Skontrolowali ładowarki do telefonów i tabletów. Włos się jeży!

To czy importowane do Polskie ładowarki i zasilacze spełniają wymagania rynku europejskiego pod względem konstrukcyjnym i formalnym sprawdzali celnicy przy wsparciu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Inspekcji Handlowej. Pod lupę trafiło oznakowanie oraz dokumentacja 61 modeli ładowarek i zasilaczy – informuje szef UOKiK Tomasz Chróstny.

-  Wątpliwości formalne wykryto w niemal każdym produkcie. Inspektorzy wydali w sumie 60 negatywnych opinii dotyczących łącznie 70 554 sztuk sprzętu. Zaledwie jeden model ładowarki był w 100 proc. zgodny zarówno z wymaganiami technicznymi, jak i formalnymi, czyli był prawidłowo oznakowany.

Czytaj też Właściciele popularnych aut wzywani do serwisów. Chodzi o niebezpieczną usterkę 

Część produktów trafiła do laboratorium. Dokładnie  13 modeli (10,6 tys. sztuk). Na podstawie przeprowadzonych badań, okazało się, że 5 próbek (3 tys. sztuk) – czyli 38,5 proc. - nie spełnia określonych wymogów konstrukcyjnych i stwarza realne zagrożenie dla użytkowników – dodaje Chróstny.  -  W laboratorium sprawdzono bezpieczeństwo sprzętów elektrycznych, czyli m.in. wytrzymałość izolacji, nagrzewanie się, napięcie dotykowe oraz czy elementy pod napięciem są łatwo dostępne.

Czytaj też Piece do centralnego ogrzewania pod lupą kontrolerów. Co z tego wyszło?  

Jak poskreśla szef UOKiK, ładowarki i zasilacze to jedne z towarów, które najczęściej pojawiają się w skargach konsumenckich na sprzęt elektryczny. - Są powszechne, a zatem ryzyko związane z ich używaniem osiąga duży efekt skali. - Celem kontroli niedopuszczenie do obrotu na terenie Polski ładowarek i zasilaczy stwarzających zagrożenie dla konsumentów - podkreślił. ([email protected]) fot.