Agropromocja 2012. Gazdowie z Leśnicy dali popis
Pokaz strzyżenia owiec i „pucenia” oscypka podczas wystawy Agropromocja 2012 w Nawojowej dali górale z tatrzańsko-beskidzkiej spółdzielni producentów „Gazdowie” z Leśnicy w powiecie tatrzańskim.
– W sobotę robiliśmy pokaz strzyżenia na polskiej owcy górskiej odmianie białej, w niedzielę na wrzosówce – mówi Kazimierz Furczoń, hodowca owiec i prezes spółdzielni „Gazdowie”.
Malutką owieczkę strzygło dwóch mężczyzn. Jeden pomagał ją trzymać, drugi obcinał runo nożycami.
– Wrzosówka to odmiana bardzo rzadka w Małopolsce, tylko hobbiści ją chowają – ciągnął baca. – Ta owca przypomina dawny cekiel podhalański. Waży 20–30 kg.
Wrzosówka wyrywa się nieco, kłęby wełny spadają na trawę.
– Tegoroczny rekord strzyżenia polskiej owcy górskiej wynosi 6 minut z sekundami, mechanicznie – maszynką ponad minutę. Dziennie ręcznie można ostrzyc 30–40 owiec, maszynką sto sztuk – opowiadał Furczoń.
Kilka minut później akcja wraz z publicznością przeniosła się bliżej stoiska z serami „Gazdów”. Tam Górale do gorącej wody w miedzianym kotle wrzucili kawałek nieuformowanego oscypka. Formowanie czyli „pucenie” prezentował Krzysztof Raś.
– Nabijo się zaraz jak się podoi owce. Potem się go zaklaga i mamy podpustkę w beczce drewnianej – streszczał gwarą proces produkcji oscypka. – Po godzinie czasu skrzep się robi, jak kwaśne mlyko. Później to się zbiro, odciąga się ser od serwatki i z tego się robi albo bundz, albo oscypka.
Publiczność śledziła każdy ruch rąk formującego ser, wypytując, czy to prawda, że „puceniem” oscypków nie powinny się zajmować kobiety.
– Nabija się go do gorczka litrowego, świeży oscypek ma kilogram sera. Po uwędzeniu zostaje 60–65 dag, bo on musi wyschnąć. W sześćdziesięciostopniowej wodzie się go parzy. Jak się go rozgrzewo, on stopniowo się staje alastyczny. I można go wtedy do formy, on odbija formę. Można go wyrobić jak się komu podobo.
Po odciśnięciu wzoru z formy i ukształtowaniu oscypka w obustronnie stożkowaty kształt wkłada się go na 24 godziny do solanki, czyli wody z solą.
– On naciąga soli, ile mu trzeba, tyle sobie bierze. Później wyciągo się go z soli na wędzarnię. Wędzi się go 3–4 dni zależy od palenia. Gotowy do spożycia jest po 7–8 dniach. Nie można zrobić oscypka dziś, jutro sprzedać, bo się nie da – tłumaczy Raś.
Tym, którzy zgłodnieli w czasie pokazu „Gazdowie” na sąsiednim stoisku proponują oscypka z grilla z żurawiną. Mały oscypek 3 zł. Palce lizać!
Anna Pawłowska
fot. ANP
Czytaj też: Agropromocja. Owce championki nie sprawdzały się jako modelki
Roman Wasylczak: Polacy zasmakowali w jagnięcinie na Zachodzie
Malutką owieczkę strzygło dwóch mężczyzn. Jeden pomagał ją trzymać, drugi obcinał runo nożycami.
– Wrzosówka to odmiana bardzo rzadka w Małopolsce, tylko hobbiści ją chowają – ciągnął baca. – Ta owca przypomina dawny cekiel podhalański. Waży 20–30 kg.
Wrzosówka wyrywa się nieco, kłęby wełny spadają na trawę.
– Tegoroczny rekord strzyżenia polskiej owcy górskiej wynosi 6 minut z sekundami, mechanicznie – maszynką ponad minutę. Dziennie ręcznie można ostrzyc 30–40 owiec, maszynką sto sztuk – opowiadał Furczoń.
Kilka minut później akcja wraz z publicznością przeniosła się bliżej stoiska z serami „Gazdów”. Tam Górale do gorącej wody w miedzianym kotle wrzucili kawałek nieuformowanego oscypka. Formowanie czyli „pucenie” prezentował Krzysztof Raś.
– Nabijo się zaraz jak się podoi owce. Potem się go zaklaga i mamy podpustkę w beczce drewnianej – streszczał gwarą proces produkcji oscypka. – Po godzinie czasu skrzep się robi, jak kwaśne mlyko. Później to się zbiro, odciąga się ser od serwatki i z tego się robi albo bundz, albo oscypka.
Publiczność śledziła każdy ruch rąk formującego ser, wypytując, czy to prawda, że „puceniem” oscypków nie powinny się zajmować kobiety.
– Nabija się go do gorczka litrowego, świeży oscypek ma kilogram sera. Po uwędzeniu zostaje 60–65 dag, bo on musi wyschnąć. W sześćdziesięciostopniowej wodzie się go parzy. Jak się go rozgrzewo, on stopniowo się staje alastyczny. I można go wtedy do formy, on odbija formę. Można go wyrobić jak się komu podobo.
Po odciśnięciu wzoru z formy i ukształtowaniu oscypka w obustronnie stożkowaty kształt wkłada się go na 24 godziny do solanki, czyli wody z solą.
– On naciąga soli, ile mu trzeba, tyle sobie bierze. Później wyciągo się go z soli na wędzarnię. Wędzi się go 3–4 dni zależy od palenia. Gotowy do spożycia jest po 7–8 dniach. Nie można zrobić oscypka dziś, jutro sprzedać, bo się nie da – tłumaczy Raś.
Tym, którzy zgłodnieli w czasie pokazu „Gazdowie” na sąsiednim stoisku proponują oscypka z grilla z żurawiną. Mały oscypek 3 zł. Palce lizać!
Anna Pawłowska
fot. ANP
Czytaj też: Agropromocja. Owce championki nie sprawdzały się jako modelki
Roman Wasylczak: Polacy zasmakowali w jagnięcinie na Zachodzie