Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 28 kwietnia. Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa
15/09/2018 - 13:50

Jezioro Rożnowskie: prawy brzeg ma długą i bogatą historię

Na naszej Sądecczyźnie jesteśmy szczególnie uprzywilejowani. Wszak natura obficie nas obdarzyła pięknem gór i lasów, a i nasi przodkowie dołożyli nieco od siebie.

Ów rycerz to postać fikcyjna; podobnie jak i cała opowieść Szujskiego. Zamek rożnowski jest już jednak jak najbardziej realny. Wznosi się, ukryty co prawda wśród drzew i zarośli, na skarpie wysoko ponad powierzchnią jeziora. Dziś zrujnowany; choć są coraz poważniejsze plany jego odbudowy. Popularnie zwany Zamkiem Zawiszy, gdyż faktycznie nie kto inny, ale wielki rycerz Zawisza Czarny był przez pewien czas jego właścicielem. Wznieśli zaś zamek - podobnie jak warownię w Gródku - Gryfici. Postawili go ok. połowy XIV w. (w 1370 r. już istniał), a przez następne kilka dziesięcioleci służył za siedzibę rodzinie Rożenów herbu Gryf.

Zawisza Czarny nabył Rożnów wraz z zamkiem i całą okolicą dopiero w latach dwudziestych XV w. I co prawda dobra te stanowiły dlań tylko kolejny składnik gromadzonego całe życie majątku, lecz mamy prawo sądzić, że uważał on je za ważny nabytek i tutaj zdecydował się zamieszkać. Po uzyskaniu zamku zaczął w dokumentach określać się jako Zawisza z Rożnowa i tak też pisze o nim nasz kronikarz Jan Długosz. Niestety niedługo było mu dane cieszyć się urokami Sądecczyzny i „czarodziejskiego” – jak pisze Szujski – Dunajca, wijącego się srebrzystą wstęgą u stóp zamkowej skarpy. W 1428 r. poległ wszak Zawisza, walcząc z Turkami o twierdzę Golubac (zwaną też w Polsce Gołąbcem) w Bośni.

W Rożnowie pozostała jego rodzina – Żona Barbara i synowie: Marcin, Jan, Stanisław i Zawisza. Z tej czwórki Marcin i Jan znani są później jako dziedzice klucza rożnowskiego. Marcin, który przystąpił do zawiązanej w 1439 r. konfederacji pod wodzą Spytka z Melsztyna, udzielał w Rożnowie schronienia banicie Janowi Krzyżanowskiemu, który stąd urządzał wypady zbrojne na posiadłości Zbigniewa Oleśnickiego (Oleśnicki w odwecie – rękami swego człowieka Mikołaja Komorowskiego – dokonał napadu na dzierżawiony przez Marcina Zawiszyca górno-węgierski Sabinov). Później Marcin, wraz z młodszym bratem Stanisławem walczył jeszcze pod Warną w 1444 r.

Marcin nie pozostawił chyba potomstwa, a po jego śmierci (ok. 1450 r.) Rożnów pozostał w rękach Jana. Ten z kolei poległ w wojnie trzynastoletniej Roku Pańskiego 1454 r. i po jego śmierci dziedziczył Rożnów jego jedyny syn i imiennik Jan. Zmarł on jednak w latach 60. XV w., a wtedy dobra rożnowskie – zgodnie z ówczesnym prawem – przeszły na własność jego jedynej siostry, córki Jana Zawiszyca Barbary. Był to majątek niemały, bo w wyniku rozmaitych transakcji Zawiszy, jego żony i synów obejmował on – oprócz Rożnowa – kilka okolicznych wsi (m.in. dawną siedzibę rodu Gryfitów – Gródek nad Dunajcem). A była to tylko część spadku objętego przez Barbarę. Poza tym odziedziczyła jeszcze klucz wiewiórecki (w rejonie Dębicy), tenutę Borunice (koło Proszowic) i klucz Stare Sioło (na Rusi).

 Barbara znacznie przeżyła brata. Zmarła – w wieku 70 lat – w 1517 r. Pochowana została w dawnej kolegiacie, a dzisiejszej katedrze tarnowskiej, gdzie do dziś zachował się jej nagrobek. Spoczęła zaś w Tarnowie nieprzypadkowo – miasto to stanowiło główną siedzibę rodzinną jej drugiego męża.

Barbara wyszła bowiem dwukrotne za mąż – pierwszy raz w 1465 r. za Stanisława Tęczyńskiego, późniejszego kasztelana wiślickiego, a po jego śmierci, ok. 1485 r. za Jana Amora Tarnowskiego, wówczas wojewodę, później kasztelana krakowskiego. W sumie z obu swoich związków miała sześć córek oraz (z drugiego małżeństwa) jednego syna – Jana Amora. On to właśnie – urodzony w 1488 r., zmarły w 1561, znany m.in. jako kasztelan i wojewoda krakowski, wojewoda ruski i hetman wielki koronny – w połowie XVI w. rozpoczął budowę nowej, wygodniejszej od starego zamku, bastionowej rezydencji w Rożnowie.

Obecnie znana jest ona jako Zamek Dolny i znajduje się nieco ponad kilometr na północny-wschód od „Zamku Zawiszy”, tuż przy głównej ulicy miejscowości. Podobnie jak Zamek Górny także i ta budowla zachowana jest fragmentarycznie. Dziś oglądać możemy tu masywny pięcioboczny budynek obronny – tzw. beluardę, fragment muru kurtynowego oraz zamkowy budynek z bramą wjazdową (a będąc tutaj można jeszcze rzucić okiem na pobliski XIX-wieczny dwór Stadnickich, niedostępny niestety dla zwiedzających).

Rożnowski Zamek Dolny uważa się za jedną z pierwszych w Polsce tego rodzaju nowożytnych siedzib warownych – nawiązujących do wzorów włoskich, w typie zwanym „Palazzo in forttezza”. Nazwa ta mówi wszystko – nowa budowla rożnowska miała łączyć w sobie funkcje mieszkalne (czy raczej „rezydencjonalne”) z obronnością. Zamek nie został jednak nigdy ukończony; jego budowę przerwała śmierć hetmana Jana Amora.

Tu, w Rożnowie zakończyć musimy na razie naszą wyprawę wzdłuż brzegu Jeziora Rożnowskiego; na drugą stronę w tym miejscu nie przejedziemy. Zjeżdżając nad zaporę i do rożnowskiej przystani spojrzeć tylko możemy na drugi brzeg – na zalesione zbocza opadających do jeziora wzgórz oraz na sam kraniec zabudowań wioski Tabaszowej. Także i tamten brzeg wart jest jednak uwagi. Choćby z powodu urokliwych zacisznych plaż tabaszowskich, dziwnego Mostu Stacha w Znamirowicach, czy też słynnej – powiedzmy wręcz – legendarnej znamirowickiej przystani żaglówkowej. No i oczywiście nie zapominamy o zacnej i starodawnej rycerskiej wsi Tęgoborzy z pobliskim zabytkowym kościółkiem na „Juście”.

Tak więc odwiedzajmy obce kraje i dalekie lądy, ale też zwróćmy czasem wzrok ku bliższym okolicom i – jak głosił niegdyś słynny warszawski neon – „zwiedzajmy ziemię sądecką”. Wybierzmy się nad Jezioro Rożnowskie.

Wstąpmy do zamczysk dawnego sądeckiego rycerstwa, gdzie dziś, jak pisał Szujski, „jeno zwaliska: u stóp Dunajca fal zielona pluszcze, na cichym niebie smutny księżyc błyska, mgłą powlekając czarną lasu puszczę, a ciche sosny i powiewne bluszcze kąpią się smętne w jego światła bieli: bo oto spadły już mury zamczyska, a ciemnych grobach panowie posnęli.”

„Lecz dni ubiegłych, dni dawno minionych tak na rożnowskim nie bywało grodzie: kiedy rycerze w sokolej swobodzie trzymali Polskę w ramionach stalonych i z gniazd swych zbrojnych patrzyli po kraju butnie i dumnie po orlim zwyczaju, kiedy Dunajca fal zielona, młoda niosła przeciągle, wspaniałe podźwięki rycerskiej broni, wojennej piosenki (…), ojcowie nasi pełną piersią żyli: przesławni w cnotach i w grzechach przesławni pomiędzy dwoma światy się wznosili; niebem i piekłem, i na duchów skali prawdziwą pieśnią walki – Panu grali”.

Sławomir Wróblewski







Dziękujemy za przesłanie błędu