Premier Morawiecki naprawdę to zrobił. Namawiał go do tego Ryszard Florek
Trzy lata temu na łamach „Dziennika Gazeta Prawna” Ryszard Florek wcielił się w rolę dziennikarza i przepytywał Mateusza Morawieckiego, który był wówczas ministrem rozwoju i ministrem finansów. Przypierał polityka do muru i oczekiwał usunięcia barier hamujących rozwój polskiej przedsiębiorczości.
Czytaj też Wszystkie wcielenia Florka. Sensacyjny wywiad milionera z wicepremierem Morawieckim
To właśnie w tej rozmowie biznesmen przywołał przepisy obowiązujące w Estonii, zgodnie z którymi przedsiębiorca nie musi płacić podatku, jeśli zyski inwestuje w rozwój firmy.
-Tam działa to od dziesięciu lat. I Estonia osiągnęła w tym czasie dwukrotnie wyższy wzrost PKB na osobę niż Polska. Co więcej, mają też dwukrotnie wyższy przyrost wpływów do budżetu. Nie wydaje się panu, że to byłoby dobre rozwiązanie dla Polski? - pytał Morawieckiego Florek.
- Obiecuję, że przyjrzę się temu przypadkowi, tym bardziej że odpisy czy ulgi reinwestycyjne w różnych formach funkcjonują też w innych państwach UE – deklarował w rozmowie z sądeckim przedsiębiorcą Morawiecki.
Po trzech latach, już jako szef rządu, zapowiedział wprowadzenie takiego rozwiązania w swoim exposé. Teraz obwieścił, że estoński CIT wprowadzi od nowego roku. Takie rozwiązanie ma nie tylko umocnić polski kapitał. To ma być mechanizm, który przyczyni się do wzrostu inwestycji i powstania nowych miejsc pracy.
Czytaj też To możliwe? Morawiecki „mówił Ryszardem Florkiem” w swoim expose
- Kapitał ma narodowość i warto walczyć o jego wzmocnienie, dlatego stosujemy najnowocześniejsze rozwiązanie podatkowe. To rozwiązanie prorynkowe i propracownicze mówił szef rządu.
Według tej koncepcji, CIT jest odprowadzany do budżetu państwa dopiero w momencie pobierania dywidendy. Czyli dopóki pieniądze pozostają w firmie i są inwestowane w tworzenie nowych miejsc pracy, zakup nowych technologii, tworzenie innowacyjnych rozwiązań, podatek nie jest wymagany. Właściciel firmy musi go zapłacić dopiero wtedy, kiedy chce wykorzystać wypracowany w firmie majątek do innych celów, na przykład na konsumpcję lub na sfinansowanie zupełnie nowych przedsięwzięć biznesowych.
czytaj tez Z kim trzyma Ryszard Florek? Są tacy, co mówią, że "nawrócił się" na PiS
-To bardzo dobre rozwiązanie, które będzie stymulowało gospodarkę, a samych przedsiębiorców będzie motywować do inwestowania w swoją firmę – komentuje te informację Ryszard Florek. Pomysł Fundacji Pomyśl o Przyszłości wchodzi w życie.
Z estońskiego CIT-u będzie można korzystać przez cztery lata. Nowe zasady dotyczą tylko firm o obrotach do 50 mln złotych, które zatrudniają minimum trzy osoby. Wspólnikami w spółce mogą być tylko osoby fizyczne.
Wedle wstępnych szacunków wprowadzenie nowych, podatkowych rozwiązań to dla budżetu państwa koszt w wysokości 5 mld złotych. Rząd zakłada, że skorzysta z tego 200 tysięcy spółek.
Możliwe efekty wprowadzenia #estońskiCIT:
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) June 17, 2020
➡️ Wzrost stopy inwestycji w Polsce o 2 pkt proc. do 2021
➡️ Utworzenie 120 tys. miejsc pracy do 2021
➡️ Korzyść dla ponad 200 tys. firm pic.twitter.com/3z7fxFOCvQ
Czy estoński CIT zadziała?
- W polskich warunkach to zupełnie nowe rozwiązanie i tak naprawdę nie wiemy jak zachowają się przedsiębiorcy, tym bardziej, że ich niechęć do inwestowania nie wynika z wysokości podatków, tylko z braku stabilności systemu gospodarczego, niestabilności systemu prawnego oraz braku ludzi do pracy – komentował w telewizji Polsat Marek Zuber, ekonomista warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej.