Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 5 maja. Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara
09/03/2015 - 07:27

Sądecka czarna lista pracodawców znowu powraca. Krzyki, wyzwiska, mobbing…Ale będzie też lista biała

Jego poprzednik przestraszył się pogróżek właściciela jednej z firm, która trafiła na czarną listę sadeckich pracodawców i usunął profil na facebooku. Jednak on stronę postanowił uruchomić ponownie. Mówi, że powinna działać, bo tych, którzy są nieuczciwi wobec pracowników należy piętnować. Ale podkreśla, że są także firmy, które zasługują na to, żeby je docenić. Dlatego przymierza się także do założenia alternatywnej stronę facebookowej, czyli "Białej listy pracodawców z Nowego Sącza i okolic".
* * *
Rozmowa z pragnącym zachować anonimowość administratorem profilu „Czarna lista pracodawców z Nowego Sącza i okolic”

Dlaczego zdecydował się pan administrować tę stronę? Czy wynika to z pana przykrych doświadczeń z pracodawcami?

-Rzeczywiście, nie mam zbyt dobrych wspomnień związanych z pracą, ale gwoli sprawiedliwości dotyczy to tylko dwóch firm z Sądecczyzny z branży budowlanej i informatycznej. W jednej zostałem oszukany, jeśli chodzi o stawkę godzinową, w drugiej, choć dawałem z siebie wszystko i pracowałem na sto dwadzieścia procent, po okresie próbnym zostałem zwolniony. Po miesiącu właściciel zadzwonił do mnie, żebym znowu przyszedł na okres próbny i wtedy na pewno zostanę już przyjęty. Oczywiście nie pojawiłem się tam więcej. 

Czy „Czarna lista pracodawców z Nowego Sącza i okolic”, którą pan na powrót uruchomił, nie jest chęcią wzięcia odwetu, na „kapitalistach krwiopijcach”?

Absolutnie nie. Oczywiście uważam, że nieuczciwość firm wobec pracowników należy piętnować, ale przede wszystkim chcę pomóc ludziom, którzy zostali oszukani. I nie są to puste słowa, bo współpracuję z portalem zajmującym się prawem pracy i przepisami BHP. Ci, którzy w pisanych do mnie e-mailach skarżą się na swoich pracodawców mogą za moim pośrednictwem skorzystać z porady specjalistów, wyjaśnić wątpliwości, zapytać jakie mają wyjście z trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Takie porady są oczywiście bezpłatne.

Dużo osób pisze do pana?

Tak, bo ci, którzy są oszukiwani przez pracodawców czują się bezradni i często boją się prosić o pomoc w Sądzie Pracy czy Państwowej Inspekcji Pracy. Uważają, że przecież u nas wszyscy się znają i zaraz się rozniesie, że „donieśli” na firmę. Jak dotąd otrzymałem już trzydzieści skarg. Codziennie przychodzą nowe e-maile.

Na co najczęściej skarżą się ci, którzy czują się pokrzywdzeni przez pracodawców.

-Głównie jest to brak jakichkolwiek umów, czyli praca na czarno, mimo tego, że właściciele firm zapewniają, że umowy zostaną podpisane po okresie próbnym. Ludzie skarżą także na nieuczciwość związana z wynagradzaniem za stawkę godzinową. Są też skargi na mobbing w pracy. Ludzie skarżą się na to, że są przez właścicieli firm poniżani. Zdarzają się tacy, którzy na swoich pracowników krzyczą, obrzucają wyzwiskami, zastraszają i stosują emocjonalny szantaż. W tych e-maili czuje się poczucie bezradności. Na Sądecczyźnie trudno o pracę. Wszyscy się boją utraty zatrudnienia. Nikt nie ośmieli się w tak upokarzających sytuacjach protestować, bo słyszy, że na jego miejsce czeka wielu chętnych.

Oprócz tego, że te skargi pojawiają się w e-mailach, które pan otrzymuje, to powoli profil znowu zapełnia się nowymi wpisami Ci, którzy przekazują sobie informacje o nieuczciwych pracodawcach robią to anonimowo. Ale pana mogą dotknąć restrykcje. Nie boi się pan konsekwencji prawnych? Teoretycznie firma może podać administratora do sądu. Przecież mamy do czynienia z informacją, która w żaden sposób nie jest zweryfikowana.

- Jako administrator tylko udostępniam informacje. Nie odpowiadam za ich treść. Kontaktowałem się z prawnikiem. Mówi, że nic mi nie grozi

Taka czarna lista tworzona przez pracowników jest bardzo subiektywna. To może być też miejsce dla frustratów, którzy niekoniecznie mają powody ku temu, żeby skarżyć się na swoich pracodawców, a jedynie chcą „wylać na nich kubeł pomyj”. Myślał pan o tym, że w ten sposób łatwo skrzywdzić kogoś, kto jest uczciwy, daje ludziom pracę i stara się te miejsca zatrudnienia utrzymać?

-Oczywiście, że o tym myślę. Staram się weryfikować informacje o firmach, które pojawiają się na moim profilu. Dlatego tak długo zwlekam z pisaniem tych postów. Można powiedzieć, że te informacje są potwierdzone w siedemdziesięciu procentach. Starałem się kontaktować z innymi osobami, które w takich firmach pracowały.

Z właścicielami firm też pan próbował się kontaktować? Gotów był pan wysłuchać drugiej strony?

- Próbowałem, jednak w większości przypadków kończyło się to pogróżkami, że jeżeli umieszczę post, to zostanę wezwany na policję. Czasem kończy się też wyzwiskami pod moim adresem i rzucaniem słuchawką. Myślę, że ktoś, kto nie ma nic na sumieniu po prostu porozmawiałaby ze mną i razem spróbowaliśmy wyjaśnić sprawę.

Czy myśli pan, że czarna lista, na którą trafiają nieuczciwi pracodawcy coś zmieni?

-Tak. Kontaktowałem się z fanpage’ami czarnej listy z innych części Polski. W sumie jest już ich ponad trzydzieści. Wiemy, że w większych miastach to poskutkowało. Niektórzy pracodawcy po takim publicznym napiętnowaniu zmienili nastawienie. Ale były też takie sytuacje, że niewinni pracodawcy po prostu byli oczerniani. Zostało to sprostowane.

Czyli jednak czarna lista jest wspólnym workiem, do którego trafiają ci, którzy na to nie zasłużyli.

- I właśnie, dlatego wymyśliłem, żeby tworzyć też białe listy pracodawców. Tam z kolei internauci mogliby chwalić firmy, które na to zasługują.

Myśli pan, że ten pomysł się przyjmie? Prawda jest taka, że zawsze więcej jest chętnych do tego, żeby „wieszać na kimś psy” niż żeby kogoś pochwalić.

Użytkownikom facebooka ten pomysł się spodobał. Wiele osób w e-mailach do mnie pisało, że wielu pracodawców to ludzie uczciwi i godni pochwały. „Biała lista pracodawców z Nowego Sącza i okolic” na pewno wystartuje, ale chcę się do tego dobrze przygotować. Pierwszym postem będzie mój własny. Sam pracowałem u kogoś, kto bardzo mi pomógł i był wzorem uczciwości.

Trzymamy pana za słowo. I czekamy na białą listę. Rozumiem, że już przyjmuje pan zgłoszenia.

Rozmawiała Agnieszka Michalik
Fot. print screen Facebook

przeczytaj też Najnowszy hit Facebooka. Czarne listy pracodawców. Nowy Sącz też ma swoją



 






Dziękujemy za przesłanie błędu