Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 16 czerwca. Imieniny: Aliny, Anety, Benona
23/05/2024 - 09:00

Jak to jest robić coś więcej? Rozmawiamy z założycielką RCW - Marią Polańską-Wnuk

RobimyCośWięcej to stowarzyszenie stworzone z myślą o niesieniu pomocy potrzebującym. Angażuje wielu sądeckich artystów wolontariuszy, którzy przygotowują wspaniałe koncerty, połączone z charytatywnymi aukcjami. Udało nam się porozmawiać z założycielką i prezes stowarzyszenia - Marią Polańską-Wnuk, która opowiedziała o swojej pracy.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z RCW? Skąd pomysł? 
- Miałam 20 lat i kilka marzeń w głowie. Teraz z perspektywy czasu (ledwo 5 lat, ale to zawsze coś) myślę, że gdzieś tam w środku siebie miałam wielką niezgodę na to, że tylu potrzebujących zostaje bez pomocy. Że jest tyle osób, które mają możliwość pomagać, a tego nie robią. Że jest tyle sposobów niesienia pomocy, ale nie wszystkie są wykorzystane.

Wymyśliłam sobie, że zrobię coś takiego, żeby hasła takie jak: pomaganie, potrzebujący, wolontariat itp. stały się atrakcyjne. A że zawsze myślałam i marzyłam o tym, żeby robić wielkie koncerty, to taki sposób wybrałam. Miałam oczywiście obok siebie masę cudownych osób i moją rodzinkę. To oni razem ze mną tworzyli to miejsce i wierzyli w idee.

Nazwę wymyślił Tomek (wiceprezes stowarzyszenia, a prywatnie mój mąż), kiedy razem ze mną i grupką znajomych rozmawialiśmy na temat pierwszego koncertu. Tomek zapytał, jak będziemy się nazywać projekt. Powiedziałam, że nie wiem, ale że chciałabym, żeby to była taka nazwa, która od razu sugeruje, że jeśli ktoś działa w tym projekcie, to robi coś więcej. No i zostało: RobimyCośWięcej.

Potem wszystko jest już wypadkową różnych zdarzeń, decyzji, pomysłów i osób, które to tworzą. RCW to nie jest jakaś przemyślana strategia. To takie miejsce, gdzie dzieje się dużo dobra, tak po prostu. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ale zawsze w ważnym celu i zawsze najważniejsze jest to, po co i dla kogo to wszystko robimy.

Jakie były pierwsze kroki w zakładaniu stowarzyszenia? Czy było to duże wyzwanie? 
- Z tego co pamiętam, początki były ciężki. Byłam jednak bardzo szczęśliwa, że jest dużo chętnych osób, które chcą pomagać. Że możemy realizować wymarzone koncerty. Przez formalne procedury przebrnęliśmy szybciutko i bardziej skupiliśmy się na tym, żeby promować idee i cieszyć się pomaganie - wtedy Paulince, co wspominam przepięknie i z łezką w oku. Myślę, że to też zasługa tych wszystkich osób, którzy tworzyli te pierwsze koncerty. Jestem bardzo wdzięczna każdemu, kto chociaż przez chwilkę był w RCW i robił coś dobrego dla drugiego człowieka.

Co najbardziej cenisz w swojej pracy w stowarzyszeniu?
- Że ta praca zmienia świat. Że RCW potrafi zmienić świat. I że mój malutki synek, zamiast słuchać zdania: „pamiętaj, żeby być dobrym człowiekiem i pomagać innym” to po prostu to obserwuje. I nie mam na myśli tylko siebie. Obserwuje prawie 200 osób, które cały rok pracują za darmo, w swoim wolnym czasie, a czasem, tak jak mówiłam, kosztem kilku zajęć, pracy czy innych obowiązków, żeby zmienić kogoś świat. 

Jest taki cytat, który bardzo do mnie przemawia „To, kim jesteś, krzyczy tak głośno, że nie słyszę, co mówisz”. Wspólnie stworzyliśmy miejsce, gdzie mieści się masa dobra. I mam nadzieję, że nasze koncerty „krzyczą tak głośno”, że nie ma potrzeby nikogo przekonywać, że warto zRobićCośWięcej i pomagać, tym, którzy tego bardzo  potrzebują.

Jakie są Twoje ulubione obowiązki w stowarzyszeniu?  
- Ulubione są oczywiście koncerty. Ten ostatni kulminacyjny moment, kiedy cała, wielomiesięczna praca staje się takim trochę snem na jawie. Lubię też bardzo te dwa ostatnie tygodnie przed koncertem, chociaż chyba w żadne inne dni w roku nie jestem tak zmęczona.

Mamy razem z Wiktorią i z Klarą (razem z nimi prowadzę RCW) takie przemyślenie, że te ostatnie dni przed koncertem to najgorszy i najlepszy tydzień w całym roku. Właściwie wtedy nie śpimy, pracujemy i przygotowujemy koncert prawie 24h na dobę. To bardzo mocno intensywny i ciężki czas, ale to kochamy i wiemy, że te kilka nieprzespanych nocy i szalonych dni jest warte swojej ceny. Bo możemy komuś dać szansę na lepsze życie. To zmęczenie to pikuś w porównaniu do tego jak wielką walkę toczą nasi podopieczni o swoje zdrowie i życie.

W sumie tak naprawdę to lubię też cały rok prób, każde nasze cotygodniowe spotkanie, bo wtedy tworzą się relacje, które później widać na scenie i dlatego ta scena w dniu koncertu tak bardzo żyje.

A jakie zadania najmniej lubisz? 
- Papierkowe! Wszystkie obowiązki formalne, związane z dokumentami i pilnowaniem terminów. Staram się, jak mogę, ale bardzo tego  nie lubię. RCW powstało z potrzeby serduszka, ale wiem, że bez papierkowej roboty daleko nie zajdziemy, więc uczę się i staram się być w tym coraz lepsza.

I nie lubię też tego „prezesowania”. Fakt, czuje się faktycznie założycielem tego stowarzyszenia, kocham to miejsce, koncerty tworzą się mi w głowie przez cały czas, wiem, że jestem za nie odpowiedzialna i robię, co mogę, żeby świetnie działało, ale jak ktoś nazywa mnie: „pani prezes” to mam takie: „eeee, bez przesady”.

To tylko nazwa, po prostu, taka jest struktura, każda organizacja ma zarząd, a zarząd ma prezesa no i ktoś nim oficjalnie musi być. Ja jestem po prostu jednym z 200 wolontariuszy i tak jak inni, wykorzystuję swoje zdolności i umiejętności do tego, żeby komuś pomóc i to jest najważniejsze.

Co powiedziałabyś osobom, które chcą dołączyć do RCW, ale jeszcze się wahają? 
- Ciężkie pytanie, bo jako założycielka i osoba, która naprawdę to kocha, powinnam chyba zachęcać i obiecywać najpiękniejsze przeżycia, które tutaj na taką osobę czekają.  Ale to byłoby kłamstwo i każdy wolontariusz RCW przyzna mi rację, bo to nie jest jakaś nierealnie słodka kraina, w której wszystko jest nieskazitelnie idealne i polane lukrem. Nie bez powodu nazywamy się „Niepoprawni Optymiści”.

Osobom, które jeszcze wahają się, by dołączyć, chcę powiedzieć jedno: ktoś bardzo potrzebuje Twojej pomocy, a Ty masz możliwość zmienić czyjś świat na lepsze. Nie będzie łatwo, ale na końcu tej drogi czeka coś tak niesamowicie dobrego, że nieważne jak ciężko będzie, będziesz chcieć RobićCoś(jeszcze)Więcej.

No i często jemy pizzę na próbach, może to kogoś przekona. :) RCW działa w myśl zasady: „Całego świata nie zmienisz, ale możesz zmienić świat jednego człowieka. Tylko wstań i działaj!” :) Najbliższy planowany koncert charytatywny RCW już 9 czerwca! ZOBACZ SZCZEGÓŁY! 

([email protected]), fot. Julia Miksztal







Dziękujemy za przesłanie błędu