Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 28 kwietnia. Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa
03/03/2024 - 15:25

Dziś III niedziela Wielkiego Postu

„Zburzcie… a odbuduję” – mówi (dziś w Ewangelii) Jezus o świątyni jerozolimskiej. Lecz dla słuchaczy to taki szok, jakby właśnie usłyszeli od Niego o zagładzie świata, a przynajmniej ich świata.

Świątynia była dla Izraelitów trzonem ich narodowej tożsamości, fundamentem nadziei na przyszłość – bo tam Bóg udzielał błogosławieństwa i wysłuchiwał próśb – była znakiem, że są narodem wybranym. Czyżby Jezus chciał postawić wszystko na głowie?

Obraz przedstawiający Jezusa wywracającego stoły i przepędzającego kupców z trudem się nam zgadza z Jego nauką o miłosierdziu, cichości, łagodności i pokorze. Dlaczego Jezus tak postępuje? Czy rzeczywiście nie potrafi opanować swych nerwów? Czy w Jego postępowaniu możemy znaleźć usprawiedliwienie dla własnego wzburzenia i gniewu?

Wskazówkę do odpowiedzi na te pytania możemy znaleźć w wyzwaniu, jakie rzucają Jezusowi Żydzi: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas?”. „Żydzi żądają znaków” – jak później powie św. Paweł – „a Grecy szukają mądrości”, jedni i drudzy nie chcą zaś przyjąć słowa Jezusa i objawienia płynącego z Jego krzyża, jego mocy i mądrości.

W świątyni składano Bogu ofiary ze zwierząt, zabijano baranki, palono tłuszcz. Oto przychodzi czas nowej ofiary, czas nowej świątyni, nowego kultu, a wszystkim tym jest Jezus – Bóg, który przyjął ludzkie ciało. On i Jego krzyż są dla nas znakiem.

Widzę, że ja sam, pewnie jak i niejeden człowiek, mam wiele z Żyda czy Greka, o którym mówi św. Paweł. Chciałbym oglądać znaki – i to takie, które rozwieją wszystkie moje wątpliwości. A kiedy ich brak, szukam mądrości; lecz ją tak trudno znaleźć. Gdzie jej dziś szukać, kiedy świat wątpi we wszystko, a nawet w to, czy w ogóle istnieje prawda.

Słowo Boże niesie nam odpowiedź: istnieje coś więcej niż nasze ludzkie pewności, wątpliwości i poszukiwania, coś, co je nieskończenie przekracza. Moc i mądrość krzyża stawia wszystko na głowie. Ale jeśli pozwolimy się im pociągnąć, to choć najpierw zrobią w naszym życiu rewolucję, wprowadzą nas do zupełnie nowej rzeczywistości, do świata miłości Boga, która zstępuje na ziemię, by nas ogarnąć, przemienić, zjednoczyć nierozerwalnie z Najwyższym.

Ojciec Pio do o. Agostina:

Bóg pragnie poślubić duszę przez wiarę, a ona winna przeżyć te zaślubiny niebiańskie w nieskalanej wierze i rozwijać się w niej. Jest to jedyny środek do zjednoczenia się z Bogiem w miłości. Powtarzam: dusza powinna oddać się kontemplacji, oczyścić ze wszelkich niedoskonałości, nie tylko aktualnych – co dokonuje się przez oczyszczenie zmysłów – ale także ze wszystkich pospolitych ułomności, do których zalicza się niektóre uczucia, niewłaściwe przyzwyczajenia, z jakich nie wyzwoliła się podczas oczyszczenia zmysłów.

To oczyszczenie dopełnia się przez oczyszczenie ducha, w czasie którego Bóg najwyższym światłem przenika całą duszę, ogarnia ją wewnętrznie i zupełnie ją odnawia. Najwyższe światło, które Bóg wprowadza do dusz, dotyka je w sposób bolesny i napełnia poczuciem osamotnienia do tego stopnia, że cierpią one niesłychane wprost udręki, jakby zmierzały ku śmierci.

Dusze te nie są w stanie pojąć działania najwyższego światła Bożego. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, to światło jest tak wzniosłe i subtelne, że wprost przekracza ich możliwości poznawcze, dlatego jest dla nich raczej ciemnością i torturą niż światłością.

Po drugie, dusze te są niegodne i nieczyste, dlatego najwyższe światło zamiast pociechy przynosi im cierpienie w sferze zmysłów, ogromne udręki i straszliwe utrapienia we władzach duchowych.

To wszystko zdarza się już na początku, gdy Boskie światło napotyka na dusze nieprzygotowane do zjednoczenia się z Bogiem. Ogarniając je, dokonuje oczyszczenia, a gdy się ono dokona, przynosi im oświecenie i wynosi do chwały oglądania Boga i zjednoczenia się z Nim w sposób doskonały.

A zatem niech cieszą się z tej wielkiej godności, do jakiej zostały wyniesione. Niech całkowicie pokładają ufność w Panu, jak czynił to Hiob, który znalazł się również w tak trudnej sytuacji, a jednak miał nadzieję, że po ciemnościach ujrzy światłość.
19 grudnia 1913 roku

(br. Maciej Zinkiewicz OFMCAP) Fot. kapucyni.pl, Google Arts - Christ Driving the Traders from the Temple, Unknown follower of Hieronymus Bosch, after 1569 Oil on panel, 101.7 x 155.3 cm, Statens Museum for Kunst, Copenhagen







Dziękujemy za przesłanie błędu