O tej tragedii było głośno. W wypadku zginęły nastolatki, wyrok wciąż nie zapadł
Podczas rozprawy, która 6 czerwca odbyła się w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu, zostali przesłuchani kolejni świadkowie. Jako pierwszy wyjaśnienia złożył ratownik medyczny, który w tym feralnym dniu, kierował jednym z Zespołów Ratownictwa Medycznego. Medyk tłumaczył jakimi zasadami kierowali się ratownicy medyczni, podczas podejmowania decyzji o tym, który z pacjentów zostanie przetransportowany do szpitala karetką naziemną, a który śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Mój pacjent najlepiej rokował, dlatego właśnie on został zabrany do krakowskiego szpitala śmigłowcem – wyjaśniał.
Zobacz też Dawid J. stanął przed sądem. Ruszył proces w sprawie wypadku w Starym Sączu
Następnie sąd przesłuchał świadka, który choć nie widział momentu wypadku, to jako pierwszy udzielał pomocy poszkodowanym, a chwilę wcześniej spotkał się z nimi na wieży widokowej w Woli Kroguleckiej.
- Jechałem zaraz za poszkodowanymi, ale nie widziałem momentu wypadku. Byłem pierwszą osobą, która udzielała im pomocy – mówił przed sądem. Z jego zeznań wynika, że gdyby jedna z nastolatek, której udzielał pomocy, została zabrana do krakowskiego szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, być może udałoby się uratować jej życie.
- Byłem w szoku, jak później dowiedziałem się, że zmarła w sądeckim szpitalu – mówił.
Przed sądem został przesłuchany również inny świadek, który jest zawodowym strażakiem i w tym feralnym dniu wracał wraz z rodziną z wycieczki. Przejeżdżając przez Stary Sącz, zauważył wypadek. Natychmiast zatrzymał swój samochód i ruszył z pomocą poszkodowanym. Na miejscu byli już strażacy.
- Pamiętam, jak na asfalcie leżała młoda kobieta. Obok niej stali strażacy którzy udzielali jej pomocy. Reanimowaliśmy ją – wspominał.
Zobacz też Dzisiaj mija rok od tragedii w Starym Sączu. W wypadku zginęła Weronika i Julia
Sąd przesłuchał również bliskiego członka rodziny oskarżonego. Mężczyźni od kilku lat razem mieszkają. To właśnie od niego Dawid pożyczał srebrnego Forda Focusa. Tym właśnie samochodem pojechał razem z kolegą Mateuszem i koleżankami Julią i Weroniką na wycieczkę do Woli Kroguleckiej.
- O wypadku dowiedziałem się z mediów z portalu „Sądeczanin”. Dopiero potem nieznajoma mi osoba skontaktowała się ze mną za pomocą messangera i poinformowała, że to Dawid miał wypadek – zeznawał przed sądem.
Czytaj dalej na kolejnej stronie...