Nowy Sącz: lisia szajka z Kilińskiego drwi z zastawionej pułapki!
O liczącej sobie pięć sztuk lisiej rodzinie, której w najlepsze zadomowia się na posesji przy ul. Husarskiej w Nowym Sączu pisaliśmy już w publikacjach
Nowy Sącz: taka lisia szajka! Córce ukradła buta, ale to przestało być zabawne
Nie możemy żyć w otoczeniu zwierząt? Przeszkadzają dziki, przeszkadzają lisy...
Właściciele domu mają troje dzieci, w tym jedno maleńkie a do tego psa i kota. Lisy coraz bardziej spoufalają się z domownikami, a nie są szczepione. Dodatkowo załatwiają tu swoje wszystkie potrzeby fizjologiczne i to nie tylko na trawniku, ale i na tarasie czy ogrodowych meblach. Wszyscy traktują je z sympatią i nikt nie myśli o tym, by zastosować wobec nich jakieś radykalne środki, ale jednocześnie trzeba myśleć o bezpieczeństwie dzieci, które teraz już nawet nie mogą bawić się swobodnie na zewnątrz.
Tego samego dnia (15. 07.), gdy rozmawialiśmy o sposobach na rozwiązanie problemu z komendantem Straży Miejskiej Ryszardem Wasilukiem, do właścicieli nieruchomości, na której baraszkuje lisia szajka zastukali jego podwładni. Po krótkiej dyskusji funkcjonariusze przynieśli klatkę, która w założeniu miała służyć do ich wyłapania. Okazało się, że teorii brzmi to lepiej niż wygląda w praktyce.
Właścicielka domu zaznacza, że oboje z mężem zostali szczegółowo poinstruowani jak się z klatką obchodzić, by zwabić do niej lisy. Oczywiście kluczem jest odpowiednia, apetyczna dla lisów przynęta.
- Którą potem śmierdzącą obsiadłą muchami z mężem wyrzucamy. Lisy ani myślą dać się złapać. Mam wręcz wrażenie, że doskonale wiedzą do czego klatka służy i sobie z niej drwią. Raz tylko karma zniknęła a klatka się zamknęła. Widać jakiś lis ją zabrał, oberwał po nosie, ale udało mu się uciec – mówi kobieta, która nadal jednak liczy na sukces akcji.
Zaznaczmy jednak przy okazji, że w podobnych akcjach w innych miejscach Nowego Sącza zamiast lisów do klatek częściej łapią się koty. Do tematu wrócimy.