniają się do tego, że tutaj żyje się lepiej. Plebiscyt to pokazywanie dobrych ludzi, dobrych cech, dobrych zachowań. Jestem głęboko przekonana, że konkurs Sądeczanin Roku to inspiracja dla wielu ludzi.
Podczas gali Sądeczanina Roku wyróżnienie otrzymał też prezes Fakro Ryszard Florek. To były specjalne podziękowania za pomoc humanitarną ofiarom wojny na Ukrainie. Przypomnijmy, że sądecka firma, która ma fabrykę okien dachowych we Lwowie, jedną z hal oddała na potrzeby Caritas. Część zakładu stała się wielkim centrum pomocy humanitarnej w mieście. Za tę pomoc sądecka firma zapłaciła straszliwą cenę. W fabrykę uderzyła rosyjska rakieta. Część zakładu spłonęła.
Czytaj też Inwestycja gigant pod Nowym Sączem. Budują to za 780 milionów złotych
PILNE! W wyniku nocnych ataków na Lwów spłonął magazyn, do którego wczoraj dotarła pomoc humanitarna Caritas Polska. W transporcie znajdowały się 33 palety PACZEK DLA UKRAINY, które miały trafić do 660 rodzin.@tvn24pl @PolsatNewsPL @tvp_info @RMF24pl @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/Q4ST76z0Tp
— Caritas Polska (@CaritasPolska) September 19, 2023
-Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie prezes Ryszard Florek zdecydował, że nasza firma zaangażuje się w przesyłanie pomocy humanitarnej. Pierwsze dwa tiry wyjechały z Nowego Sącza już w drugi dzień wojny. Zebrany towar można było złożyć w jednej z hal magazynowych naszego zakładu we Lwowie. Od samego początku współpracowaliśmy z księdzem Edwardem Kawą, biskupem pomocniczym archidiecezji lwowskiej. Okazało się, że biskup nie ma gdzie trzymać nie tylko transportu, jaki przyjechał z Nowego Sącza, ale także pomocy, która płynie na Ukrainę z różnych stron z Europy i całego świata. Zaraz po wybuchu wojny, produkcja w naszym zakładzie, na potrzeby rynku rosyjskiego, została zawieszona. Jeden z magazynów szybko udało się wygospodarować na centrum pomocy humanitarnej, skąd towary były dystrybuowane dalej na obszary objęte wojną.
To wielkie serce Ryszarda Florka nie zamknęło się, kiedy po uderzeniu rosyjskiej rakiety spłonął zakład.
-To prawda. Wkrótce po tym biskup zadzwonił do pana prezesa i mówi: wiem, że hala spłonęła, ale nie mamy gdzie trzymać kolejnych transportów, które do nas jadą. Na to prezes: no to przyjeżdżajcie do nas, udostępnimy wam inną halą – opowiada Bożena Damasiewicz.
czytaj też Wielkie inwestycje nad Jeziorem Rożnowskim. Co buduje znany sądecki biznesmen w Gródku Nad Dunajcem
To nie koniec tej opowieści, która ma dalszy zaskakujący przebieg. To także niejedyna pomoc jakiej Fakro udziela potrzebującym. O tym wszystkim także opowiada Bożena Damasiewicz w rozmowie z „Sądeczaninem.” ([email protected]) fot. X Caritas Lwów, wideo MP, Jm