Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
29/01/2014 - 15:00

Przyroda według Tabasza (106). Była sobie wiosna

Do kwitnących fiołków, bazi i wawrzynków dołączyła leszczyna. Na razie kwitną męskie kotki krzewów na ciepłych stanowiskach. Żółtym pyłkiem nie sypią bo jeszcze żeńskich kwiatów ani śladu. Przypieczętowaniem wczesnej wiosny, czy może raczej bardzo długiej jesieni, było pojawienie się kilku pszczół w minione niedzielne południe.
W pierwszej chwili wziąłem je za łudząco podobne muchówki zwane lwinkami. Udają pszczoły, by odstraszyć ptaki i bardzo często latają jeszcze w grudniu. Jeśli oczywiście pogoda pozwoli, a tego roku pozwoliła i to na wiele. Tym razem nie było mowy o pomyłce: charakterystyczny, wydłużony odwłok w brązowe prążki i dwie pary skrzydeł. Czyli pszczoły jak malowane. Dziesięć stopni ciepła wygnało je z ula i kompletnie otępiałe włóczyły się po okolicy. Kwiatów z nektarem na lekarstwo. Przebiśniegi, czyli pierwsze możliwe źródło nektary ledwo co wychyliły liście z ziemi. Jeśli przed wieczorem nie wrócą do ula, czeka je marny los.
Wracając do aury, to w atmosferze coś drgnęło. Mewy, których pogodowe wróżby niedawno opisywałem, zaczynają odlatywać w dół Popradu i Dunajca. Bez specjalnego pośpiechu, bez paniki, ale trend się wyraźnie odwrócił. Widać czują pismo nosem. Większą część już Polski zaanektowała zima i tylko na południu trzyma się enklawa ciepła. Konstelacja wyżów na północy i słabnący niż na południu oznaczają bardzo konkretną zmianę pogody.
Zima jest wszystkim potrzebna. Dzieciom, bo ferie za pasem. Drogowcom, by mogli sprawdzić, czy ich zaskoczy (Zaskoczy!). Liczącym stary właścicielom stacji narciarskich. Krótko mówiąc, koniec z oszczędzaniem na ogrzewaniu.

Grzegorz Tabasz, przyrodnik
 






Dziękujemy za przesłanie błędu