Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 4 maja. Imieniny: Floriana, Michała, Moniki
15/07/2015 - 12:43

Czy NowoczesnaPL poluje na sądeckich milionerów?

NowoczesnaPL, nowy polityczny byt, firmowany przez Ryszarda Petru, ekonomistę i byłego doradcę Leszka Balcerowicza zabrała się za budowanie terenowych struktur. W Nowym Sączu już odbyło się pierwsze partyjne spotkanie z małopolskim pełnomocnikiem mającego na razie formę stowarzyszenia ugrupowania, który przyjechał policzyć lachowskie szable Petru. Czy na zdominowanej przez zwolenników PiS Sądecczyźnie jest szansa na zbudowanie sprawnych oddziałów szturmowych partii?
***
Rozmowa z Jerzym Meysztowiczem, pełnomocnikiem i koordynatorem NowoczesnejPl na Małopolskę

Jak wypadło liczenie potencjalnych, partyjnych szabel Ryszarda Petru na Sądecczyźnie?

- Na pierwszym organizacyjnym spotkaniu w sądeckim hotelu Panorama zjawiło się blisko czterdzieści osób.

No to szału nie było.

- A ja powiedziałbym, że spotkanie było bardzo udane. Te czterdzieści osób zadeklarowało aktywne działanie i chęć organizowania struktur naszego ugrupowania. Lada dzień zapadnie decyzja o powołaniu sądeckiego koordynatora. Ale w sumie liczbę naszych sympatyków w Nowym Sączu i okolicznych miejscowościach szacujemy na sto kilkadziesiąt osób. Na stronie Nowczesnej PL była zamieszczona ankieta. Wypełniali ją ci, którzy chcą się zaangażować w działalność ugrupowania.

Znakiem firmowym NowoczesnejPLma być klasa średnia. Ugrupowanie jednoznacznie deklaruje reprezentowanie interesów tego właśnie środowiska. Dla kogo w Nowym Sączu ten polityczny szyld okazał się atrakcyjny?

- Na naszym pierwszym spotkali zjawili się menadżerowie różnych firm Sądecczyzny, dyrektorzy handlowi i przedsiębiorcy. Między innymi był właściciel lokalnej firmy ochroniarskiej - bardzo młody, energiczny człowiek- zapamiętałem też doktoranta z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Generalnie było dużo młodych osób, które studiowały w Krakowie, wrócili do Nowego Sącza i chcą tutaj działać.

Czy do NowoczesnaPL zasilą menadżerowie największych sądeckich firm takich jak Wiśniowski, Koral, Fakro czy Konspol? To przecież oni uosabiają stereotyp „młodych i dynamicznych”, którzy mają stanowić naturalne zaplecze partii Ryszarda Petru.

- Akurat z tych firm nikt na spotkaniu się nie zjawił, choć myślę, że można ich zaliczyć do grona naszych potencjalnych wyborców. Przypuszczam, że środowisko dobrze wykształconych menadżerów z dużych firm wspiera naszą polityczną inicjatywę, ale nie jest skłonne do aktywnego oficjalnego działania w obrębie partyjnych struktur. Zazwyczaj nie jest to dobrze widziane przez właścicieli firm, którzy mogą mieć zupełnie odmienne poglądy polityczne. Pracownicy starają się unikać takich sytuacji.

Ryszard Petru celuje także w przedsiębiorców. Szczególnie cenną zdobyczą mogliby być sądeccy biznesowi giganci typu Andrzej Wiśniowski, Ryszard Florek, Kazimierz Pazgan czy bracia Koralowie. Jest wiele ugrupowań chętnych do takiego polityczno-biznesowego romansu. Były już jakieś zaloty do sądeckich milionerów?

- Rozumiem, ze pyta pani o jakieś spotkania. Ja w takich rozmowach nie uczestniczyłem, choć wiem, że w spotkaniach, jakie w ostatnich miesiącach prowadził Ryszard Petru pojawiali się przedsiębiorcy z tej górnej półki.

Ci z Nowego Sącza też?

- Tego nie wiem, ale nie przeceniałbym udziału właścicieli wielkich firm w budowaniu naszej partii. To nie są osoby, które zaangażują się w tego typu działania. Przedsiębiorcy dużego formatu przede wszystkim są pochłonięci własnym biznesem i raczej nie są skłonni starować w wyborach parlamentarnych.

Ale przyzna pan, że to bardzo łakomy, finansowy kąsek dla nowego politycznego bytu, który startuje od zera i nie ma dotacji z budżetu państwa. Wybory za pasem i potrzeba pieniędzy na kampanię. Bardzo zamożni członkowie partii, niekoniecznie muszą być bardzo aktywni. Wystarczy, że sypną groszem.

- Preferujemy inne sposoby gromadzenia środków na czekającą nas kampanię. Fundusze partyjne zamierzamy zasilić systemem zbiórki publicznej, który niedawno uruchomiliśmy. Na nasze konto wpłynęło już około 300 tysięcy złotych. Jeśli spośród 14, 5 tys. ludzi - bo tyle w całej Polsce zgłosiło się na listę osób zainteresowanych współpracą z NowoczesnąPL - już około 3 tys. wpłaciło pieniądze, to można domniemywać, że będą i kolejne wpłaty. Możemy liczyć na zebranie około 1,52 mln złotych.

Przyznaje pan, że nie wie czy Ryszard Petru zdołał złowić jakąś dużą, sądecką biznesową rybę. Ale z tymi mniejszymi też nie będzie łatwo. Wedle pana relacji na spotkaniu w hotelu Panorama zjawili się właściciele małych firm, ale na Sądecczyźnie nie brak i takich, przedsiębiorców, którzy mają już dość mamienia ich wyboorczymi obietnicami. Jeden z nich na łamach naszego portalu mówił, że irytuje go to, że Ryszard Petru kreuje się na niezależnego polityka i rzecznika interesów polskiej klasy średniej, z którą jako wieloletni bankowiec  ma niewiele wspólnego.

- Oczywiście każdy ma prawo do wyrażania swoich krytycznych opinii, ale ja sam nie zgadzam się z takimi stwierdzeniami. Mam kontakt z krakowskimi rzemieślnikami i przedsiębiorcami i odzew wśród nich na polityczną inicjatywę Ryszarda Petru jest bardzo dobry. Jako partia nie chcemy być reprezentantem dużych przedsiębiorców, którzy mają olbrzymie fabryki i radzą sobie doskonale. Chcemy przede wszystkim uprościć system podatkowy, zmienić przepisy i zadbać właśnie o drobnego polskiego przedsiębiorcę. To jest ten sektor, który nas interesuje. A to, że Petru akurat jest związany z bankami, bo był głównym doradcą ekonomicznym różnych instytucji finansowych, wcale nie oznacza, że nie czuje tego, co się dzieje „na dole”. Na jego spotkania przychodzą przede wszystkim mali przedsiębiorcy i mają z nim doskonały kontakt.

Tak w ogóle to na Sądecczyźnie jako małopolski pełnomocnik NowoczesnejPL będzie miała pan „pod górkę”. Ma pan zbudować struktury w bastionie Prawa i Sprawiedliwości. PiS. Czy nie porywa się pan z motyką na słońce?


- Jeśli chcemy wejść na stałe do polityki, musimy być wszędzie. Nasi sympatycy w Nowym Sączu, nawet otoczeni przez kordon zwolenników PiS-u, muszą mieć świadomość, że mają wokół siebie ludzi, którzy myślą podobnie, mają podobne poglądy i uważają, że to, co proponuje NowoczesnaPL jest rozsądne. Naprawdę nie bark takich, którzy są po prostu zmęczeni dominacją PiS na Sądecczyźnie. Teraz mają szansę na zorganizowanie się wokół nowej politycznej inicjatywy i pokazanie, że potrafią działać. Jeśli odpuścimy, wtedy ludzie uznają, że oprócz PiS i raczej słabej w Nowym Sączu Platformy Obywatelskiej nie ma nic innego. Ci, którzy zrazili się do PO, a na PiS na pewno nie mają ochoty glosować powinni mieć alternatywę i my tą alternatywą jesteśmy.

Pan też zraził się do Platformy Obywatelskiej. A wcześniej i do Unii Wolności i do Demokratów.pl. Ma pan bogatą polityczną przeszłość. Był pan członkiem każdej z tych partii, a teraz będzie pan w kolejnej. Przez tych, których próbuje pan nakłonić do zaangażowania się w politykę będzie pan postrzegany, jako ten, który z kolejnych partyjnych, tonących bytów przeskakuje na polityczne platformy.


- Nie obawiam się takich zarzutów. Moja polityczna droga jest jednokierunkowa. Rzeczywiście, zacząłem od Unii Demokratycznej, która potem przekształciła się w Unię Wolności, a następnie w Demokratów.pl. Kiedy prawie doszło do śmierci technicznej tej partii, przez pewien czas byłem w PO. Kiedy zacząłem współpracę z Ryszardem Petru uznałem, że nie mogę działać na dwa fronty, choć na razie ugrupowanie ma formę stowarzyszenia i teoretycznie nie wyklucza to przynależności do partii. Ale zrezygnowałem z działań w PO, bo uznałem, że to partiapartią, która sama od siebie się nie zmieni.

Trudno uwierzyć, że nie jest to przejaw politycznego koniunkturalizmu.

- To nie jest koniunkturalizm. Politykę traktuję jako służbę publiczną. A aktywny jestem z założenia. Poza polityką angażuje się w wiele inicjatyw i stowarzyszeń charytatywnych. A jeśli chodzi o moje rozstanie z PO, to wynika ono z absolutnego wypalenia się tej formacji. Choć należałem do tych, którzy próbowali interweniować i mówili, że partia zmierza w złym kierunku. Zwracałem uwagę małopolskim działaczom, że nie działają w interesie ogółu tylko są zainteresowani swoimi sprawami. Niestety nie udało mi się przekonać więcej osób, do tego, żeby PO zmieniła się od środka. Podziękowałem i działam na zewnątrz. Proszę mi wierzyć, że nie wszyscy, którzy działają w polityce patrzą tylko na swój czubek nosa. Są też tacy, którzy chcą przynieść coś dobrego dla Polski. Pewnie nie pasowałem do PO, bo jako przedsiębiorca mam swoją pozycję zawodową i jestem niezależny finansowo. Mam też swoje poglądy i mówię to, co myślę. I nie zamierzam tego zmieniać.

Rozmawiała Agnieszka Michalik
Fot. J. Meysztowicz
 






Dziękujemy za przesłanie błędu