Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
23/10/2015 - 05:40

Demoniczny człowiek, z poczuciem humoru, który wie za dużo.Wywiad z Antonim Macierewiczem

Jeżeli jest coś śmiesznego na mój temat, a zdarzają się fajnie zrobione i dowcipne memy internetowe, to naprawdę potrafię się z tego śmiać - mówi Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem Sądeczanin.

Czy media pana demonizują? „Ten straszny Macierewicz” to już niemal związek frazeologiczny.

 Najlepiej spytać o to same media, choć ja sam nie mam poczucia demonizacji z ich strony. One reprezentują interesy i punkt widzenia środowisk uprzywilejowanych w Polsce, które angażowały się najpierw w okrągły stół, później popierały taki model transformacji, który charakteryzował się przekonaniem, że jeżeli ktoś mówi, że coś jest warte złotówkę, to za tę złotówkę trzeba mu to sprzedać. Przypomnijmy rolę tych mediów w programie powszechnej prywatyzacji, w likwidacji polskich stoczni, likwidacji polskiego rynku cementu, przemysłu motoryzacyjnego…Z różnych powodów media się w to bardzo angażowały i ci ludzie mają często teraz po prostu złe sumienie.

Zapewne odbiera pan to w sposób szczególny, ponieważ w pana życiu media były bardzo istotnym elementem walki o niepodległość.

Rzeczywiście. I było to przez długą część mojego życia. Od 1977 roku prowadziłem podziemne pismo „Głos”, także pismo „Wiadomości Dnia”, pierwszy ogólnopolski dziennik Solidarności, a potem w stanie wojennym „Wiadomości”. Mogę powiedzieć, że znam świat medialny od podszewki i wiem, jak często jest on kontynuacją personalno-organizacyjną okresu komunistycznego. To także czasami sprawia, że jestem traktowany jako człowiek, który za dużo wie.   

Czuje się pan czasem jak zwierzyna łowna, na którą trzeba zapolować, szczególnie teraz w czasie kampanii ?

Myślę, że takie były intencje, ale mam wrażenie, że ci którzy zastawili na mnie pułapkę sami w nią wpadli. Oszuści oszukali samych siebie.

Mówi pan o swojej wizycie w Chicago? Twierdzi pan, że to polowanie nie było udane? Przecież pana wypowiedzi ze spotkania z Polonią były dla ogólnopolskich mediów pożywką na kilka dni. Nie schodził pan z czołówek wiadomości. Schowany na czas kampanii Macierewicz, wreszcie „wyrwał” się na wolność. 

Tak sądzili. Ale okazało się, że nie dało się przedstawić moich wystąpień jako negatywnych, bez fałszowania tych materiałów. Żadne ze sformułowań, które przedstawiono w telewizji, albo ogóle nie zostało przeze mnie powiedziane, albo nigdy nie zostało powiedziane w takim kształcie i takim kontekście. Moje wypowiedzi zostały pocięte i wklejone na nowo. Nigdy nie powiedziałem - tak jak podały to media i portale - że Donald Tusk był agentem Stasi. To jest wymysł tychże mediów. Takie pytanie padło z sali, a ja po prostu nie chciałem się na ten temat wypowiadać i oddaliłem to pytanie.

Ma pan także własną wersję nagłośnionej przez media pana wypowiedzi dotyczącej deklaracji prezydenta Dudy, że opublikuje raport na temat WSI ?

Nigdy nie powiedziałem, że pan prezydent opublikuje raport na temat WSI. W ogóle pytanie dotyczyło czegoś zupełnie innego. Dotyczyło spółki Pro Civili (związanej z byłymi funkcjonariuszami WSI, przyp. red) i kiedy ta sprawa zostanie wyjaśniona. I ja, zgodnie z prawdą powiedziałem, że ta sprawa będzie mogła być wyjaśniona wtedy, gdy w przyszłości zostanie opublikowany aneks do raportu z WSI. Moja wypowiedź została pocięta tak, że nawet zrobiono osobne zdanie. To jest manipulacja i co więcej, ludzie odebrali to jako manipulację. Zresztą, jedna z pracowni badawczych dokonała sytuacji sondażowej Prawa i Sprawiedliwości przed i po tym zdarzeniu, i okazało się, że po tej nagonce PiS zyskało co najmniej trzy procent i przełamało granicę. Myślę, że tę operację szybko skończyli bo widzieli, że to się już nie opłaca.

A jak to jest z chowaniem Macierewicza. Rzeczywiście na czas kampanii partia pana ukryła?

Przez ostatnie pół roku sformułowano taką tezę medialną, że Macierewicz jest schowany. To było w tym samym czasie, kiedy ja odbywałem codziennie co najmniej trzy spotkania. No, ale jeżeli się takie rzeczy powtarza w głównych dziennikach i stacjach telewizyjnych, to później, ludzie się dziwią, kiedy pojawiam się na spotkaniach z nimi. Więc to są takie zabawy, które nie robią na mnie żadnego, specjalnego wrażenia.

I nie przejmuje pan się tym strasznym, szalonym, nienawistnym Macierewiczem?

Jest w ogóle taki mój obraz, że ja albo zajmuję się służbami specjalnymi albo tragedią smoleńską. Oczywiście zajmuję się i jednym i drugim, to jest prawda, ale podstawowa konkluzja z mojego doświadczenia politycznego jest taka, co wielokrotnie podkreślam podczas spotkań, że dzisiaj nie ma niepodległości i sprawiedliwości społecznej. To jest dla nas najważniejsze. Ja wiem, jak wyglądam w mediach. Zdarza mi się w domu, że przez pomyłkę nacisnę TVN. Ale proszę mi wierzyć, że kiedy wychodzę na ulicę jest inaczej. Nie zdarzyło mi się ani razu w ciągu tych ubiegłych pięćdziesięciu lat mojej działalności publicznej, żeby ktokolwiek na ulicy w tramwaju, autobusie czy pociągu miał do mnie jakiekolwiek pretensje. Wbrew przeciwnie. Często spotykam się z sympatią.

Ten przekaz ma jednak swoją siłę rażenia, bo wielu prawicowych wyborców postrzega pana jako obciążenie dla Prawa i Sprawiedliwości

Ale okazuje się, że to jest bardzo niewielka grupa, bo sondaże pokazują zwrot. To tak jak z Jarosławem Kaczyńskim. Próbuje się stworzyć obraz człowieka, który jest obciążeniem dla Prawa i Sprawiedliwości, a społeczeństwo w sondażach daje dokładnie odwrotną odpowiedź. 

Społeczeństwo daje też wyraz swojemu poczuciu humoru. Odrodził się dowcip polityczny w postaci internetowych memów, których i pan jest bohaterem. Potrafi się pan z tego śmiać? Ma pan do siebie dystans?

Nie wiem czy mam do siebie dystans, bo to jest ocenne sformułowanie, ale jeżeli jest coś śmiesznego, a zdarzają się fajnie zrobione i śmieszne kpiny że mnie, takie jak internetowe memy, to naprawdę potrafię się z tego śmiać.

Rozmawiała Agnieszka Michalik

Fot. własne







Dziękujemy za przesłanie błędu