Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 17 czerwca. Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana
05/11/2013 - 09:54

Waluta europejska już lepsza od amerykańskiego dolara? Rektor WSB o strefie euro

O miejscu Polski w Unii Europejskiej, o rosnącej ostatnio sile waluty euro w stosunku do dolara oraz o procesie integracji europejskiej i jej kontekstach dyskutowali uczestnicy konferencji pt. „Dokąd idziesz, Unio Europejska? Spór o granice integracji, politykę imigracyjną i przyszłość europejskiej wspólnoty”, która odbyła się we wtorek, 29 października 2013 roku w siedzibie Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu. Głównym organizatorem spotkania był Instytut Łukasiewicza http://www.instytutlukasiewicza.pl/.
Konferencji przysłuchiwało się grono gości, od uczniów szkół średnich, po studentów Uniwersytetu III Wieku w Nowym Sączu. W debacie uczestniczyli posłowie na Sejm RP; dr Wiktor Patena, rektor Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu; radni Województwa Małopolskiego: Grzegorz Biedroń (PiS) i Leszek Zegzda (PO) oraz burmistrz Piwnicznej-Zdroju, Edward Bogaczyk. Paneliści podejmowali rozmaite kwestie dotyczące integracji europejskiej. Jako że obecnie politycy i specjaliści wielu dziedzin zastanawiają się, jaką drogą winna podążać Unia - czy skupić się na silnej wspólnocie złożonej z wielu krajów, czy na umacnianiu państw narodowych, właśnie to zagadnienie było motywem przewodnim konferencji w Starostwie. Unijne sprawy ujęto w kontekście zarówno lokalnym, jak i krajowym.

Już samo przyjęcie wspólnej waluty zwiększyło produkt krajowy brutto każdego z państw strefy euro o 1 procent, a to dzięki zmniejszeniu choćby kosztów transakcyjnych – zauważa dr Wiktor Patena, rektor WSB-NLU, ekonomista, kierownik Zakładu Finansów i Rachunkowości. - To jest nieuniknione również w Polsce, pozostaje tylko pytanie, w którym momencie powinniśmy walutę wprowadzić. Rektor podkreślił przy tym potęgę ekonomiczną UE, o której coraz wyraźniej świadczy ostatnio dużo mocniejsza pozycja waluty euro, aniżeli dolara w obrocie finansowym na świecie. Czyżby waluta europejska wypierała stopniowo walutę amerykańską? Czy dzieje się tak z powodu coraz silniejszej pozycji Europy dzięki Unii? Dr Patena odpowiada, że: - Jeśli chcemy być częścią dużej - w sensie globalnym - i konkurencyjnej gospodarki to musimy zmierzać w kierunku uczestnictwa w strefie euro. Zyskamy wizerunkowo przystępując do stabilnego organizmu gospodarczego, skorzystamy finansowo poprzez unikanie kosztów transakcyjnych oraz zwiększenie wymiany gospodarczej z krajami ze strefy euro. Jednak Unia Europejska to projekt gospodarczo-polityczny. Największy wpływ na podstawowe decyzje mają państwa będące członkami strefy euro. Bez przystąpienia do tej grupy 18 krajów będziemy marginalizowani. Naturalnym jest, że na razie największą rolę odgrywają kraje o największym potencjale ekonomicznym: Niemcy, Francja, Wielka Brytania. Nie można naiwnie wierzyć, że od zaraz staniemy się kluczowym graczem w strefie euro. Cała Unia będzie się z nami liczyła dopiero wówczas, kiedy udowodnimy swój gospodarczy potencjał, a nie ze względu na naszą bohaterską historię lub romantyczny charakter. Potrzebna jest po prostu praca organiczna, zwiększanie wydajności pracy, innowacyjność i rozważna polityka gospodarcza.

Czy międzynarodowa wymiana handlowa, której umocnienie sprawiło pojawienie się instytucji UE, a wcześniej kolejno EWWiS, EWG oraz Euratom-u może przyczynić się do poprawy dobrobytu mieszkańców państw członkowskich? Jeśli weźmiemy pod uwagę polskie warunki, to chyba na razie należałoby wstrzymać się z wprowadzaniem wspólnej waluty, przez wzgląd na społeczeństwo. Poza tym Andrzej Czerwiński oponował, że w przypadku kryzysu warto dysponować środkami finansowymi opartymi na krajowej walucie, ponieważ można nią sprawniej gospodarować. Czy istotnie tak jest? Jak mówi dr Patena: - Po pierwsze do strefy euro należy przystąpić kiedy konwergencja [podobieństwo, zwiększanie ilości wspólnych cech Polski w stosunku do krajów członkowskich UE - przyp. AM] naszej gospodarki z unijną będzie już zaawansowana, bardziej wyrównają się ceny, wynagrodzenia, mobilność pracowników. Po drugie, do strefy euro należy przystąpić po kursie, który zrównoważy interesy eksporterów i importerów. Jest to o tyle łatwe, że Polska od wielu lat ma tzw. płynny system walutowy, w którym rynek ustala poziom kursu walutowego. Jest on wprawdzie na razie dość zmienny, ale od 4 lat porusza się w przedziale 3,8-4,5 PLN/EUR, i z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że do euro wejdziemy po kursie ok. 4. Wbrew mrzonkom niektórych polityków, nie będzie to kurs na poziomie np. 6 PLN/EUR. Byłoby to wprawdzie komfortowe dla eksporterów, ale wyobraźmy sobie jaka byłaby wtedy siła nabywcza np. naszych turystów wyjeżdżających do Hiszpanii - dramatycznie niska.

Waluta europejska w Polsce tak, ale może warto poczekać, aż nasza kondycja finansowa i gospodarcza do tego dojrzeje. Wszak gdyby wprowadzono u nas euro już za rok czy dwa, zapewne zbyt mocno uderzyłoby to w najsłabiej sytuowanych materialnie. Ceny dóbr i usług z pewnością wzrosłyby w mniejszym lub większym stopniu. Pamiętać trzeba, że gdy w 2009 roku Słowacja weszła do strefy euro, mnóstwo Słowaków przyjeżdżało do nas na zakupy, ponieważ ceny w polskich sklepach były dla naszych sąsiadów dużo korzystniejsze, bo niższe niż na Słowacji. Teraz powoli te różnice zacierają się, gdyż ceny po obu stronach polsko-słowackiej granicy wyrównują się i stabilizują. Na ten przykład powołał się burmistrz Piwnicznej – Zdroju Edward Bogaczyk.
W kontekście konwergencji polskiej gospodarki, warto zadać następujące pytanie: jakie należy stosować rozwiązania ekonomiczne, aby owa konwergencja wypadła jak najlepiej i z korzyścią dla społeczeństwa? - Ważna jest sama technika przeprowadzenia zmiany waluty, tak, aby nie była to okazja dla handlowców do zawyżania cen – objaśnia dr Patena. - Po złych doświadczeniach w kilku krajach dopracowano się jednak (por. Słowenia, Słowacja, Łotwa) skutecznego systemu zmiany waluty - przez rok ceny podawane są w obu walutach, obywatele otrzymują specjalne kalkulatory, wprowadza się system informowania o sklepach zawyżających ceny. Faktycznie jednak zwykle nie udaje się uniknąć tzw. „efektu cappuccino” - ceny drobnych towarów o niskiej wartości, nabywanych codziennie, często rosną, co może uderzyć w osoby gorzej sytuowane. Natomiast sam poziom kursu walutowego, po którym dokona się zmiana, nie wpłynie na siłę nabywczą pieniądza. Dzisiaj przecież też zamieniamy złote na euro po kursie 4,15 i nikt nie narzeka - jest to po prostu kurs rynkowy.

Nie ulega wątpliwości, iż Polska musi stawiać czoło trudnościom związanym z członkowstwem w Unii. Wynagrodzenia Polaków wciąż znacznie odbiegają od zachodnich, wysokie są u nas także koszty pracy, co często ma przełożenie na płace, a co za tym idzie, na poziom życia obywateli. Jak niwelować owe różnice? Rektor WSB-NLU przywołuje 5 warunków konwergencji: - Kluczowym słowem związanym z kwestią sfery euro jest konwergencja. Zmiana waluty powinna nastąpić, kiedy gospodarki są zbliżone do siebie w sensie mobilności pracowników, wydajności pracy, stóp procentowych, zadłużenia itp. Po to właśnie narzucono 5 warunków konwergencji, które każdy kraj aspirujący do strefy euro musi spełnić, aby zmiana waluty nie okazała się przedwczesna. Nasuwa się pytanie, czy powyższe kwestie wynikają ze stosunkowo niedługiego, bo niespełna dziesięcioletniego okresu naszego członkowstwa we wspólnocie? Dodatkowo, stare kraje Unii, były już w pełni wykształconymi, długoletnimi demokracjami, podczas gdy nasza jest jeszcze stosunkowo młoda. Zdaniem dr. Pateny proces konwergencji nigdy się nie kończy. Polska po 10 latach uczestnictwa w UE spełnia dziś formalnie tylko dwa (monetarne) z pięciu warunków. Myślę jednak, że po kolejnych kilku latach będziemy spełniać cztery warunki (w tym te fiskalne), wtedy przystąpimy do mechanizmu ERM II tzw. korytarza walutowego i po kolejnych 2 latach spełniania warunku kursowego wejdziemy do strefy euro.

Zdaniem Wiktora Pateny Unia Europejska winna tworzyć silny federalny organizm w kontekście stricte politycznym: - Osobiście optuję za powstaniem mocniejszego tworu politycznego, federacji europejskiej z mocną władzą wykonawczą, wyrazistym prezydentem i własnymi siłami zbrojnymi. Paradoksalnie, wbrew obawom wielu, powstanie strefy Schengen, zanik granic i większa federacyjność wpłyną korzystnie na rozwój poszczególnych narodów i regionów, które będą musiały mocniej podkreślać i promować swoją merytoryczną, czyli np. kulturową, językową, krajobrazową czy kulinarną odrębność, a Polska będzie nadal Polską.

Uczestnictwo w Unii Europejskiej, będącej tworem co prawda sztucznym i powołanym po to, aby stać na straży demokracji, porządku i ładu europejskiego po dwóch wojnach światowych, musi wiązać się z częściową utratą suwerenności konkretnych państw członkowskich. Taka jest bowiem konsekwencja bycia członkiem UE, która winna usprawniać szeroko pojęty dyskurs publiczny i uławiać negocjacje na rozmaitych polach, w tym gospodarczym. Bo właśnie integracja gospodarcza, w dobie kryzysu i szukania sposobów poprawy jakości życia ludzi, wydaje się być obecnie najistotniejsza. - UE to projekt wielowymiarowy, próba budowy dużej konkurencyjnej gospodarki (wspólna waluta, finansowa dyscyplina), promowanie współpracy wielu zwaśnionych wcześniej krajów (strefa Schengen, Erasmus, programy pomocowe), promowanie idei wolności i demokracji (system prawny). Trzeba mieć jednak świadomość, że dzisiaj my korzystamy z pomocy, a za kilka lat my tę pomoc będziemy nieść innym. Ważnym zadaniem jest choćby wspieranie akcesji Ukrainy - narodu bardzo do nas podobnego. Otwarcie rynku dla Ukrainy może być choćby lekarstwem na nasze problemy demograficzne – sądzi dr Wiktor Patena.

Konkludując, wejście Polski do strefy euro jest nieuniknione. Więcej, potrzebne. Wzmocni naszą pozycję w Unii Europejskiej, prestiż na europejskiej arenie międzynarodowej. Sprawi, że nasz kraj stanie się pełnoprawnym członkiem UE w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Czy euro zaś przyczyni się do poprawy jakości życia Polaków? Wszystko zależy od współpracy ekonomistów i polityków oraz podejmowanych przez nich decyzji. Warunkiem jest dopełnienie pięciu kryteriów konwergencji, tj. zapewnienie stabilności cen, stabilności waluty, wysokości oprocentowania, utrzymanie rygoru budżetowego a zadłużenie państwa nie powinno przekraczać 60 % PKB danego kraju. Warunkiem niezbędnym jest rozważna polityka i konstruktywne, przemyślane decyzje gospodarcze.

Agnieszka Małecka

Efekt cappuccino - sytuacja, zwana też „urojoną drożyzną”, kiedy po wprowadzeniu euro drożeją towary o stosunkowo niedużej wartości, kupowane często. W 2002 roku europejska waluta zawitała do Włoch a podwyżki uderzyły m.in. w kawę cappuccino, ponieważ handlarze i kupcy zaokrąglali ceny w górę. Gdy płacono w lirach, kawa kosztowała wówczas (w przeliczeniu na euro) 77 centów. Po zawyżeniu ceny – 1 euro. Stąd właśnie nazwa „efekt cappuccino”.

fot. sxc.hu







Dziękujemy za przesłanie błędu