Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 16 maja. Imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty
13/07/2012 - 05:45

Rzemieślnicy narzekają: Cech się starzeje

Czy cechy rzemieślnicze mają w dzisiejszych czasach rację bytu? Co jest cenniejsze – świadectwo ukończenia szkoły zawodowej czy dyplom czeladniczy, potem mistrzowski? Jakie korzyści z cechu mają rzemieślnicy? W sądeckiem Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości zrzeszonych jest 351 członków. Większość z nich reprezentuje małe firmy – jednoosobowe, rodzinne. Ale zdarzają się i przedsiębiorstwa zatrudniające do 100 osób.
 To z rzemieślniczego cechu wyrasta potęga firm Andrzeja Danka – działającego najpierw w piekarnictwie i ciastkarstwie, potem także w branży hotelarskiej, rekreacyjnej oraz sportowej, prezesa MKS Sandecja czy Wiesłwa Leśniaka, miejscowego potentata w branży masarskiej i przetwórstwa mięsa, posiadającego sieć własnych sklepów detalicznych.


- Generalnie nie nazywamy się już rzemieślnikami tylko przedsiębiorcami, podmiotami gospodarczymi – wyjaśnia Jan First, starszy cechu, z zawodu instalator elektryczny. - Rzemieślnik to jest ten, który należy do cechu, prowadzi działalność gospodarczą przy własnym udziale i zatrudnia do 50 osób. Za zgoda cechu mogą być zrzeszeni tacy, którzy zatrudniają ponad 50 osób i u nas ma to miejsce.


First pamięta jeszcze czasy PRL, kiedy rzemieślnicy byli przez państwo tępieni jako „prywaciarze”. Kiedy nie wolno im było wyjść poza wyuczoną specjalność, piekarz nie mógł zajmować się cukiernictwem, cukiernik pieczeniem chleba, pojawiały się wątpliwości czy malarz pokojowy może kłaść tapety, czy ma prawo lakierować meble. Zmorą rzemieślników był tzw. „domiar”, czyli dotkliwe kary finansowe.
Dziś, w warunkach wolnego rynku, do prowadzenia działalności nikt nie wymaga dyplomu mistrzowskiego. Swoboda działalności gospodarczej gwarantuje, że można ją dowolnie rozszerzać wyłącznie na podstawie zgłoszenia w gminie. Zrzeszenie w cechu jest dobrowolne. Członków ubywa, a ci, którzy zostają starzeją się. Brakuje świeżej krwi.
- W naszej Zasadniczej Szkole Zawodowej Cechu Rzemiosł Różnych rok szkolny skończyło 326 uczniów, a bywały lata, że mielimy prawie 600 uczniów
– martwi się Jan First, starszy cechu. - To wynik z jednej strony niżu demograficznego, z drugiej nadmiernej ambicji uczniów i ich rodziców. Dziś rodzice chcą, żeby ich dzieci były inżynierami, prawnikami, lekarzami, a potem życie to weryfikuje.
Uczniowie, którzy fachu uczą się w cechu, chodzą oczywiście też do innych szkół.


Cech stawia na praktyczną naukę zawodu. Uczniowie wykonują pracę w zakładzie pod okiem mistrza. Czeladnikiem można zostać po skończeniu szkoły i trzech latach praktyki zawodowej. Mistrzem można zostać będąc czeladnikiem, po kolejnych trzech latach praktyki, lub – jeśli ktoś nie ma egzaminu czeladniczego – po sześciu latach pracy. Egzaminy zdaje się przed komisją egzaminacyjną Izby Rzemieślniczej.

- Dyplom mistrzowski jest ceniony bardziej zagranicą niż w Polsce – dorzuca Andrzej Danek, podstarszy cechu. - Jeśli ktoś pokaże dyplom mistrzowski w Niemczech ma tam poważenie wśród pracodawców.


Duże ponad pięćdziesięcioosobowe firmy, muszą zatrudnić osoby prowadzące administrację. Małym, jednoosobowym i rodzinnym firmom cech na preferencyjnych warunkach jak zapewnia starszy, pomaga w rozliczaniu podatków, sprawach ZUS-owskich. Przeprowadza przez gąszcze przepisów prawnych.

- Problemem dla rzemieślników jest niestabilność prawa, ciągłe zmiany w prawie podatkowym, prawie o działalności gospodarczej, prawie budowlanym, o zamówieniach publicznych. Skomplikowane i nieczytelne przepisy, które stwarzają możliwość różnorodnej interpretować. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że za pięć lat mogą ponieść konsekwencje za błąd, który popełnili dzisiaj czy wczoraj. Wystarczy, że ktoś za parę lat zinterpretuje ten przepis po swojemu, albo nawet ogólne przyjęcie przepisu będzie inaczej interpretowane – wylicza First.


Trudności mnożą wysokie koszty zatrudniania pracowników i rosnąca szara strefa – rzesza ludzi, którzy wykonują prace bez jakiejkolwiek umowy, po niższych kosztach. Z zalewem tanich produktów z Chin rzemieślnicy mierzą się jak każda inna grupa wytwórcza.

Ze zmianami społeczno – gospodarczymi cech stracił możliwość kontroli nad swoimi członkami. Kiedyś narzędziem nacisku była groźba wykluczenia z cechu, dziś bycie zrzeszonym nie jest warunkiem koniecznym do prowadzenia działalności. Cech może jedynie na zasadzie negocjacji pośredniczyć w rozwiązywaniu spraw spornych. Nadzór nad szkoleniem uczniów ciąży na Izbie Rzemieślniczej.

Póki jednak rzemieślnicy chcą się zrzeszać istnienie Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości ma uzasadnienie.

Anna Pawłowska

fot. ANP

Sądeccy rzemieślnicy zrzeszeni w Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości  reprezentują rzemiosła metalowe (blacharstwo, ślusarstwo, kowalstwo), precyzyjne (mechanika precyzyjna, złotnictwo, optyka, zegarmistrzostwo), środków transportu (mechanika pojazdowa, blacharstwo, lakiernictwo, elektromechanika, wulkanizatorstwo), elektromechaniczne i elektroniczne, budowlane (murarstwo, instalatorstwo sanitarne, -co, -gazowe, instalatorstwo elektryczne, szklarstwo, malarstwo – tapeciarstwo, sztukatorstwo, dekarstwo,betoniarstwo), drzewne (stolarstwo, snycerstwo, tapicerstwo), odzieżowe i skórzane (krawiectwo, kożuszkarstwo, kuśnierstwo), spożywcze (młynarstwo, rzeźnictwo, wędliniarstwo, piekarstwo, cukiernictwo), pozostałe rzemiosła w postaci – introligatorstwa, poligrafii, drukarstwo, wytwarzanie szyldów i reklam, parasolnictwo, kominiarstwo, fotografowanie), fryzjerstwo, handel i usługi nierzemieślnicze.







Dziękujemy za przesłanie błędu