Na ratunek było już za późno. Najpierw znaleźli jego plecak, a potem zwłoki
Turysta, w miniony piątek, wybrał się samotnie nad Morskie Oko. Gdy długo nie wracał, zaniepokojona rodzina powiadomiła Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Telefon mężczyzny był aktywny, ale mimo wielu prób, nie udało się z nim skontaktować.
Zobacz też Aż trudno w to uwierzyć. Trzy straszne wypadki jednego dnia, zginęli ludzie
Zaraz po otrzymaniu zgłoszenia, do Morskiego Oka udała się sześcioosobowa grupa ratowników, wyposażona w drony oraz urządzenie do poszukiwania telefonów komórkowych.
Przed godziną 22, w Mięguszowieckim Kotle na tzw. Bandziochu, ratownicy znaleźli jego plecak, a następnie ciało. Było już ciemno, a zwłoki znajdowały się w trudno dostępnym terenie, dlatego toprowcy zabrali je dopiero następnego dnia.
Zobacz też Jakub Bocheński, 30-letni polityk Lewicy, nie żyje. Rodzina rozpoznała jego ciało
W niedzielny poranek, ratownicy dotarli na miejsce za pomocą śmigłowca. W noszach przy użyciu lin, opuścili ciało turysty w bardziej dogodne miejsce, a następnie przetransportowali je na lądowisko i przekazali policji.
- Przypominamy, że w wysokich partiach Tatr, szczególnie po stronie północnej, panują trudne warunki turystyczne. W niektórych miejscach zalega warstwa twardego i zlodowaciałego śniegu, a upadek w takim miejscu może zakończyć się tragicznie. Apelujemy o rozważne planowanie i dobór tras do panujących warunków oraz umiejętności. Zachęcamy również do rezygnacji z samotnych wyjść, szczególnie wtedy kiedy w Tatrach panują trudne warunki turystyczne – przestrzegają ratownicy TOPR. ([email protected] Fot. TOPR)